czwartek, 10 maja 2012

Rozdział I

Rozdział 1 



Z głębokiego snu obudził mnie refren mojej ulubionej piosenki Lifehouse - You and Me. Była to 4 rano. Podniosłam w górę rękę by po chwili opuścić ją bezwładnie na stojący na nocnej szafce budzik. Wzięłam go do ręki i mocno cisnęłam nim o podłogę. Muzyka ucichła... Nienawidzę tak wcześnie wstawać. Z resztą, nigdy tak wcześnie nie wstaję.  Ale miałam powód, i to nie byle jaki. To właśnie dziś miałam zasmakować cudownego smaku wolności. Hmm, no może nie takiej zupełniej wolności, ale ważne było to , że dziś wylatywałam do Wielkiej Brytanii. Uśmiechnęłam się na samą myśl o Londynie. Zauważyłam, że mój oddech stał się cięższy , a klatka piersiowa falowała nienaturalnie w szybszym tempie. To moje serce daje znać o tym całym stresie i podnieceniu. Przetarłam lewą dłonią oczy i przewróciłam się na lwy bok. Na przeciwko mnie na ścianie była powieszona wielka tablica korkowa , na której wisiało wiele zdjęć, obrazków i różnych bezsensownych karteluszek. Moją uwagę przykuła niewielka ilustracja przedstawiająca Londyn. Ach , nie mogłam w to uwierzyć, że jeszcze dziś znajdę się w tym wielkim , pięknym mieście. Z racji tego, że były wakacje dostałam pozwolenie na ten lot. Chodź na początku mamie nie spodobał się ten pomysł to jakoś dała się namówić. Z tatą nie było najmniejszego problemu. Do Londynu dosyć często wyjeżdżał i poznał wielu ludzi , którzy podczas mojego pobytu w UK zaopiekują się mną. Całe dwa miesiące spędzę daleko od całej rodzinki. Od nadopiekuńczej matki, od ojca który całymi dniami ogląda mecze piłki nożnej, no i od młodszej siostry , która jest strasznie denerwująca. Posłałam jeszcze ostatnie spojrzenie na Londyn i usiadłam na brzegu łóżka. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Otworzyłam szeroko szafę, w której prawie nic nie zostało. Wczoraj spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a dziś nie miałam w co się ubrać. Wyciągnęłam szare rurki, które chodź z wyglądu mogły odpychać, to mnie się bardzo podobały. Na górę nałożyłam białą koszulkę z napisem " free hugs" i weszłam do łazienki. Stanęłam przed niewielkim lustrem po czym zbliżyłam do niego swoją twarz i zaczęłam się jej przyglądać. Westchnęłam głośno. Moje ciemne włosy opadały na ramiona, całkiem nieogarnięte. Zaspana twarz i te sińce pod oczyma... Pokręciłam głową i odkręciłam kurek od zlewu. Zamoczyłam palce w płynącej wolno wodzie. Czekałam aż zacznie być ciepła. Obmyłam twarz po czym dokładnie wytarłam ją ręcznikiem. Muszę coś z sobą zrobić. Wyglądam okropnie... Postawiłam na delikatny makijaż. Podkład w odcieniu cery, delikatny róż na policzkach, oczy rozświetlone beżowym cieniem i jeszcze tylko delikatne pociągnięcie tuszem do rzęs. Przeczesałam dłonią włosy i wyszłam z łazienki. Skierowałam się w kierunku kuchni z której dochodziły różne zapachy. Mama musiała już wstać. Na samym progu wejścia przywitała mnie radośnie.
- Hej słoneczko, jak Ci się spało? Właśnie przygotowuję Ci śniadanko. Naleśniki z czekoladą. Może być? 
- Mhm, jasne. - Rzuciłam od niechcenia i usiadłam przy stole. 
Szczerze to nie przepadam za naleśnikami, ale co do czekolady to mogłabym jeść ją całe życie. Oparłam głowę o rękę i zaczęłam przyglądać się mamie , która właśnie nakładała naleśniki na talerz. Dziś wyglądała nieco inaczej. Rozczochrane blond włosy sięgające do ramion były w okropnym stanie. Za to jej ulubiona bluzka była cała wygnieciona. To przez ten mój wyjazd... Mówiłam jej już wiele razy, że ma się nie martwić o mnie. 
- Mamo, dam sobie radę. Nie jestem przecież małym dzieckiem... - Przewróciłam oczami. Mama położyła talerz przede mną. 
- Ale nie jesteś też dorosła, pamiętaj. 
- Oj mamo. Mam przecież 16 lat, to wcale nie jest już tak mało. Z resztą będę pod dobrą opieką. Tata zna tą całą Lisę. Podobno jest bardzo miła i na dodatek odpowiedzialna. Nie martw się już tak.
Mama usiadła na przeciw mnie. Westchnęła głośno i dodała :
- Dobrze już, dobrze. A teraz jedz... Smacznego. 
- Dziękuję. 
Uśmiechnęłam się do niej szeroko. Naleśniki pachniały znakomicie. Chodź nie byłam głodna postanowiłam, że zjem chociaż jednego by nie zrobić mamie już większej przykrości. Posmarowałam go grubą warstwą czekolady po czym zwinęłam go w rulonik i wzięłam do ręki. Ugryzłam spory kawałek i zaczęłam powoli go rzuć. 
- Ale ty zawsze będziesz moją małą córeczką. Ach, ten czas tak szybko leci... Nie dawno jeszcze nie umiałaś korzystać z.... 
- Mamo ! Przestań, nie wracajmy do tego. - krzyknęłam głośno z buzią pełną jedzenia. Gdy tylko je połknęłam obie z mamą wybuchłyśmy śmiechem. 
Po śniadaniu pomogłam mamie pozmywać naczynia. Schowałam je do szafki nad zlewem i wróciłam do swojego pokoju. Odruchowo chwyciłam za telefon. "1 nieodebrana wiadomość" . Wcisnęłam widniejącą na ekranie kopertę. To Viki napisała. " Hej Olivka. Życzę Ci udanego lotu. Uważaj na siebie w tym wielkim mieście. Pomyśl czasem o mnie i odezwij się tylko jak wylądujesz w Londynie. Pa. : * ". Viki była moją najlepszą przyjaciółką. Mimo tego że już nie chodziłyśmy do tej samej klasy to nadal byłyśmy ze sobą bardzo blisko. Chciałabym żeby leciała razem ze mną. No ale niestety nie mogła. Jej ojczym jest bardzo surowy. Za to matka jest mu podporządkowana. Wcisnęłam opcję "odpisz" i napisałam krótką wiadomość w której podziękowałam przyjaciółce i pozdrowienia. Włożyłam telefon do prawej kieszeni spodni. Dochodziła godzina 6. O 7 miałam już samolot. Tata właśnie wstał i tuż po śniadaniu pomógł mi spakować resztę rzeczy do samochodu. O godzinie wpół do 7 stanęłam przy drzwiach wyjściowych i narzuciłam na siebie swoją ulubioną fioletową bluzę, a na nogi włożyłam miętowe conversy. 
- Mamo! Tato! Musimy już jechać o ile nie chcemy się spóźnić. - Krzyknęłam w głąb domu.
- Już kochanie. Ty wejdź już do auta a my zaraz do Ciebie dołączymy.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po minucie postanowiłam włączyć radio. Nie lubię siedzieć w ciszy... Ustawiłam na stację z najnowszymi hitami. Właśnie leciała piosenka Katy Perry - Part of me. Nuciłam sobie pod nosem ostatnią część utworu gdy do środka weszli rodzice. 
- To jak? Gotowa na podróż swojego życia ? - Rzucił tata.
- Jeszcze się pytasz? - Odpowiedziałam radośnie.
Ruszyliśmy powoli. Z każdą minutą oddalaliśmy się od domu. 
W radiu leciał tekst zupełnie nieznanej mi piosenki. 


" Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful! "


Od razu wpadł mi w ucho. Niezły wykon. Gdy piosenka się skończyła zauważyłam, że dotarliśmy już na lotnisko. Powoli wysiadłam z auta i otworzyłam bagażnik. Rodzice pomogli mi wyjąć wszystkie walizki. Wnieśliśmy je na pokład samolotu.
- Uważaj na siebie córeczko. Zadzwoń do nas od razu gdy tylko wylądujesz. - Mama się rozkleiła i zaczęła płakać.
- Spokojnie , Aga. Nie płacz. Mała da sobie radę. - pocieszał ją tata. 
- Hej, jaką mała ? Jestem już doża, zapomnieliście? Właśnie zaczynam nowe życie. - Wybuchliśmy wszyscy śmiechem. 
Rozstanie nie było aż tak złe. No ... może nie dla mnie. Moja mama nazbyt przesadzała. Przytuliliśmy się do siebie ostatni raz po czym weszłam na pokład samolotu i zajęłam swoje miejsce.  Na szczęście obok mnie nie siedział nikt więc miałam odrobinę przestrzeni. Przez 5 minut siedziałam w ciszy i przyglądałam się wszystkim ludziom , którzy zajmowali swoje miejsca.  "Prosimy zapiąć pasy i przygotować się do startu" - Odezwał się głos kapitana. Dostosowałam się do polecenia i już po chwili poczułam turbulencje. "Życzymy miłego i udanego lotu" - dodał na koniec mężczyzna. Uśmiechnęłam się w duchu. No to witaj Londynie... Nie mogę uwierzyć że już dziś będę w UK. Jestem taka szczęśliwa. Po głowie chodziła mi ta sama piosenka, którą usłyszałam w radiu. 
Oparłam głowę o zagłówek fotela i już po 10 minutach spałam jak małe dziecko.

3 komentarze:

  1. świetny czytam dalej ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. http://1dcrazyworld.blogspot.com/ -Skomentujesz?Świetny blog czekam na kolejen rozdziały!

    OdpowiedzUsuń