piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział XXI



Rozdział 21




Olivia

Po wczorajszym dniu jestem strasznie zmęczona… Na szczęście Liam zaproponował nam podwózkę. Nie wiem dlaczego ale Anie przez całą drogę nie odwracała od niego wzroku, ale to już ich sprawa. Obudziłam się o 12 (!) odbyłam poranną toaletę, założyłam na siebie świeże ciuchy i postanowiłam zrobić taki śniadanio-obiad. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wtedy przypomniałam sobie, że Niall gdy wczoraj u nas był wszystko zeżarł, tak więc musiałam iść do sklepu. Poinformowałam Viki, że idę zrobić zakupy na co ona tylko kiwnęła głową nie wstając z łóżka. Poszłam do najbliższego supermarketu i wzięłam produkty, które powinny starczyć mi na najbliższe trzy dni, no chyba, że chłopcy znów nas odwiedzą. Oprócz tego wzięłam dwie gazety, potem dałam kasjerce podaną kwotę i wyszłam ze sklepu. Gdy wróciłam ze sklepu Viki nadal leżała w łóżku. OMG ! Ona tak cały dzień chce przeleżeć ? Po cichu stanęłam na jej łóżku i zaczęłam skakać, ąż się obudziła.
- Co ty wyprawiasz! Zostaw mnie, ja chcę spać! – mówiła zakrywając głowę poduszką, ale ja jej nie odpuściłam. Zeszłam z łóżka złapałam ją za nogi i wyciągnęłam z łóżka, a wtedy była już wkurzona na maxa, a jej mina… nie do opisania ! Po chwili wstała z łóżka stanęła obok mnie, objęła ręką i milutkim głosikiem powiedziała :
- Czy mogłabyś z łaski swojej mnie zostawić W SPOKOJU ? – ostatnie dwa słowa wkrzyczała mi do ucha, po czym wypchnęła za drzwi i z wielkim hukiem je zamknęła.
Dobra to niech ona sobie robi co chce. Ja jestem głodna… Po tej myśli wzięłam się za robienie posiłku. Zrobiłam sobie dwie kanapki i ku moim zdziwieniu w drzwiach pojawiła się Viki.
-O śpiąca królewna się zjawiła – zaśmiałam się pod nosem, ale chyba to usłyszała, bo od razu spiorunowała mnie wzrokiem.
- To co dziś robimy – powiedziała wyjmując z siatki gazetę i siadając obok mnie.
- zobaczy się – wyjąkałam z pełną buzią jedzenia. Viki nadal przeglądała gazetę, aż nagle pełna zachwytu krzyknęła na cały dom.
- Patrz, to ty ! – na te słowa szybko zareagowałam.
- Gdzie? – Viki wskazała palcem na zdjęcie na którym ja i Niall trzymaliśmy się za rękę. Nagłówek artyukułu brzmiał : „Chłopcy z One Direction i ich bratnie dusze”. Po chwili wpatrywania się w zdjęcie na głos przeczytałam artykuł widniejący pod spodem. – Jak widać Niall wreszcie znalazł sobie dziewczynę. Czy potrwa to dłużej niż jego poprzedni związek, czy może to tylko znajoma. Bla, bla. Bla,bla… Ciekawe co powiedzą na to fanki naszego kochanego Nialla.- Nadal nie mogłam w to uwierzyć – Kiedy oni zrobili to zdjęcie? – spojrzałam na Viktorię, która siedziała bez ruchu, ale w końcu się ocknęła.
- Nie wiem… Odwróć na następną stronę może będzie coś o mnie i Harrym… -Viki rozmarzyła się, tylko nie wiem dlaczego, aż tak jej na tym zależy?
Na kolejnej stronie był Louis z Elenor, a na ostatniej z tego artykułu był Liam i Anie gdy całowali się na ostatniej imprezie ! – Anie nic mi o tym nie mówiła, a tobie ?
-Nie. – powiedziała lekko poirytowana Viki, a ja pobiegłam do pokoju po laptopa. Przyniosłam go do kuchni i wpisałam w Google Niall i jego nowa dziewczyna. Od razu na ekranie wyświetliło mi się pełno artykułów. Włączyłam jeden z nich i znów widziałam to zdjęcie, pod nim artykuł, a jeszcze niżej komentarze niektóre były miłe, ale większość brzmiała tak :
Co za s$ka chce mi Niallka odebrać?!
A jeszcze inny :
Wypierd@I@% d%$wko  bo pożałujesz !!!! Niall jest mój!
-Jak myślisz Niall już wie ? – zapytałam Vikę robiąc smutną minkę.
-Zadzwoń do niego. 
Jak Viktoria mi poradziła tak zrobiłam. Wzięłam telefon do ręki i szukałam Nialla.
O jest – powiedziałam w myślach. Gdy usłyszałam jego głos poprawił mi się nagle humor. Jak on na mnie działa …
- Hej Olivia.
- Cześć - powiedziałam zasmuconym głosem. - Możemy się spotkać?
-Jasne, a co się stało ? powiedział Irlandczyk przejętym głosem
- Później ci powiem.
- Dobrze bądź gotowa za godzinę. Przyjadę po ciebie.
-Dobrze. Bay.
-Bay. - Dał mi całusa przez słuchawkę.
Weszłam powrotem do kuchni, ale Viktorii już tam nie było. Zawołałam ją w głąb domu i nagle odezwał się czyjś głos. Wywnioskowałam, że to ona.
- I co spotkacie się ?
- Tak przyjedzie za godzinę, a zresztą co się tak szczerzysz ? – zapytałam ze zdziwieniem.
- To już nie można się uśmiechać ? Ładnie dziś wyglądasz. – zniknęła gdzieś w głębi mieszkania. Hmmm. Mam jeszcze godzinkę. Nie mam zamiaru dalej czytać tych bzdur, choć z jednej strony cieszę się, że teraz wszyscy będą wiedzieli, że jesteśmy razem. Ciekawe jak zareagują moi rodzice. Dawno z nimi nie rozmawiałam, zadzwonię do nich. Pierwszy sygnał, nic tak samo drugi, trzeci, czwarty itd. Dlaczego mama nie odbiera ? No nic zadzwonię kiedy indziej. Teraz pooglądam telewizję. Włączyłam jakiś niezbyt ciekawy film, ale w związku z tym, że nic innego nie leci zaczęłam go oglądać. Nie wiem kiedy zasnęłam na sofie. Obudziło mnie pukanie do drzwi, wstałam przeciągnęłam się, ziewając przy tym głośno i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam za nimi twarz blondaska.
-Gotowa?
- no, ale zaczekaj chwileczkę. – podeszłam bliżej schodów i krzyknęłam- Viki, wychodzę ! – na co usłyszałam tylko ciche – Ok.  – przez całą drogę siedzieliśmy cicho i nie przeszkadzało mi to bo znając Nialla, normalnie to zadawałby mi tysiące pytań typu „co się stało, co się stało”.  Po 10 minutach byliśmy już pod domem chłopców. Gdy weszliśmy do pierwszego pomieszczenia powiedziałam by zawołał Liama, ale gdy reszta usłyszała imię Olivia zbiegli się do mnie i przywitali się.Kiedy już wszyscy się zebrali Niall podszedł do mnie i powiedział na ucho - Chciałaś pogadać. – a ja powiedziałam już na głos - Czytaliście dzisiejsza gazetę ? – Wszyscy jakby chórem odpowiedzieli – NIE – dało się słyszeć tylko jedno ciche - tak - od Zayna.
-Ty tam byłaś, razem z Niallem, Louis z Elenor, a Liam z Anie. Właśnie, od kiedy spotykasz się z Anie ? – Powiedział Zayn ze wyrazem twarzy Vas Happenin?, tym razem głośno, na co Payne się zarumienił.
- Dobra, o tym później sobie pogadacie. Czytałam w Internecie komentarze na ten temat. Jest jak ostatnio. Wszyscy mówią, że mnie zabiją. Boję się. – oczy mi się zaszkliły i wtuliłam się w Nialla, który od razu zareagował.
- Nie bój się. Jestem i będę przy tobie… - Pocałował mnie w czoło, a Louis gdzieś pobiegł i za chwilkę przybiegł z dwoma marchewkami. (marchewkami ?) Jedną wziął do buzi, a drugą dał mi.
- Weź mi to zawsze pomaga.- powiedział z poważna miną, na co ja zaśmiałam się pod nosem i ugryzłam kawałek „odstresowującej  marchewki”.
- To może na poprawę humoru idziemy do kina ? – zaproponował Harry, a ja z wymuszonym uśmiechem spojrzałam na niego i zgodziłam się. – A Viktoria też może jechać ? – spojrzał na mnie a ja bez wahania powiedziałam, że tak. Po czym Harry gdzieś uciekł. Przypuszczam, że zadzwonić do Viki.
- Na jaki film idziemy ? – zapytał Liam
- Horror ! – krzyknął Louis. Nie minęła sekunda, a usłyszałam przeraźliwe piski Harrego, na co wszyscy dostaliśmy ataku śmiechu.
- Może komedia? – zaproponowałam, a wszyscy, oprócz Zayna, który powiedział, że musi gdzieś iść, się zgodzili – Harry jedziemy ! – krzyknęłam, a on po chwili był już na parterze przeczesując co chwilę swoje włosy ręką.
Wsiedliśmy do samochodu, co chwile ktoś gadał jakieś śmieszne, albo zboczone rzeczy na które wszyscy wybuchali śmiechem. Gdy przejeżdżaliśmy obok mojego domu wzięliśmy Viki. Nie mieliśmy problemu z przedostaniem się do kina, ponieważ w okolicy nie było dużo ludzi.                                                                       Chłopacy wybrali film pod nieznanym mi tytułem. Nie wiedziałam o czym jest ten film, a że pisało, że jest to komedia więc zgodziłam się.
-Nadszedł czas na popcorn! – krzyknął Niall na całą salę i ludzie którzy byli w pomieszczeniu zaczęli się na nas dziwnie gapić, a kilku poprosiło o autografy. Niall dostał ode mnie niezłego kuksańca w ramię.
- Ała – jęknął i skrzywił się – za co to było ?
- A tak sobie… - uśmiechnęłam się do niego i dałam całusa, a on go odwzajemnił.
- Ale mogę kupić coś do jedzenia? – zrobił minkę kota ze Shreka, więc trudno było mu odmówić.
- Tak, ale szybko, bo zaraz zacznie się film. – po chwili wrócił z : popcornem, nachosami, dwoma colami i cukierkami.
Może biedak nic dziś nie jadł … Po chwili zauważyłam Harrego i Viktorię z trzema paczkami kwaśnych żelek. Po kilku minutach weszliśmy na salę, gdzie miał lecieć film. Niall oczywiście już zanim się ściemniło miał zjedzony prawie cały duży karton popcornu. Nagle zapadła cisza. Aż tu nagle słucham, a coś zaczyna chrupać. Myślałam, że to myszy. Zaczęłam się rozglądać. Przede mną siedziała Viki przytulona do Harrego. Obok mnie Niall zaczynał zjadać nachosy. Co ? To on znowu je ? Za mną siedział Liam, który chyba spał na ramieniu Louisa, który wcinał marchewkę. Tak w ogóle to kto je marchewki w kinie?!   Film był trochę nie w moim guście dlatego wkrótce przysnęłam. Obudziłam się chwilę przed końcem. Spojrzałam  na wiktorię, która oglądała film z zaciekawieniem.
Uff. Nareszcie skończył się ten film. Po co ja się na niego zgodziłam. Gdy wyszliśmy z sali, na dworze stało mnóstwo reporterów, paparazzi i fanek, którzy okrążyli nas i zadawali chłopakom pełno pytań .
- Niall, czy to twoja dziewczyna?- wołałą jakaś kobieta  wyciągająca rękę z mikrofonem ku niemu.
 Zastanawiałam się co powie ale milcząc zdjął bluzę i zarzucił mi ją na głowę tak, aby nikt nie mógł zrobić mi więcej zdjęć.
- Harry, jak długo trwa wasz zawiązek?
-Liam, czy dziewczyna z którą wczoraj się całowałeś to twoja nowa miłość czy tylko przyjaciółka?
Chłopcy nic nie odpowiadali tylko prowadzili się ku wyjściu. Wsiadliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
-No ładnie.-Powiedział kierowca.-Znaleźli nas.
Za nami jechał biały bus.
Louis jechał tak jeszcze 15-20 minut. Wreszcie wjechał w jakąś uliczkę i powiedział słowa na które wszyscy odetchnęli :
- Zgubiliśmy ich.
-A tak w ogóle to gdzie by jesteśmy? – spytał Harry  
- Koło restauracji – krzykną Niall, wskazując na budynek obok nas, z wielkim uśmiechem. – ale ja to już chyba nic nie tknę. – przyłożył rękę do brzucha  i ciężko wzdechnął.  
- Niall to ty ? – spytał Liam ze zdziwieniem.
- A ktoś z was jest chociaż głodny? - zapytałam
- Ja nie, ale chociaż spytamy się o drogę. - odpowiedział Louis.
Weszliśmy do środka i podeszliśmy do jednej z kelnerek
Harry odezwał się jako pierwszy i spytał o drogę. Dziewczyna najwyraźniej była ich fanką ale w końcu dowiedzieliśmy się, że jesteśmy 10km. za miastem i wytłumaczyła jak wrócić  z powrotem. Wreszcie wróciliśmy do auta mogliśmy wracać do domu.






Zayn

Już od kilku dni myślę o tym sms-ie od Danielle. Ta myśl nie daje mi spokoju, ale boje się powiedzieć o wszystkim Liamowi. Przecież on mnie znienawidzi ! Postanowiłem wreszcie spotkać się z nią i wszystko sobie spokojnie wyjaśnić. Umówiłem się z nią w miejscu w którym jest mało ludzi więc nikt nie będzie mógł nas rozpoznać. Przyszedłem punktualnie o 17. Ona już czekała przy stoliku.  Podszedłem do niej, a ona wstała i uścisnęła mnie przyjaźnie.
- Zayn, musimy mu o tym powiedzieć. Nie Wiem jak zareaguje, na pewno będzie na mnie wściekły, ale ja go kocham i nie potrafię go okłamywać. – powiedziała Danielle z łzami w oczach.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, to mój przyjaciel.
- Dzień dobry – podeszła do nas kelnerka i spytała – podać coś ?
Ja nic nie zamówiłem, a Danielle poprosiła o szklankę soku, który po chwili otrzymała.
-Myślisz, że nie będzie chciał ze mną więcej rozmawiać ?
- Nie wykluczam takiej opcji. Przecież on jest bardzo wrażliwy i na pewno się załamie.
W pewnej chwili zauważyłem grupkę ludzi wchodzących do restauracji. To byli chłopacy z Olivią i Viktorią.
- Danielle spójrz tam – powiedziałem szeptem do dziewczyny, wskazując na drzwi.
- Co oni tu robią? Spytała zdziwiona.
-Nie wiem tego, ale wiem, że lepiej jak nas tu razem nie zobaczą.
Wstałem, złapałem ją za rękę i pociągnąłem ją za sobą w stronę tylnego wyjścia. Stanęliśmy za rogiem, tak aby nas nie zobaczyli, ale my patrzeliśmy na nich cały czas.
- I jak ja mogę go okłamywać ? – powiedziała zapłakana Danielle. – Przecież on niczemu nie jest winny.
Po tych słowach zacząłem się naprawdę zastanawiać, czy naprawdę nie byłoby lepiej gdyby Liam się o wszystkim dowiedział.
- Chcesz mu powiedzieć sama, czy razem mamy to zrobić ? spytałem po krótkim namyśle.
-Zostaw to mnie. W końcu to moja wina.
Kiedy tamci poszli, my też pożegnaliśmy się i odjechaliśmy.
 W nocy przewracałęm się z boku na bok, a w głowie miałem jedną myśl: jak przyjmnie to Liam.

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział XX

Rozdział 20




Olivia

Wyciągnęłam z szafy moje ulubione miętowe rurki i do tego biało niebieski t-shirt z nadrukiem Just do it. Przewiesiłam ubranie przez ramię i weszłam do łazienki. Przy okazji wzięłam szybki prysznic który zajął mi około 5 minut. W salonie na kanapie zauważyłam śpiącą Viktorie i nie chciałam jej budzić więc bez słowa nałożyłam buty i wyszłam na spacer. Zajął mi on jekieś 2 godziny, więc gdy wracałam do domu było już prawie ciemno. Po mieszkaniu krzątała się Viki.
-Gdzieś ty była ?! Martwiłam się o ciebie...
-Chciałam się trochę przewietrzyć i straciłam rachubę czasu. – Sprostowałam – Ale teraz chodźmy już spać, bo mam plany na jutrzejszy dzień – Uśmiechnęłam się szyderczo i po kilkunastu minutach razem z Viki leżałyśmy w łóżku.
Gadałyśmy jeszcze przez chwilkę o wszystkim i o niczym, lecz nagle po prostu odpłynęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Co było dla mnie bardzo dziwne, bo gdy spojrzałam na zegarek była godzina 8.30 . Niechętnie wstałam z łóżka, owinęłam się w szlafrok i podeszłam do drzwi. Ujrzałam za nimi jeszcze odrobinkę zaspaną twarz Niall`a  .
-Hej kochanie! – Po tych słowach złożył na moim policzku soczystego buziaka.
-Cześć Niall. Co tu robisz, tak wcześnie ?
Spojrzałam za drzwi i zobaczyłam nieznany mi samochód. Chłopak wyjaśnił mi że jadą właśnie na próbę koncertu i chcą zabrać nas (mnie i Viki) ze sobą. Na co od razu się zgodziłam.
-A więc daj nam 15 minut. Dobrze?
-Dobrze. – Powiedział Niall z wielkim bananem na twarzy.
-Reszta zespołu Siedzi w samochodzie? –zapytałam, przecierając jednocześnie zaspane oczy.
-Jasne, wszyscy w komplecie. – jego uśmiech nadal nie ginął.
-Powiedz żeby weszli do domu i się rozgościli, a Harry niech idzie do Viktorii i ją obudzi – lekko zafalowałam brwiami i on chyba wiedział o co mi chodzi bo zrobił to samo. – Hmm. Macie może w samochodzie jeszcze jedno dodatkowe miejsce?
-Mamy, a co? – zapytał ze zdziwieniem.
- Pamiętasz może jak kiedyś byłam z Viki u was i musieliśmy wracać, bo zadzwonił mój telefon?
- No, pamiętam.
- To była moja przyjaciółka Anie. Właśnie wtedy zerwała ze swoim chłopakiem i pytała mnie czy może do mnie przyjść. Była zmartwiona i na poprawę humoru wspomniałam jej o was… - ostatnie słowa wypowiadałam coraz ciszej, z obawy na reakcje Niall`a 
- Yhy i co ? – odpowiedział z zaciekawieniem.
- Wtedy obiecałam jej, że zapoznam ją z wami, a ona bardzo się ucieszyła. Od tamtego czasu nie widziałam się z nią. Myślisz, że mogłaby się z nami zabrać? – zapytałam z lekką niepewnością w głosie. 
-Ja się zgadzam, ale nie wiem co reszta chłopaków o tym powie. Pójdę do nich, zaczekaj, zaraz wracam.
Nialler był kochany. Myślę, że zgodziłby się na wszystko o co go poproszę…
Kiedy zamknęłam drzwi za Niallem poszłam prosto do pokoju i po cichu otworzyłam drzwi wyjęłam z szafy to  . Kiedy wyszłam z łazienki wszyscy siedzieli już w kuchni.
-Ja się zgadzam- powiedział Zayn
-Ja też, o ile nie zemdleje jak niektórzy – powiedział Harry z rozbawioną twarzą spoglądając na zarumienioną Viktorię.
W ich ślady poszli też Louis i po krótkich namowach Liam.
Następnie Vicia z chłopakami zrobiła śniadanie, a ja zadzwoniłam do Anie z informacją, że za 20 min. ma czekać na mnie przed domem.


Po dwudziestu minutach byliśmy już pod domem Anie. Wyszłam z samochodu podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Jestem gotowa. To gdzie idziemy ? – zapytała mnie pełna szczęścia otwierając mi drzwi.
- Pamiętasz, jak wspominałam ci o One Direction ?
- No pewnie. – powiedziała z jeszcze większym uśmiechem na twarzy.
- Tak więc mam dla ciebie niespodziankę… Jedziesz dziś z nimi na próbę ich koncertu !!
 - Tak, na pewno. Niezły żart…
- Ale to nie jest żart. Anie, naprawdę zabieramy cię na próbę koncertu. Spójrz tu stoi nasz samochód. Jak chcesz to wsiadaj. – Mówiłam wskazując na auto. - Więcej takiej szansy nie dostaniesz… Więc jak, jedziesz ?
 - No pewnie, że ta… - zawiesiła na chwile głos. – Ale czy oni się zgodzą?
- Tak. Już się zgodzili. Wsiadaj ! – W czasie drogi Anie, jako że jest bardzo otwartą osobą, zadawała im mnóstwo pytań. Ale w końcu dojechaliśmy. 


 Niall

Anie chociaż, że jest naszą fanką nie jest taka zła, polubiłem ją. Cieszę się, że z nami pojechała, choć najbardziej cieszę się, że Olivia z nami pojechała. Jest cudowna. Nie wiem, co zrobiłbym gdybym jej wtedy nie spotkał. Myślę, że ona czuje to samo co ja. Widzę jak na mnie patrzy, jak do mnie mówi i wszystko co robi… Z zamysłu zbudziło mnie nagle jej lekkie szturchnięcie.
- Ałć ! – powiedziałem bezgłośnie – Co się stało ?
- Jesteśmy na miejscu, hellooow… słyszysz?  – powiedziała to machając mi ręką przed twarzą Olivia
- Acha, acha , już .
Nagle ogłuszyły nas okropne krzyki dziewczyn co bardzo mnie zdziwiło gdyż wszyscy myśleli, że będziemy tu dopiero za dwie godziny… Ale po tych okrzykach już bez zastanowienia wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku w którym powinni czekać na nas ludzie z ekipy. Próba wyszła nam nienajlepiej, bo co chwilę paparazzi oślepiało nam oczy zdjęciami. W jej czasie dziewczyny czekały na nas za sceną. W drodze do samochodu odruchowo złapałem Olivie za rękę i trzymałem ją, aż do wejścia do auta. W czasie drogi powrotnej cały czas się wygłupialiśmy i śmialiśmy. W końcu kierowca zwrócił nam uwagę i wtedy już do końca drogi każdy był cicho. Ale nie do końca bo gdy przejeżdżaliśmy koło domu Viktorii i Olivi szeptem spytałem czy nie chciałyby wraz z Anie wpaść na imprezę, którą mieliśmy zaplanowaną od dwóch tygodni. Wszystkie trzy kiwnęły głową. Impreza odbywała się w wynajmowanym na dzisiejszy wieczór przez nas domu w którym było już pełno gości.  
-No to wchodzimy – powiedział Zayn i dodał ze śmiechem – tylko się nie upijcie na śmierć.
Louis pierwszy wziął kieliszek do ręki – Za naszą nową znajomą. Za Anie!


   
 Anie

Tak się cieszę, że Olivia zaproponowała mi ten wyjazd. Nie dosyć, że poznałam ich to jeszcze byłam na ich próbie a teraz jeszcze ta impreza! Chłopacy są bardzo mili. Chociaż jestem ich fanką to i tak myślałam, że są takimi jak wszyscy mówią: egoistyczni pozerzy. Najbardziej spodobał mi się Liam. Wydaje się taki opiekuńczy i odpowiedzialny, ale niestety jest z Danielle .
Po prawie dwóch godzinach w środku zrobiło się duszno i nie dało się oddychać, więc postanowiłam wyjść, i przewietrzyć się trochę. Na dworze powoli się ściemniało. Usiadłam na schodzie przy wejściu i tak sobie siedziałam oddychając świerzym powietrzem.
Po chwili dosiadł się do mnie Liam.
- Co tam?
-Wyszłam na chwile bo nie da się oddychać. A ty się nie bawisz?
-Znudziło mi się, a z resztą nie pije - powiedział z dumą.
-Naprawdę? Nigdy się nie upiłeś? – spytałam zdziwiona
-Nie, kiedy się urodziłem chorowałem, ale to dłuższa historia. Do tego Danielle… -przerwał i posmutniał.
-Co się stało? Dlaczego przerwałeś?
-Niedawno zerwaliśmy ze sobą i nie mogę o niej zapomnieć. Byliśmy razem jeszcze przed moją karierą.- powiedział poważnym tonem.
Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale chyba było mi go trochę szkoda. Nie rozumiem jak ona mogła go zostawić. W pewnym momencie po prostu zawiesiłam ręce na jego szyi i delikatnie cmoknęłam go w policzek.
- Przepraszam, nie wiem co mnie napadło- powiedziałam szybko trochę zmieszana.
-Nie szkodzi, teraz na prawde potrzebuję tego wsparcia. – po tych słowach posłał mi szczery uśmiech, a potem jego usta dotknęły moich w pocałunku.
Czy to prawda? Czy właśnie Liam Payne mnie pocałował?

______________________________________________________________________

Nowy rozdział, nowa autorka. Myślę, że się podoba :)




środa, 13 czerwca 2012

Rozdział XIX


Rozdział 19
Happy new year...






Liam

Następny dzień nie zapowiadał się ciekawie. Zgodnie z dzwonkiem budzika wstałem z łóżka. Do pomieszczenia nie wpadało ani grama słońca. Już od jakiegoś czasu zastanawiałem się kiedy nastąpi zmiana klimatu. W końcu Londyn nie należał do miast słonecznych, gdzie normą było +30 stopni w cieniu. Dzisiaj niebo było zasłonięte cimną warstwą chmur, z których co jakiś czas spadały ogromne krople deszczu. Jak nic zaraz się rozpada. Leniwie przetarłem powieki dłońmi ziewając przy tym niemiłosiernie. Ruszyłem ku łazience. Z wielką niechęcią odbyłem poranną toaletę. Kolejny dzień, nic nie znaczący. Starałem się ukryć przed przyjaciółmi wszystkie swoje negatywne emocje. Nie chciałem, żeby któryś z nich litował się nade mną. Ubrałem na siebie granatowe spodnie i czerwoną koszulkę. Mocnym szarpnięciem ręki odrzuciłem do tyłu włosy opadające mi na czoło. Ktoś tutaj chyba potrzebuje strzyżenia... Wróciłem do swojego pokoju i usiadłem na brzegu łóżka. Przez moment przyglądałem się ciemnemu niebu, jakby mając nadzieję, że za chwilę z pomiędzy chmur wyżyj słońce. Mój telefon znów dzwonił. Sięgnąłem po wciśnięty między poduszki aparat i odrzuciłem połączenie. Przepraszam Danielle. Jeszcze nie teraz...
- Gotowy? - Drzwi do mojego pokoju delikatnie się uchyliły, a moim oczom ukazała się zaspana twarz Harrego. Przytaknąłem. - Świetnie. To możemy już jechać? Im wcześniej skończymy tym więcej czasu będę miał na odpoczynek. - Harry nie należał do tej części społeczeństwa, która ceniła sobie wczesne wstawanie. Jego normą pobudki była godzina 11, może 12.
- OK, już schodzę. Tamci są już gotowi? - Zapytałem jednocześnie zarzucając na siebie swoją ulubioną granatową bluzę.
- Taaaak. - Ziewną Loczek. - Niall opróżnia lodówkę, a Zayn próbuje założyć Louis'owi skarpetki. Wiesz dobrze jak on nie nawidzi ich nosić... - Wzruszyłem ramionami i razem z przyjacielem opuściłem pokój. Reszta chłopaków czekała już przy drzwiach.
- Musimy wjechać później do sklepu. - Oznajmił Niall.
- Gdybyś tyle nie żarł, pewnie starczyło by jeszcze na tydzień. - Tomlinson tupał nogami z niezadowoleniem. Co chwila schylał się by poprawić buty. - Kurwa, jak można nosić skarpetki?!

Próby zajęły nam jakieś 4 godziny. Miejscówka naprawdę świetna. Na widowni zasiądzie około 30 tysięcy ludzi. Nieźle...
W drodze do domu wstąpiliśmy do TESCO. Horan ładował do wózka wszystko co jadalne. Jednak część tych rzeczy musieliśmy odłożyć na miejsce, gdyż kto normalny płaci 800 funtów za zakupy na jeden tydzień. Gdy w końcu podjechaliśmy pod mieszkanie czekała tam na nas niemiła niespodzianka. Tłum ludzi stał pod budynkiem, i gdy tylko wjechaliśmy na podjazd rzucił się nam na spotkanie. Szybko rozładowaliśmy zakupy i weszliśmy do środka. Oczywiście Niall i Harry nie zawiedli swoich fanek i rozdali kilka autografów. Traktowali to jako "dobrą zabawę, która może się szybko skończyć, więc trzeba z niej korzystać". Louis gdy tylko znalazł się poza zasięgiem krzyczących dziewczyn pozbył się skarpetek. Z wielkim "Achh..." opadł na kanapę. Zayn nosił wielkie paczki z zakupami do kuchni. Chyba przyda mu się pomoc... W mileczeniu rozpakowywaliśmy torby. W końcu ta niezręczna cisza zaczynęła mnie denerwować.
- Zayn, coś się stało? - Zapytałem chowając płatki do szafki.
- Hm? - Malik odwrócił się w moją stronę trzymając w ręku dwie paczki chpsów i kładąc je na stół.
- No wiesz... Zachowujesz się jakoś inaczej.
- Co masz na myśli? - Nierwowo zaczął przygryzać dolną wargę. Dobrze wiedziałem co to znaczy.
- Właśnie nie wiem. Może byś mi to wytłumaczył. Ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie. Cały czas milczysz i gdy tylko czas na to pozwala opuszczasz dom. Pamiętaj, że zawsze możesz nam powiedzieć o co chodzi. - Zayn westchnął ciężko. Nic nie odpowiadając wrócił do rozpakowywania zakupów.
- Przepraszam Liam. - Spojrzałem na niego pytająco. - Tak na przyszłość... - I wyszedł.
O co mu chodzi? Przecież nie ma mnie za co przepraszać. Nic się nie stało przecież. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Harrego.
- Liam, to chyba do Ciebie. - Loczek trzymał skierowaną ku mnie jakąś rzecz.
- Co to? - Podeszłem bliżej i odebrałem przedmiot. To chyba był czyiś zeszyt. Ładnie oprawiony. Obejrzałem go z każdej strony i szybkim ruchem przewinąłem kartki. Wszystkie były odręcznie zapisane.
- Nie mam pojęcia. Leżał przy tylnich drzwiach. Była na nim tylko ta karteczka. - Hazza podał mi mały liścik zagięty w pół. "Liam"
- OK, dzięki.
Rozpakowałem resztę zakupów i z małym, czerwonym jabłuszkiem udałem się do swojej sypialni. Wskoczyłem na wygodne łóżko i przez moment trzymając w ręku 'ten' zeszyt zastanawiałem się kto go tutaj przyniósł. Ugryzłem kawałek jabłka i otworzyłem go na pierwszej stronie. Na samej górze, niesamowicie starannym pismem, widniało zdanie:  Emoc­je… to ta­ki dziw­ny stan, w którym słowa i czy­ny często szyb­sze są od myśli. Zaraz na samym dole był podpis. Danielle Peazer. Serce zabiło mi mocniej, a po całym ciele powędrowło niemiłe uczucie. Mogłem się tego domyślić... Co to tak właściwie jest? Przewróciłem na kolejną stronę. Dan opisała pewną sytuację rodzinną. Na kolejnej wspomniała o swojej przyjaźni z Sophie. Na następnych stronach było podobnie... Wszystko jeszcze z 2010 roku. Czytałem każdy wpis z wielką ciekawością. Śledziłem wszystko uważnie, jak ukochaną książkę. W końcu doszedłem do czegoś niesamowitego. W tym momencie zeszły ze mnie zajgorsze uczucia.

Pamiętacie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - byli na wyciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi zamienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że któregoś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" i te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach. Ze szczęściem cza­sami by­wa tak jak z oku­lara­mi, szu­ka się ich, a one siedzą na nosie. 
Liam, kochanie, jak długo mogłam czekać? Teraz wiem, że warto wierzyć. Jesteś cudowny. 

Na samym końcu widniało małe, czerwone serduszko. 01.01.2011. Dokładnie pamiętałem tę datę. Jak bym mógł zapomnieć. To w tedy Danielle stała się częścią mnie.


~*~
- Liam, gdzie ty mnie ciągniesz? - Przez śmiech trudno było wymówić jej to zdanie. Nie reagowałem na jej ciągłe pytania tylko prowadziłem przed siebie, poprzez tłum dobrze bawiących się ludzi. - Zaczynam się bać.
- Nie potrzebnie, skarbie. - Ścisnałem jej dłoń jeszcze mocniej.
W końcu doszliśmy. Wysokie wzniesienie z cudownym widokiem na Paryż zapierało dech w piersi. Dziewczyna stanęła obok mnie i tęsknym wzrokiem obejmowała miasto.
- Pięknie... - Wydusiła z siebie i wzrok przeniosła na mnie.
- Ty jesteś piękniejsza. - Na jej policzkach pojawiły się słodkie rumieńce, które tak bardzo kochałem. Jej czekoladowe tęczówki iskrzyły ciągle z tą samą pasją. Długie, brąz włosy falowały na wietrze. Czułem jej zapach. Ten jedyny i niepowtarzalny. Dotknąłem opuszkami palców jej rozgrzanego policzka. Delikatna i perfekcyjna cera. Czuły uśmiech, którym właśnie mnie obdarowywała. Tak, to musi być ona. Ta jedyna na zawsze. Nie miałem już co do tego żadnych wątpliwości. Kochałem ją nad życie. Pragnąłem czuć ją każdego dnia, przytulać co noc i budzić ją rano w swoich ramionach. - Danielle? - Tonąłem. Tonąłem w jej oczach. Podniosłem rękę ku górze i spojrzałem na tarczę zegarka. 23:59. Sekundy pędziły jak szalone. 51...52...53...54...55... Wziąłem głęboki wdech. - Zostań ze mną już na zawsze. - 56...57...58...
- Liam, kocham Cię.
59...
- Danielle, kocham Cię.
00:00. Na niebie pojawiło się tysiące barw, którym towarzyszyły głośne huki i piski. A dla nas świat się zatrzymał. Czas staną w miejscu. Zjednoczeni w solidnym uścisku nie wypuszczaliśmy się nawzajem z objęć. Danielle wplotła swoje delikatne palce w moje potargne włosy i złorzyła na ustach cudowny pocałunek.
- Szczęśliwego nowego roku. - Uśmiechnąłem się do niej i schowałem ją w ramionach. Wiedziałem, że czuje się w nich bezpieczna, kochana. A ja czułem się przy niej kimś naprawdę ważnym. Kimś, komu do szcześcia potrzebna jest ta druga osoba. Czy byłem szczęśliwy? Jak cholera!
~*~


Po moim policzku sączyły się łzy. Po chwili zdałem sobie sprawę, że płaczę. Łkałem jak małe dziecko.
Liam, kocham Cię. 
Czy nadal to czujesz? Nadal mnie kochasz? Co się między nami zepsóło? Co sprawiło, że już nie jesteśmy sobie tak bliscy... Że potrafimy kłócić się o byle sprawę... Że nieświadomie niszczyliśmy to, co było między nami najlepsze, najpiękniejsze. Co do cholery to sprawiło?! 
Danielle, kocham Cię. 
Czy ja nadal to czuję? Tak.
 Nadal Cię kocham? Tak.
 Co się między nami zepsóło? Nie wiem... 












_______________________________________________________________










Już 19 rozdział. Taki tam Liam. <3
Chciałam by był dłuższy, jednak nic z tego nie wyszło. : c
Jejku, bardzo dziękuję za wszystkie poprzednie komentarze, które strasznie mnie motywują do ciągłego pisania. Gdyby nie one, pewnie dawno bym to wszystko zakończyła. Dziękuję jeszcze raz. : *

Tak na marginesie... Chciałybyście żeby Liam i Danielle znów byli razem? : )
Czekam na różne podpowiedzi w tej sprawie. : d

Pozdrawiam. Kinga. ^_^
















Niall, ty łamago. : D



sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział XVIII


Rozdział 18




Olivia



Następnego dnia obudził mnie zapach robionej jajecznicy. Nie otwierając oczu przeciągnęłam się, rozwalając przy tym na całej długości łóżka. Dłonią próbowałam wyczuć Niall'a, jednak nie było go nigdzie. Otworzyłam zaspane powieki i wygramoliłam się z łóżka. Stanęłam przed małym lustrem w rogu pokoju i szybkim ruchem ręki przeczesałam długie włosy. Wyglądam okropnie... Na mojej twarzy pojawił się grymas. Westchnęłam ciężko i ruszyłam ku drzwiom. Powoli zeszłam po schodach na dół. Z kuchni dobiegały jakieś dziwne odgłosy.
- Aaa, Liam! - Krzyki Niall'a były naprawdę przerażające. - Zrób coś z tym twoim odstającym loczkiem! To mnie doprowadza do szału!
- Co? - Liam chyba się wkurzył. - Teraz też mi coś odstaje?
- Pokaż no się tatusiowi... - Usłyszałam Louis'a. W tym momencie weszłam do kuchni. Tomlinson właśnie poprawiał włosy przyjacielowi. - Teraz już wszystko jest pięknie.
- Dzięki. - Liam posłał wszystkim szeroki uśmiech. Wydawał się być w dobrym humorze. Jednak wiedziałam, że nie wszystko było okej.
- Mi tam ten loczek się podobał... - Wzruszyłam ramionami ciągle opierając się o framugę drzwi. Chłopcy dopiero teraz zauważyli moją obecność. Przez jakiś czas gapili się na mnie z rozdziawionymi ustami. O co im cho...? No tak, to przecież chłopcy, a ja mam na sobie tylko za dużą koszulkę Niall'a. - Zboczeńcy! - Wykrzyknęłam.
- Ej, ej. Nie patrzcie się tak na nią. - Niall podszedł do mnie zasłaniając całym ciałem przed chłopakami.
- Stary, oszczędź... - Louis klęknął na kolanach i złożył ręce jak do modlitwy. Blondyn podszedł do niego i pociągnął za szelki. - Ała, spodnie mi się wpijają. Harry, powedz mu coś!
Loczek stał przy kuchence i smażył jajecznicę. Miał na sobie fartuszek z ilustracją ciała laski w bikini, a na głowie białą czapkę kucharską. Powoli zaczął obracać się w stronę kolegów. Nie był chyba zadowolony z tych wszystkich wrzasków.
- Get out of my kitchen! - Harold zaczął wymachiwać wielką drewnianą łyżką. Louis i Niall spojrzeli po sobie z przerażeniem i ulotnili się z kuchni. Liam patrzył na to wszystko i ledwo co umiał powstrzymać się od śmiechu. - Idioci... - Wycedził Loczek przez zaciśnięte zęby i zabrał się z powrotem do robienia śniadania.
- A ty... - Poczułam na sobie czyiś dotyk. - Idziesz ze mną. - Obruciłam się na pięcie i ujrzałam rozweseloną twarz Blondaska. - Nie chcę narażać Cię Louis'owi... - Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do łazienki, gdzie czekały na mnie świeże ubrania.
- Niall, skąd ty je wziąłeś? - Zapytałam niepewnie. Po chwili zorientowałam się, że to są moje ciuchy z domu.
- Gdy Harry pojechał odwieść Viktorię to powiedziałem mu, żeby dała jakieś ubrania dla Ciebie.
- Czyli Viki już tutaj nie ma? - Niebieskooki pokiwał głową. - To w takim razie ja też powinnam już iść...
- Zostań chociaż na śniadaniu.
- No nie wiem... - Zastanawiałam się przez moment.
- Proooszę. - Nialler zrobił minkę zbitego pieska, przez co trudno było mu odmówić. Westchnęłam głośno i w końcu się zgodziłam. - Super. - Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech ukazujący aparat na zębach, a po chwili jego usta złączyły się z moimi. W podskokach udał się do kuchni. Przez jakiś czas stałam nieruchomo, ale po chwili uśmiechnęłam się sama do siebie i delikatnym ruchem opuszków palca dotknęłam swoich ust. Niall, wariacie... Zaśmiałam się i weszłam do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi jakieś 15 minut. Dokładnie rozczesałam włosy, które o dziwo nadal były proste, i zabrałam się za zakładanie świeżych ubrań. Boże... I ja mam to ubrać?! Będę wyglądała jak jakaś... Lafirynda. 
- Viki, zabiję Cię. - Powiedziałam ze złością i z niesmakiem wcisnęłam się w ciasne spodenki. Następnie załorzyłam koszulkę i te mega wysokie buty. - Wyglądam jak idiotka... - Westchnęłam przeglądając się w lusterku. - Przecież to jest za małe! - Poprawiłam wpijające się mi w tyłek spodenki i niepewnie wyszłam z toalety. Koszulką Niall'a, którą wcześniej miałam na sobie, próbowałam zakryć gołe nogi. Czułam się dziwnie... Ja się tak nigdy nie ubieram. Ze złością weszłam do kuchni, gdzie cały zespół siedział już przy stole. Louis pierwszy mnie zobaczył i zagwizdał na palcach. Ja tylko spiorunowałam go wzrokiem, na co ten zabrał się z powrotem za konsumowanie jedzenia. Zayn zaksztusił się jedzeniem. Gdyby nie pomoc ze strony Liam'a pewnie by się udusił. Opuściłam głowę w dół i zasiadłam przy stole obok Niall'a. Blondasek ciągle mi się przyglądał z wielkim bananem na ustach.
- Co się tak szczerzysz? - Kopnęłam go pod stołem w kostkę, na co skrzywił się delikatnie.
- No co? - Zaśmiał się. - Nie mogę popodziwiać mojej dziewczyny? - Niall uniósł brwi ku górze, a po chwili śmiesznie nimi zafalował.
Zaraz, zaraz... Czy on właśnie nazwał mnie swoją dziewczyną? Zarumieniłam się i wzięłam łyka pomarańczowego soku. Zayn, Harry, Liam i Lousi wydobyli z siebie ciche 'uuu', co ja zignorowałam.
Po śniadaniu pomogłam Harremu w kuchni. Oczywiście na początku Loczek nie chciał nic słyszeć o zadnej pomocy z mojej strony, jednak ja się uparłam. Niall w tym czasie poszedł do swojego pokoju; Zayn wyszedł przed dom; a Louis pomagał Liamowi zmienić opatrunek na nosie. Co chwila Liam wył z bólu, albo Louis wykrzykiwał coś w stylu 'ale to obrzydliwie'. Razem z Harrym śmialiśmy się z tego.
- Jak wczorajsza randka z Viktorią? - Zapytałam. Na samą wzmiankę o przyjaciółce Harry się rozpromienił. - Rozumiem... - Puścilam do niego lewe oczko i zaśmiałam się.

- Niall! - Krzyknęłam w głąb mieszkania. Po schodach zbiegł przestraszony Irlandczyk i momentalnie znalazł się przy mnie. Był właśnie w połowie zakładania koszuli.
- Co się stało? - Zapytał wystraszony.
- Spokojnie, nic się nie stało. - Zaśmiałam się, a Niall'owi najwyraźniej ulżyło. Czyżby się tak o mnie martwił? Chwyciłam za kołnierz jego koszuli i pomogłam mu zapiąć resztę guzików. - Chciałam się tylko pożegnać.
- Szkoda, że już idziesz... - Niebieskooki zrobił smutną minkę, ale po chwili uśmiechnął się. - Mam jeszcze tylko takie małe pytanko.
- Mhm? - Powoli kierowaliśmy się ku wyjściu.
- W tedy gdy nazwałem Cię moją dziewczyną... Ehm, nie przeszkadza Ci to? - Zawahał się na moment. - W sensie, czy... No wiesz.
- No wiem... - Zaśmiałam się i pocałowałam chłopaka w policzek. - To wielki zaszczyt. - Blondasek uśmiechnął się znacząco i otworzył przede mną drzwi.
- Pani mego serca - Niall złapał mnie za rękę spalatając przy tym nasze palce. - Pozwól, że Cię odprowadzę.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Pożegnałam się jeszcze tylko z chłopakami i wyszliśmy z mieszkania. Przez całą drogę do domu Nialler trzymał mnie za rękę. Gdy zbliżaliśmy się do naszego celu podbigła do nas grupka dziewczyn. Zaczęły piszcześć i wyciągać z kieszeni telefony. Horan zrobił sobie z nimi kilka zdjęć i rozdał wszystkim autografy. Dziewczyny prawie w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. Gdy odeszły mogliśmy w spokoju ruszyć dalej. Jednak co jakiś czas trafialiśmy na fotoreporterów, którzy robili nam zdjęcia. No pięknie... Teraz już nie dadzą nam spokoju. Na pewno za chwile te fotki trafią do sieci. Oczywiście nie obejdzie się bez komentarzy ze story fanów. Już się boję... 
Po jakiś 30 minutach dotarliśmy do mojego mieszkania. Na szczęście nie było tam ani rozwrzeszczanych fanek, ani paparazzi.
- A tak w ogóle, to jak Ci się spało? - Nialler stanął przede mną.
- Świetnie. - Przygryzłam dolną wargę i uśmiechnęłam się szeroko. - Właśnie... Na serio uważasz, że pasek Zayn'a marki Gucci jest wieśniacki?
- Co? Skąd ty to wiesz? - Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Relacjonowałeś przez sen cały dzień. - Wybuchłam śmiechem, a Niall zaczerwienił się delikatnie.
- Myślałam, że chłopacy żartują... A jednak. - Podrapał się po głowie. - Mniejsza z tym... Mi też się świetnie spało. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć.
- Jasne. - Pokazałam mu koniuszek języka. - To... Pa.
- Bye. - Blondasek przyciągnął mnie do siebie i złożył na ustach soczystego buziaka. I w tym momencie błysk fleszy oślepił mi oczy. Chłopak szybko udsunął się ode mnie i bezgłośnie powiedział 'do zobaczenia'. Poszedł w swoją stronę, a za nim dziennikarze. Po drodze zadawali mu jakieś pytania, jednak nic nie zrozumiałam.
Weszłam do mieszkania, gdzie na samym progu wyskoczyła mi Viktoria.
- Wow, świetnie wyglądasz. - Dziewczyna mierzyła mnie wzrokiem śmiejąc się przy tym.
- Zabiję Cię. - Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Ja też Cię kocham. - Przyjaciółka pocałowała mnie w policzek i zniknęła w salonie. Ja w tym czasie poszłam się przebrać.






Zayn


Z paczki wyciągnąłem kolejnego papierosa i zapaliłem go. Przypomniał mi się pewien dzień... Gdy byliśmy z chłopakami na podpisywaniu płyt pewna dziewczynka wręczyła mi do ręki prezent. Rozpakowałem go. Była to jasnoniebieska koszulka. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, co na niej było. Na samym środku, wielkimi literami było napisane: Zayn, palenie zabija. Dobrze o tym wiedziałem. W tym momencie się rozpłakałem. Palenie fajek było dla mnie ukojeniem od bólu. Niby niszczyło mnie od środka, powoli zabijało, ale w pewnym znaczeniu było dla mnie podporą. Zacząłem palić od kąd moje życie się skomplikowało. Od kąd poznałem Danielle...
To było jakieś pół roku temu, może więcej. Mieliśmy w tedy koncert w Coventry. Po zejściu ze sceny byliśmy tak podjarani, że urządziliśmy w hotelu imprezę. Osobiście zaprosiłem pare osób, z resztą chłopacy zrobili to samo. Liam dobrze wiedział, że impreza miała być bez lasek, ale mimo to zaprosił Danielle. Swoją dziewczynę. Jakoś nigdy się nią nie interesowałem. Byliśmy przyjaciółmi ze względu na Liam'a. W tę noc wlałem w siebie tyle alkoholu jak nigdy. Niall i Harry ledwo trzymali się na nogach, więc Louis i Liam odprowadzili ich do osobnych pokoi. W pewnym momencie zauwrzyłem jak Danielle wchodzi do mojego pokoju. Poszedłem za nią by dowiedzieć się, czy coś się stało. Podczas imprezy wydawała się być czymś przygnębiona. Siedziała w skupieniu na rogu materaca. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Cos se stao ? - Wymamrotałem ledwo utrzymując pion. Dziewczyna spojrzała na mnie i delikatnie się uśmiechnęła. Nic nie odpowiedziała.
Pamiętam tylko nasz pocałunek. Pamiętam, jak bardzo tego chciała. Byłem tak pijany, że pozwalałem jej na to. Ocknąłem się dopiero następnego dnia. Leżałem w łóżku. Miałem na sobie tylko bokserki, a obok mnie leżała Danielle. Spała...
Boże, jakie ja miałem szczeście, że nikt się o tym nie dowiedział. Z tego co mi powiedziano, Liam zasną z chłopakami w swoich pokojach. Od tego momentu starałem się unikać Danielle. Bardzo dobrze mi to szło... Aż do wczoraj.

Musimy mu powiedzieć. Zbyt bardzo go kocham, by teraz to przed nim ukrywać... Przykro mi. 


Przestraszyłem się. Przecież, gdy Liam się o tym dowie to mnie zabije. Stracę najlepszego przyjaciela... Niall, Harry i Louis przecież staną po jego stronie. Ale tak na prawdę to nie była moja wina. Danielle wiedziała co robi. Tamtej nocy nie wypiła ani kieliszka. Po części jednak to całe wydarzenie nie dawało mi żyć. Może ona ma rację? Może powinniśmy mu o tym powiedzieć? Cholera, co ja mam zrobić? 
Zapaliłem kolejnego papierosa.
Zayn, palenie zabija...





Liam


Postanowiłem opowiedzieć wszystko chłopakom. Są moimi przyjaciółmi i powinni to wiedzieć. Przez cały czas słuchali mnie w skupieniu. Nikt nic nie powiedział, tylko cisza i spokój. Oczywiście starali się mnie pocieszyć, zrozumieć. Zdziwioło mnie nieco zachowanie Zayna. Był taki... Smutny. Myślał ciągle nad czymś. To coś nie dawało mu spokoju. Nie chciałem go o nic pytać, bo wiedziałem, że prędzej czy później sam nam o tym powie.
Zbliżał się wieczór. Słońce powoli zachodziło. Sięgnąłem po bluzę wiszącą na wieszaku i założyłem ją na siebie.
- Wychodzę! - Krzyknąłem w głąb mieszkania.
- Masz szczęście, że uprzedziłeś... - Usłyszałem z salonu głos Niall'a. Nie chicałem się już więcej razy mu narażać. Mój nos ciągle bolał po wczorajszym ciosie.
Wyszedłem z mieszkania zarzucając kaptur na głowę i ruszyłem przed siebie. Nie chciałem zostać rozpoznany więc na nos włożyłem ciemne okulary. Mimo środka wakacjii, było dość chłodno. Wszedłem do małej kafejki w cenrum miasta i zamówiłem sobie kawę na wynos. Dobrze mi to zrobiło.
Chodziłem tak bez celu jakąś godzinę. Dziwne... Bo ani razu nie pomyślałem o Danielle. Tak naprawdę to chciałem od niej odpocząć. Oczywiście nadal ją kochałem, ale postanowiłem dać nam czas. Gdy wóciłem do domu chłopacy siedzieli grzecznie na kanapie oglądając jakiś mecz. Zayn'a nie było z nimi. Zaczynałem się powoli o niego martwić. Usiadłem obok Niall'a, który ze smakiem zajadał się chipsami.
- Nie wiecie co dzieje się z Zaynem? - Zapytałem nagle.
- A co ma się dziać? - Louis, który był wpatrzony w ekran, przeniósł wzrok na mnie. Wzruszyłem tylko ramionami.
- Chłopaki, dzwonił dzisiaj Paul. - Harry wstał z miejsca i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z sokiem w ręku. - Z racji tego, że w sobotę mamy nasz ostatni koncert w Londynie czekają nas w ciągu tygodnia próby. Jutro musimy jechać obczaić miejscówkę i zaśpiewać pare piosenek.
- Myślisz, że będziemy mogli zaprosić Olivię i Viki? - Niall spojrzał na Loczka oblizując palce.
- Tak. Znaczy, Paul chyba nie będzie miał nic przeciwko... - Harold wzruszył ramionami i usiadł w swoim ulubionym fotelu. - Tak więc... Przyjadą po nas o 8 rano.
- Co? Niee... - Louis przeciągnął się i ziewną głośno. - Ja nie dam rady wstać
- Marcheweczko, będziesz musiał. - Loczek puścił do niego oczko i zaśmiał się radośnie.
- W takim razie idę spać... - Tomlinson wstał z miejsca i poszedł na górę.
- Ja chyba też już pójdę. - Posłałem chłopakom ostatnie spojrzenie i ruszyłem do swojego pokoju. Nastawiłem budzik na 7:30 i wziąłem szybki prysznic. Po 30 minutach leżałem już w łóżku. Zmęczony całym dniem zasnąłem dość szybko.




Danielle


Liam, przepraszam Cię za wszystko.
To wszystko co Ci w tedy powiedziałam... Kłamałam. Nigdy mi przez myśl nie przeszło, że Cię nie kocham. Nigdy. Chciałam zakończyć to co między nami jest. Dlaczego? Bo nie zasługuję na Ciebie. Wyrządziłam Ci tyle krzywdy. Miałam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto będzie mógł dać Ci więcej szczęścia ode mnie... Jednak dopiero po tym jak Cię straciłam zrozumiałam jak bardzo ważny dla mnie jesteś. Najważniejszy. Teraz nie chcesz ze mną rozmawiać. Rozumiem. Dlatego mam nadzieję, że przeczytasz chociaż to. Dowiesz się, co tak naprawdę do Ciebie czuje. Oczywiście mogłabym powiedzieć Ci to wszystko prosto w oczy... Ale słowa przeminą, a to co na kartce - pozostanie. 
Ten dzisiejszy wpis będzie ostatni. Postanowiłam, że w końcu pokażę Ci to. Mój pamiętnik, który jest w całości poświęcony Tobie. 
Dziękuję Ci za te wszystkie dni spędzone razem. 
Kocham Cię. 
Danielle.


Zamknęłam zeszyt z przyłożyłam go do piersi. Był dość gruby. Przez ostatnie 2 lata mojego związku z Liamem był wypełniany. Tam znajdują się wszystkie moje myśli, uczucia, obawy... To wszystko jest związene z Liam'em. Chcę mu to pokazać. Mam nadzieję, że przeczyta chociaż ten ostatni wpis. Dzisiejszy wpis. Bo to on w tym momencie jest najważniejszy.






________________________________________________________________




Kolejny rozdział, który w ogóle mi się nie podoba. : ]
Postaram się dodać jak najszybciej kolejny. Tym razem mam nadzieję, że jakoś mi on wyjdzie. ; D



Widziałyście wpis Niall'a na TT? : D Jaram się. < 3



Dziadek Louis'a wczoraj nam kibicował. Też się jaram. <3
A tak w ogóle to co myślicie o wczorajszym remisie? Ja obstawiałam że będzie 2:1. Mimo to chłopcy sobie świetnie poradzili. : )




Jeszcze tylko taka mała informacja. : )

Dziś jest światowa akcja. Wszystkie Directioners i nie tylko oglądają teledyski i słuchają piosenki One Thing. : D Wspierajmy naszych chłopców. Niech wiedzą, że ich kochamy. < 3
















piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział XVII


Rozdział 17





Harry


Polubiłem Viktorię. Naprawdę. Jest świetną dziewczyną i rozumie mnie w każdej kwesti. Na początku byłem trochę inaczej do niej nastawiony ze względu na to, że jest naszą fanką. Ale po bliższym poznaniu okazała się być inna. Cudowna, kochana i taka śliczna. Chciałem pokazać jej to miejsce. Nikogo jeszcze tutaj nie przyprowadziłem, ponieważ wiązało się to z moimi wewnętrznymi przeżyciami. Właśnie tutaj napisałem większość naszych utworów. Teraz chciałem to miejsce dzielić z Viktorią. 
- Jak w ogóle znalazłeś to miejsce? - Dziewczyna siedziała na przeciw mnie uśmiechając się promiennie. Co jakiś czas obracała się by spojrzeć na panoramę Londynu. Robiło się coraz ciemniej przec co miasto rozświetlały oświetlone budynki i ulice. Uwielbiałem ten widok.
- To było dwa lata temu... - Westchnąłem kładąc ręce na stoliku i splatając je w jedność. - Pewnie już wiesz, że kariera moja i chłopaków zaczęła się w XFactor. - Viki przytaknęła głową. - Po tym jak zajęliśmy w programie III miejsce sława zaczęła odgrywać w naszym życiu wielką rolę. Zaczęła się trasa koncertowa, nagrywanie płyty i do tego miliony fanów na całym świecie. Powoli traciłem nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek doznam normalnego życia. Z drugiej strony podobało mi się to. Kasa, dziewczyny i sława... W tedy się zaczęło. Zatraciłem się w tym wszystkim po uszy. Jedyne co było najważniejsze to kariera. Chłopcy powoli mnie nie poznawali, zmieniłem się. Pewnego dnia zrozumiałem, że tak nie może być. Zabrałem ze sobą zeszyt i wyszedłem z mieszkania nie mówiąc nikomu gdzie idę. Sam z resztą tego nie wiedziałem... Cały dzień chodziłem między uliczkami Londynu. Szukałem miejsca gdzie mogę od tego wszystkiego odpocząć. I tak właśnie znalazłem...
- To miejsce. - Niebieskooka dokończyła za mnie. Poczułem na swoich rozgrzanych dłoniach jej dotyk. Miała takie delikatne i zmarznięte ręce. Schowałem jej dłonie w swoich.
- To miejsce pomogło mi... Udało mi się wrócić do normalności. Przyzwyczaiłem się do tego, że gdy idę ulicą każdy mnie rozpoznaje. Chłopaki też to zauwarzyli. Nie raz zadają mi pytania w stylu, kto Cię tak zmienił... - Muskałem opuszkami palców dłonie dziewczyny. - To jednak tajemnica. Tajemnica, którą od dziś dzielę z Tobą.
- Harry... - Przez moment Viktoria zastanawiała się co powiedzieć. Była trochę zakłopotana. - Dziękuję, że mi pokazałeś to wszystko. - Dziewczyna wstała z miejsca i podeszła bliżej krawędzi dachu. Przez dłuższy czas przyglądałem się jej. W końcu wstałem i podeszłem do niej. Niepewnie połorzyłem dłonie na jej biodrach.





Viktoria


Poczułam na sobie dłonie Harolda. Ciepłe, delikatne. Odwróciłam głowę by spojrzeć na Loczka. Ten stał nieruchomo patrząc przed siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, co mi powiedział... Czyżby mi ufał na tyle, by mi o tym wszystkim opowiedzieć? Po chwili para zielonych oczu spojrzała na mnie. Harry nachylił się nade mną i połorzył brodę na moim ramieniu. Oplótł mnie rękoma i powolnymi ruchami zaczął nami kołysać na boki.
- Jesteś cudowna... - Usłyszałam ciepły głos przy lewym uchu. Przeszedł mnie miły dreszcz.
- Cieszę się, że mi o tym wszystkim powiedziałeś. - Uwolniłam się z uścisku Harolda i stanęlam na przeciw niego. Połorzyłam dłonie na jego torsie, a on posłał mi swój cudowny uśmiech.
- Ja jeszcze bardziej się cieszę.
Wpatrywaliśmy się w siebie jakiś czas. Nikt nic nie mówił. Cisza i spokój. Po chwili Harry nachylił się bliżej mnie i delikatnym ruchem ręki zagarnął mi opadający na lewe oko kosmyk włosów za ucho. Speszona na moment opuściłam wzrok. Gdy podniosłam oczy z powrotem w górę ujrzałam twarz Harrego. Nigdy nie był tak blisko mnie jak teraz. Na jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. O Boże... On chce mnie pocałować. Nasze usta dzieliły milimetry. Czułam na swoich wargach ciepły oddech chłopaka... DRYŃ, DRYŃ! Odskoczyłam szybko do tyłu i dopiero po chwili zorientowałam się, że Harremu dzwoni telefon. Wkurzony Loczek wyjął z kieszeni urządzenie.
- Czego? - Warknął do słuchawki. - Gdzie? Daleko... A co się...? Tak, z Viktorią. Nie, nie widzałem go. Myślałem, że już wrócił... Jeszcze nie? A dzwoniłeś do niej? Aha...- Przez jakiś czas się nie odzywał. - OK, Niall. Za poł godziny będziemy. Cześć. - Chłopak odłorzył telefon na swoje miejsce.
- Coś sie stało? - Zapytałam niepewnie. Harry zwilżył usta językiem i przeczesał swoje bujne loki dłonią.
- Pamiętasz, jak wczoraj byłyście u nas z Olivą? W tedy Liam gdzieś zniknął. Miał jechać do Danielle...
- Nie wrócił do domu?
- Właśnie... Myślałem, że jest razem z nią. Ale chłopaki dzwonili do niej, i tam go też nie ma. - Harold westchnął głośno. - Przepraszam, ale powinniśmy jechać. Nie chciałem zepsuć tego wieczoru, no ale... Sama widzisz.
- Jasne Harry. Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się do niego. - Teraz najważniejszy jest Liam.
Loczkowi najwyraźniej ulżyło. Chwycił mnie za rękę i pomógł wyjść przez okno, przez które tutaj weszliśmy. Po pięciu mintach siedzieliśmy w aucie. Harry szybko wyjechał z podjazdu zostawiając za sobą chmurę dymu.
- Jeżeli mu się coś stanie... - Harold dodał gazu.
- Spokojnie. - Spojrzałam na niego. On po chwili zrobił to samo posyłając mi przy tym smutny uśmiech.





Niall


- Stary, spokojnie. Usiądź... - Usłyszałem cichy głos Louis'a.
Łatwo było tak mówić. Chodziłem w tą i z powrotem po pokoju. Liam przecież mógł zrobić coś głupiego... Danielle powiedziała mi, że był u niej. Dodała też, że się pokłócili. Liam wyszedł z jej mieszkania i nie wrócił. 
- Zawsze myślałem, że to on jest z nas wszystkich najrozsądniejszy. - Zayn ciągle próbował dodzwonić się do Payne'a. - Cholera, odbierz!
- To nic nie da... - Powoli zbliżyłem się do okna w nadzieji, że ujrzę przyjaciela.
Po chwili przed mieszkaniem zaparkował samochód Harrego. Wyszedł z niego razem z Viktorią. Harry wpadł do mieszkania jak opażony.
- Wrócił? - Podeszłem do Loczka bliżej i pokręciłem przecząco głową. - Gdzie on do cholery jest?!
- Harry, uspokój się. - Zza pleców chłopaka wyłoniła się Viki. - To nic nie da...
- Cześć. - Podeszłem do dziewczyny i przytuliłem ją. - Ty też nic pewnie nie wiesz? - Spojrzałem na nią z nadzieją w oczach. Ta jednak pokręciła przecząco głową.
Usiadłem na brzegu kanapy obok Zayna. Nadal próbował dzwonić do Liam'a.
- Jeżeli do jutra nie wróci... Będziemy musieli to zgłosić. - Louis wyszedł z kuchni trzymając w ręku marchewkę. Zawsze go to uspakajało.
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby... - Harry oparł się o wyspę w kuchni i patrzył przed siebie. Po chwili podeszła do niego Viktoria. On rozłożywszy ramiona schował ją w nich. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Nie wiem jak długo to trwało. Pół godziny? Godzina? Po upływie nieokreślonego czasu ktoś wszedł do mieszkania. Zerwałem się na równe nogi, z resztą tak jak wszyscy, i popędziłem ku drzwiom. Przedemną stał Liam, a obok niego Olivia. Moje oczy napełniły się łzami.
- Gdzieś ty kurwa był? - Wykrzyczałem prosto w niego. - Jak mogłeś wyjść tak po prostu i nic nie powiedzieć! - Miałem ochotę go uderzyć. Dłonie zacisnąłem w pięści i zmierzałem ku chłopakowi.
- Przepraszam, ja... - I w tym momencie na jego policzku znalazła się moja pięść.
- Niall! - Ktoś złapał mnie z tyłu za ręce i odciągnął na bok. - Co ty robisz?! - Zayn mierzył mnie wzrokiem.
- Ja... - Nie wiedziałem co się dzieje w okół mnie. Mulat rozluźnił chwyt, przez co swobodnie mogłem się od niego odsunąć.
- Liam, nie ruszaj się... Pokaż. - Odwróciłem się i zobaczyłem Olivię, która przygląda się ranie chłopaka. Po chwili jej wzrok został zawieszony na mnie. Powoli podchodziła do mnie.
- Niall, jak mogłeś to zrobić? To Twój przyjaciel.
Miała rację. Postąpiłem jak idiota. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ominąłem dziewczynę i po chwili znalazłem się obok przyjaciela. Louis na momen zablokował mi do niego dostęp. Bał się, że chcę mu coś jeszcze zrobić. Jednak Harry odsunął go, przez co znalazłem się obok Liama. Z jego nosa leciała stróżka krwi.
- Przepraszam Cię, Liam. Nie chciałem tego... - Wstrzymałem oddech.
- Jasne, nie jestem zły. Miałeś prawo to zrobć. Gdybym był na Twoim miejscu, pewnie też bym tak postąpił. - Ciemnowłosy posłał mi uśmiech.
- Ugh, naprawdę przepraszam. - Liam tylko wzruszył ramionami, a po chwili znaleźliźmy się w solidnym uścisku. Kochałem go jak brata. Cieszyłem się, że mi wybaczył.

Viktoria i Louis zajęli się nosem Liama. W tym samym czasie Zayn i Harry rozmawiali na temat dzisiejszego dnia. Olivia siedziała w skupieniu na kanapie. Podeszłem do niej niepewnie i usiadłem obok.
- Tęskniłem za Tobą. - Dziewczyna spojrzała na mnie. Po chwili uśmiechnęła się, a ja przytuliłem ją do siebie. - Chodź... - Złapałem ją za rękę i poprowadziłem na górę do swojego pokoju. Nie widziałem jej cały dzień. Chciałem się chociaż przez chwilę nią nacieszyć.




Olivia


Było mi szkoda Liam'a. Z resztą Niall'a też. To co zrobił było... okropne. Jednak pogodzili się. Na szczęście. 
Blondyn zaprowadził mnie do swojego pokoju. Znów ten sam widok. Beżowe ściany i ciemne, drewniane meble. Usiadłam na wygodnym łóżku, a po chwili Nialler znalazł się obok mnie.
- Jak to się stało, że byłaś razem z Liam'em? - Zapytał mieżąc mnie wzrokiem.
Opowiedziałam mu o tym, jak go spotkałam w parku. Powiedziałam także, o jego rozmowie z Danielle. Niall wydawał się być przygnębiony tą całą sytuacją. Z resztą nie dziwiłam się mu. To jeden z jego najlepszych przyjaciół. Rozmawialiśmy dość długo. Cała rozmowa na temat Liam'a. Po jakiejś godzinie zrobiłam się senna.
- Może zostaniecie na noc? - Blondasek uśmiechnął się do mnie zachęcająco. - Już prawie północ.
- Wiesz co... Muszę się zapytać Viki.
- OK. Pójdę z Tobą. - Wstałam z materaca i razem z Niall'em zeszliśmy na dół po schodach. W salonie panowała cisza. Louis leżał na kanapie i oglądał jakiś film.
- Ekhm, gdzie są wszyscy? - Zapytałam.
- Liam poszedł do siebie, Zayn wyszedł na papierosa, a Harry i Viktoria... Właściwie to nie wiem gdzie oni są... - Tomlinson wzruszył ramionami i ponownie skupił wzrok na ekranie telewizora. Niall pociągnął mnie za rękę w kierunku pokoju Styles'a. Zapukał cicho. A gdy nikt nie odpowiedział, postanowił, że zajrzy do środka.
- Jakież to słodkie... - Horan uśmiechną się uroczo i zamkną drzwi. - Śpią. Czyli zostaniecie na noc.
- Chyba tak... - Pokręciłam głową i zaśmiałam się.
- Więc... Może chcesz wziąść prysznic? Albo chcesz coś do jedzenia?
- Tak i tak. - Uśmiechnęłam się do Niall'a idąc w stronę łazienki. - Tylko, że... No... - Gestem ręki wskazałam na swoje ubranie, które nieco było ubrudzone.
- Jasne, zaraz Ci coś przyniosę. - Niebieskooki zniknął gdzieś, a po chwili wrócił z jakimiś ubraniami w ręce. - Jak skończysz to przyjdź do mnie do pokoju.
Przytaknęłam głową i zamknęłam się w łazience. Prysznic zająl mi jakieś 10 minut. Rozłorzyłam ubrania, które wręczył mi Niall. Granatowa bluzka z Jack'a Wills'a i do tego szare spodnie od dresu. Załrzyłam więc bluzkę i po chwili namyślu stwierdziłam, że spodni nie będę zakładać, ponieważ koszulka sięgała mi do połowy ud. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju Horana. Nie było go tam. Usidałam więc wygodnie na łóżku i przez chwilę wpatrywałam się w gwieździste niebo.  Po chwili do pokoju wszedł Niall. Miał na sobie białą koszulkę i spodnie w kratkę od piżamy. W rękach trzymał tacę z jedzeniem. Usiadł obok mnie i położył mi na kolana danie.
- Dziękuję. Jesteś kochany. - Musnęłam delikatnie jego policzek. Poczęstowałam się kanapkami i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Oczywiście Niall jadł razem ze mną.
- Wiesz jakie jest moje życiowe motto? - Powiedział w pewnym momencie z ustami pełnymi jedzenia.
- Nie. Jakie? - Spojrzałam na niego.
- Życie jest krótkie, więc trzeba się najeść. - Wybuchliśmy śmiechem. Mój wariat... 
Po skonsumowaniu wszystkiego co było na tacy położyliśmy się pod pościel. Niall szybkim ruchem ręki zgasił małą lampkę przy łóżku. Czułam się dziwnie... Jeszcze nigdy nie byłam z nim tak blisko. Przysunął się bliżej mnie. Mimo, że w pomieszczeniu panowała całkowita ciemność, widziałam jak Nialler się uśmiecha. Delikatnie musnął mój nos opuszkiem palca po czym pocałował to miejsce. Zachichotałam. Teraz błądzł ustami po moim policzku w poszukiwaniu moich ust. Ułatwiłam mu to i po chwili nasze wargi złączyły się w jedność. Poczułam się cudownie... Pierwszy raz gdy mnie pocałował.. wyglądało to zupełnie inaczej. To był tylko nieśmiały buziak. Teraz całował mnie zachłanniej. Coraz bardziej wpijał się w moje usta, delikatnie łaskocząc je koniuszkiem języka. W końcu przestał, a ja mogłam się do niego przytulić. Połorzyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on powolnymi ruchami głaskał mnie po włosach. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca do momentu, aż nie zasnęłam...




Liam


Niall był naprawdę na mnie wkurzony. Trochę zdziwiło mnie to, że mnie uderzył. Zawsze był opanowany... Ale nie miałem mu tego za złe. Rozumiałem go. 
Leżałem w swoim łóżku długi czas. Nie mogłem zasnąć. W głowie wciąż miałem twarz Danielle. Łzy same napływały mi do oczu. Chwyciłem za swój telefon i włączyłem Twitter'a. Dodałem krótki wpis:

Jeśli ktoś był dla Ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nieważne ile bólu Ci sprawił, serce nigdy go nie odrzuci.


Właśnie... Nie mogłem tak po prostu zapomnieć o Danielle. Zbyt bardzo ją kochałem. Tak na prawdę to nie wiedziałem co ona czuje do mnie... Czy ona też mnie jeszcze kocha? 





Danielle


Jeśli ktoś był dla Ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nieważne ile bólu Ci sprawił, serce nigdy go nie odrzuci.


Wpis Liama na TT nie dawał mi zasnąć. Byłam niesamowicie zła na siebie, że tak go potraktowałam. Martwiłam się, gdy nie odbierał ode mnie telefonów. Bałam się, że jeszcze coś sobie zrobi. Tak na prawdę to go okłamałam. Wcale nie jest tak, że ja go nie kocham... Na pewno nie. Kocham go najbardziej na świecie. To dlaczego powiedziałam mu, że to koniec? Miałam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś lepszego. To co zrobiłam... On nie może się o tym dowiedzieć. Chciałam to zakończyć, by dać mu szczęście. Nie zasługiwałam na niego. Z drugiej strony chciałabym, żeby był przy mnie już zawsze. Przytulał, całował i prawił komplementy. Nie chcę go okłamywać... Mogę tego żałować... Ale wolę, żeby się dowiedział.
Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam krótką wiadomość:
Musimy mu powiedzieć. Zbyt bardzo go kocham, by teraz to przed nim ukrywać... Przykro mi. 
Kat, Niall, Oliver, Jake... Szukałam odpowiedniego numeru. Jest. Zayn. Wyślij.