poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział IX


Rozdział 9            

                                  




 Olivia 


Usłyszałam jakieś dziwne dźwięki dochodzące z prawego kąta pokoju. To mój telefon wibrował w rytm "Halo" Beyonce. Nie miałam ochoty ruszać się z miejsca i odebrać go. Tak wygodnie mi się leżało. Nagle dźwięk ucichł. Przetarłam dłońmi zmęczone i zaspane powieki i usiadłam na brzegu materaca. Mój telefon znów zaczął wibrować. Ziewnęłam głośno i wstałam, by po chwili odebrać komórkę.
- Halo?
- Cześć Kochanie. - Po drugiej stronie usłyszałam radosny głos Viki.
- Jejku, jak ja się za Tobą stęskniłam. - Wykrzyczałam prosto do słuchawki. - Czemu się nie odzywałaś? Myślałam już, że o mnie zapomniałaś.
- Jak mogłaś tak pomyśleć w ogóle? - Viktoria wypowiadała każde słowo powoli.
- No nie wiem właśnie. - Zaśmiałam się. - To opowiadaj. Co u Ciebie słychać?
- Wszystko okej... - Przyjaciółka ściszyła głos.
- Na pewno?
- Właściwie to nie... Olivia, bardzo bym chciała żebyś była teraz ze mną. Moja sytuacja rodzinna się pogarsza. Rodzice coraz częściej się kłucą. To może być już koniec ich małżeństwa. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony będzie mi brakowało tej rodzinnej atmosfery... Choć czasami mam już dosyć ojca. Zachowuje się jak dziecko. Wypomina mojej mamie wszystkie błędy, które kiedyś popełniła.
- Ojej, kochanie. Przykro mi strasznie... To nie jest nic łatwego pogodzić się z rozwodem rodziców.
- Tak, wiem. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze.
- Też mam taką nadzieję. - Pocieszałam koleżankę najbardziej jak tylko umiałam. Nie byłam w tym za dobra. Nigdy nie przytrafiła mi się taka sytuacja. Strasznie było mi przykro na wiadomość o tym, że rodzice Viki planują się rozejść.
- Okej, już nie rozmawiajmy o tym... Teraz mam dla Ciebie świetną wiadomość. - Głos przyjaciółki stał się weselszy.
- No, dawaj. - Uśmiechałam się sama do siebie.
- Nie uwierzysz co moja mama powiedziała! - Viki krzyczała z podekscytowania do słuchawki. Odruchowo oddaliłam telefon od ucha i zaczęłam się śmiać.
- No pewiedz w końcu!
- Więc... - Viki spoważniała, choć w jej głosie dało wyczuć się podniecenie. - Lepiej rób miejsce w mieszkanku, bo oto nadchodzi Viktoria!
- Aaaa ... ! - Obie zaczęłyśmy piszczeć do słuchawiki.
Nie spodziewałam się w ogóle takiego obrotu sytuacji. Nie mogłam uwierzyć w to, że moja najlpesza przyjaciółka przylatuje do Londynu. Przylatuje tu dla mnie. O Boże... Jej ojciec chyba oszalał, albo o niczym nie wie. Zawsze był dla niej surowy i stanowczy. Zabraniał jej nawet spotykania się z paczką znajomych. Wow.
Po rozmowie z przyjaciółką, która trwała jeszcze około 30 minut, postanowiłam coś zjeść. Udałam się do kuchni i zajżałam do lodówki. No pięknie... Już na samo powitanie świeciła pustkami. Muszę zrobić jakieś zakupy. Mogłabym przecież poprosić o to Anie. Jednak to nie wchodziło w grę, gdyż zadzwoniła ona do mnie wczoraj i uprzedziła, że nie będzie mogła do mnie wpaść gdyż jedzie po swoją mamę do Berlina, która załatwiała tam jakieś sprawy służbowe. No cóż... Zostałam w obcym kraju sama. Nawet nie wiem gdzie jest jakiś najbliższy sklep. Jedynym miejscem, do którego mogłam trafić w Londynie sama, było centrum handlowe. O samej wzmiance o niej poczółam lekkie drzeszcze. Przypomniało mi się to niemiłe "spotkanie" z chłopakami z 1D. Hej, właśnie! Spojrzałam w dół kierując spojrzenie na prawą stopę. Od samego rana byłam tak podekscytowana telefonem od Vicki, że całkowicie zapomniałam o mojej skręconej kostce. Skręconej? No chyba już nie. Ból miną, tak samo jak opuchlizna. Tak szybko? W końcu mogę normalnie funkcjonować. Cieszyłam się jak małe dziecko. Jednak mój brzuch wciąż dawał znaki, że potrzebóje jedzenia. Weszłam szybko do swojego pokoju i wybrałam ubranie na dzisiejszy dzień. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w to. Wyszłam z łazienki i wyjrzałam przez okno. Pogoda była taka sama jak dnia poprzedniego. Zabrałam ze sobą torebkę i wyszłam z mieszkania. Stanęłam na chodniku i przez jakiś czas próbowała przypomnieć sobie drogę do centrum. Kilka metrów dalej stała taksówka. Postanowiłam więc, że do galerii dojadę autem. Podeszłam do żółtego pojazu i zapukałam delikatnie w szybę. Mężczyzna siedzący za kierownicą gestem głowy zaprosił mnie do środka. Usiadłam na miejscu pasażera i podałam Panu cel mojej drogi. Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Grzecznie podziękowałąm taksówkarzowi i zapłaciłam za drgoę. Wysiadłam z auta i skierowałam się ku wielkim obrotowym drzwiom propwadzącym do środka budynku. Moim celem było kupienie czegoś dobrego do jedzenia. Nie chciałam kożystać z Mc'Donalda czy innych FastFood'ów więc ruszyłam w kierunku TESCO. Zabrałam ze sobą wóżek i ruszyłam pomiędzy półkami. Na samym początku wybrałam Nutellę, którą kochałam niesamowicie. Następną rzeczą były bułki razowe i sok pomarańczowy. Podeszłam do stojaka z różnymi gazetami. Mój wzrok przykuła kolorowa okładka na której widniał wielki napis "Niall Horan - zajety czy wciąż do wzięcia?", a obok jego zdjęcie. Hmm... Przymrużyłam oczy i chwyciłam gazetę po czym schowałam ją do wóżka. Tłum robił się coraz większy, co utrudniało mi przedostanie się między pułkami. Już miałam ruszyć w stronę kasy, gdy ktoś uderzył w mój wózek. Przedemną stał chłopak ubrany w jasne rurki i czekoladowy T-Shirt. Skąd ja go znam?
- Przepraszam nie zauważy... - Nieznajomy spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami. - Hej, to ty! - Uśmiechnął się do mnie.
No tak... Skąd ja go mogłam znać. Przytaknęłam mu i przewróciłam oczyma.
- Olivia, co nie?  - Uśmiech wciąż nie schodził mu z twarz.
- Mhm. A ty, Harry? - Próbowałam trafić w jego imię. Chłopak pokiwał głową.
- Widzę, że z nogą już wszystko ok?
- Właśnie... Jakimś cudem przestało boleć. - Mimowolnie posłałam chłopakowi uśmiech.
- To świetnie. Niall się ucieszy. Bardzo chciał pokazać Ci miasto. - Serio? - A, właśnie. Skoro już o nim mówimy... Słyszałem, że miał się dzisiaj z Tobą spotkać?
Cholera, zapomniałam. 
- Mhm.
- Właśnie... Tylko, że on nie da rady. Chciał Ci sam o tym powiedzieć, ale nie wiedział jak sie z Tobą skontaktować. Dobrze, że Cię tu spotkałem. - Chłopak rozejrzał się dookoła.
- Ehm, no szkoda... - Uśmiechnęłam się do Harrego, który szukał czegoś wzrokiem.
- No... Ej, widziałaś gdzieś może marchewki? Lou mnie zabije jeżeli wrócę do domu bez marchewek. - W oczach Harrego ukazała się panika. - Proszę, pomóż mi ich szukać.
- Hahaha, jasne. - Zaczęłam się śmiać zarażając tym samym kolegę.
Ruszyliśmy przez sklep. Doszliśmy do półkek na którcyh roiło się od warzyw i owoców. Chwyciłam do rąk marchewkę i krzyknęłam do Harrego.
- Znalazłam! - Uśmiechnęłam się triumfalnie. - Będziesz żył.
- Dziękuję Ci.
Harry podszedł do mnie i włorzył do koszyka kilka marchewek. Oprócz tego zabrał ze sobą 2 paczki żelek i wodę niegazowaną. Razem ruszyliśmy do kasy. Gdy wyszliśmy ze sklepu Loczek zwrócił się do mnie:
- Może Cię odwieść do domu? - Czy właśnie Harry Styles zaproponował mi podwózkę?
- Jasne, jeżeli to nie problem...
- Z miłą chęcią to zrobię. W końcu uratowałaś mnie przed śmiercą. Gdy Louisowi we krwi brakuje marchwi, robi się dziki...  - Wybuchliśmy śmiechem.
Harry zaprowadził mnie do swojego auta po czym pomógł mi wejść do środka. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Dużo czasu zajęła nam korespondencja na temat "Kwaśne żelki vs. nutella". Harry stawiał na to pierwsze, ja jednak nie zgadzałam się z nim. Kłutnia trwała tak długo, aż nie dojechaliśmy pod moje mieszkanie.
- Dzięki.
- Nie ma za co. - Styles posłał mi swój uroczy uśmiech. Miałam właśnie wyjść z auta gdy usłyszałam za sobą głos. - Poczekaj. Miałabyś może ochotę wpaść do nas na ognisko? Jedna osoba bardzo by się ucieszyła... - Loczek poruszył zabawnie brwiami.
- No nie wiem. A jak do was dotrę skoro nie wiem gdzie mieszkacie? - Zapytałam.
- To nie problem. Przyjadę po Ciebie. Właściwie to mieszkamy w hotelu na jakiś czas. A to ognisko mamy zamiar zrobić w naszym ulubionym miejscu...
- Okej.
- Świetnie. Bądź gotowa na 19:00. - Harry ciągle się uśmiechał.
- Mhm. Dzięki za zaporszenie.
Pożegnałam się z kolegą i weszłam do domu. Odłorzyłam zakupy na blat kuchenny i zabrałam się za robienie kanapek z Nutellą. Ha! To i tak lepsze niż żelki! 


____________________________________________________________



I jest kolejny rozdział. Miał on pojawić się wczoraj, jednak nie miałam czasu. : ] 
Dziękuję za poprzednie komentarze, które dają mi motywację aby pisać dalej. <3





13 komentarzy:

  1. Super. czekam na następny rozdział :* ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za link na zapytaj.com ^_^
      ( dominika3154)

      Usuń
  2. Rozdział bardzo pozytywny. Dobrze, że już przeszedł jej "syndrom bolącej kostki" bo Niall to by się chyba załamał. Podoba mi się postać Oliwii, fajnie też że przyjedzie do niej najlepsza przyjaciółka. Wydaje mi się, że ją polubię. Na pierwszy rzut oka, po tym telefonie, stwarza wrażenie sympatycznej. Fakt, Louis byłby zdolny do pobicia ze względu na brak marchewek. Nie chciałabym widzieć sytuacji, w której ktoś by mu je zabrał, albo mu ich nie dał. Byłaby akcja. ^^

    http://givee-your-heart-a-break.blogspot.com/
    http://i-will-be-here-by-your-side.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem ci, że zanim zaczęłam czytać twój blog nie za bardzo interesowało mnie 1D. po prostu w moim otoczeniu o nich siee nie rozmawia, a w gazetach nie zwracałam uwagi na ich zespół. wczoraj czy przedwczoraj sprawdziłam sobie na yt tak z ciekawości ich piosenki. przeżyłam szok :D piosenki tak mi siee spodobały, że teraz słucham ich cały czas ; d na okrągło. najbardziej z całej piątki spodobał mi siee właśnie Niall. jest świetny :D.

    co do rozdziału to czytało siee go świetnie, jak zwykle. szkoda tylko, że nie było tego WIĘCEJ ; d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wciąga, serio. : D
      Hah, zgadzam się z Tobą co do tego, że Niall najlepszy. Ale według mnie wszyscy są świetni. Każdy ma... To coś. : D No ale Nialler to taki słodziutki blondasek i zawsze będę mu wierna. < 333 ^__^

      PS Dziękuję za wszystkie Twoje komentarze. : * < 3

      Usuń
    2. zgadzam siee z tobą w 100 % :D każdego lubie, ale Niall to mój faworyt.
      teraz często siedze na necie i szukam ciekawostek na ich temat, a piosenki to cały czas nucee. gdybym potrafiła śpiewać to pewnie bym też to robiła, no ale niestety ; d nie jestem uzdolniona w tym kierunku ; )

      co do komentarzy to nie ma za co ; d ; *

      Usuń
    3. Mam tak samo. ; D Ciągle szukam o nich czegoś nowego. I czytając te wszystkie ciekawostki o Nich doszłam do wniosku, że z nimi jest coś nie tak. Ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. : D To są takie debile, że masakra. Haha, Ale i tak ich kocham. : D < 3
      W przyszłym roku mają przylecieć do Polski... Aaa, trzeba kaskę zbierać. : D Haha . < 3

      Usuń
    4. na yt jest dużo filmików z nimi. w jednym są tylko urywki jak Niall siee śmieje. oglądając go sama też siee śmiałam, nie wiem czemu. takie zaraźliwe to było ; d
      serio? mają przylecieć? ; o musze sb o tym poczytać : D
      i oczywiście masz racje kase trzeba zbierać. ; dd ; *

      Usuń
    5. Też oglądałam te filmiki. : D A śmiech Niall'a jest zajebisty. < 3 http://www.youtube.com/watch?v=2fv-uUYpfgQ albo http://www.youtube.com/watch?v=KMUmh5eYIqI . Taki słodziak. < 3 ; D
      Właśnie też muszę się o tym czegoś więcej dowiedzieć, bo jak na razie nic nie jest w 100% potwierdzone... : ] Ale boję się, że nie uzbieram tej kasy bo nie umiem oszczędzać. XD
      < 33333333

      Usuń
    6. http://www.youtube.com/watch?v=KMUmh5eYIqI tak gdzieś od 1:15 cały czas jego śmiech ; d
      no wpisałam sobie w google o tym koncercie i nic takiego szczegółowego nie znalazłam. ale gdy weszłam na taką stronkę, w której można było kupić bilet na ich występ za granicą to o jejuu... niektóre ponad 1000 zł. w życiu nie uzbierałabym takiej kasy. nie jestem za bardzo oszczędna :D ; *

      Usuń
    7. Masakra... Nigdy nie uda mi się tyle uzbierać. : c

      Usuń
  4. Uwielbiam twoje opwiadanie <3 Rozdział oczywiście wspaniały. Pisz szybko kolejny, bo już nie mogę się doczekać ;P

    http://give-me-love-like-never-before.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń