czwartek, 31 maja 2012

Rozdział XIV




Rozdział 14
...














Co ja tak właściwie do niego czułam? Wiedziałam tylko tyle, że jest dla mnie kimś ważnym. Chociaż... Czy mogę powiedzieć tak o kimś, kogo znam zaledwie kilka dni? Widocznie mogę. Nie jestem pewna swoich uczuć do niego. Przyjaźń? Zazwyczaj zyskuje się ją po kilku latach. Więc czy mogłam go nazwać swoim przyjacielem? Może ja się w nim... Zakochałam? Przecież ja nie wiem co to znaczy, nie wiem jak to smakuje. Ale w tedy... W tym śnie... Na samą myśl o tym, że Niall'owi mogło się coś stać serce podchodziło mi do gardła. Ja po prostu bałam się, że go stracę. Stracę, i już nigdy więcej go nie zobaczę. Przed oczyma mam ciągle zapłakaną twarz Zayn'a. Ten smutek, ta słabość... I nic nie mogłam z tym zrobić. A później? Później gdy zobaczyłam Niall'a jak się słodko do mnie uśmiecha... Jak po prostu podchodzi do mnie i szepce mi do ucha "Dobranoc"... I nagle koniec. On znika. A to wszystko okazało się tylko moją chorą podświadomością. Snem, który nie dał mi zasnąć przez długi czas, a teraz męczy mnie od samego rana. Boże, Niall. Coś ty mi zrobił? 



Przez okno przebijały się letnie promienie słońca. Z każdą chwilą wędrowały coraz wyrzej, aż w końcu oślepiły mi oczy. Odwróciłam się na lewy bok, przez co promienie ogrzewały mi już tylko plecy. Przede mną smacznie spała Viktoria. Jak zawsze, śliczna. Zazdrościłam jej tego. Długie, jasne i na dodatek proste włosy; niebieskie, duże oczy; i ten jej charakter. Wpatrywałam się w przyjaciółkę jeszcze jakiś czas. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech.
 - Czemu mi się tak przyglądasz? - Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, na co ja wzdrygnęłam się. Pokazałam jej tylko koniuszek języka i przewróciłam się na plecy. - Miałam zajebisty sen. - Viki zaczęła przecierać zaspane oczy.
- Tak? A jaki? - Wpatrywałam się w sufit. Mój na pewno taki nie był...
- Byłyśmy w Londynie. Ja i ty. W zasadzie to ty byłaś tam pierwsza, ale ja później do Ciebie przyleciałam. - Dziewczyna przewróciła oczyma. - Gdy odebrałaś mnie z lotniska pojechałyśmy do Twojego nowego mieszkania. Powiedziałaś mi, że zaprosiłaś na wieczór jakiś chłopaków. No to ja cała w skowronkach zaczęłam się szykować. Po kilku godzinach do Twojego mieszkania wpadli... - Viki przerwała i przeniosła się do pozycji siedzącej. - Nie uwierzysz kto... - Przyjaciółka próbowała stłumić piski. - Do Twojego mieszkania wpadli...
- ... One Direction! - Krzyknęłam i zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka.
- Skąd ty to...
- Viktoria, rozejrzyj się. - Przerwałam przyjaciółce. - No? I gdzie jesteś? - Dziewczyna wodziła wzrokiem po naszym wspólnym pokoju. Po chwili jej wzrok zatrzymał się na oknie. Wstała z miejsca i podeszła do niego wyglądając przez nie.
- Boże... - Blondynka powoli kierowała się w moją stronę. - Boże! Ja jestem w Londynie! - Momentalnie rzuciła się na łóżko przygniatając mnie do niego. - To nie był sen! Olivia, proszę Cię... Powiedz, że ja nie śnię!
- Ała! - Przyjaciółka w tym momencie wbijała mi łokieć w rzebra. - Złaź ze mnie grubasie! - Po paru nieudanych próbach zrzucenia z siebie Viktorii udało mi się to. Dziewczyna usiadła na brzegu materaca i powoli uspakajała się.
- Okej. Troszkę przesadziłam. - Pzymróżyła delikatnie lewe oko. - Ale, ja nie mogę w to uwierzyć!
- To lepiej uwierz. - Posłałam jej szeroki uśmiech i wygramoliłam się z pościeli. - Ogarnij się torchę. Przecież to tylko chłopcy...
- Co? - Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. - To nie są zwykli chłopcy. Oni są...
- Tak, tak. Skończ już! - Pokręciłam głową i zaśmiałam się radośnie. - Idę zrobić śniadanie. Płatki + mleko? - Viki zamruczała coś pod nosem. - Albo sama sobie zrobisz zaraz!
- Spokojnie. Mi pasuje. - Przyjaciółka wyszczerzyła się, a ja wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni.
Zajrzałam do dolnej szafki i wyciągnęłam z niej czekoladowe kuleczki. Z szafki obok wyjęłam dwie miseczki i wsypałam do nich płatki. Z lodówki wyciągnęłam mleko i, tak samo jak płatki, wylądowało w misce. Wiedziałam, że Viktoria nie lubi jeść ich na ciepło, więc postawiłam gotowe danie na stole. Zawołałam przyjaciółkę na śniadanie i po chwili zajadałyśmy się czekoladowymi kuleczkami.
- To co dziś robimy? - Uśmiechnięta blondynka powoli wstawała od stołu.
- A na co masz ochotę? - Zabrałam się za zmywanie.
- Chciałabym zobaczyć ten wielki zegar... Yy... ?
- Big Ben? - Spojrzałam na nią kątem oka.
- Tak! Właśnie. - Dziewczyna pstryknęła palcami.
- Okej. Mi pasuje.
Gdy mniej więcej ogarnęłyśmy po śniadaniu, Viki zasiadła przed laptopem, a ja postanowiłam wziąść szybki prysznic. Na zegarku dochodziła godzina 9:00. Weszłam do pokoju i stanęłam przed wielką szafą. Po chwili namysłu zdecydowałam się na to, z racji tego, że pogoda nie była za ciekawa. Obawiałam się torchę, że deszcz może zniszczyć nam zwiedzanie Londynu. Po 30 minutach spędzonych w toalecie zabrałam się za prostowanie włosów. Dlaczego? Dlaczego nie jesteście proste? Westchnęłam głośno, a po 10 minutach włosy były już gotowe. Zasiadłam obok przyjaciółki na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam z kanału na kanał. Nic sęsownego nie leciało, więc zostawiłam na kanale MTV.
- Olivia? - Usłyszałam głos Viki.
- Mhm?
- Patrz co tutaj piszą... - Przysiadłam się nieco bliżej przyjaciółki, a ta podsunęła ekran laptopa, tak bym mogła wszystko dokładnie zobaczyć. Na samym środku był wielki napis: 2/5 ONE DIRECTION ZAJĘTE?: Fanki szaleją. Tuż pod nim znajdowało się zdjęcie Nialler'a, który przytula jakąś dziewczynę. To przecież...
- To jestem ja! - Krzyknęłam i chwyciłam laptopa tak, by po chwili posadzić go sobie na kolana. Szybkim ruchem myszki zjechałam w dół artykułu aby dowiedzieć się czegoś więcej.
- Patrz. - Viki przytknęła palec do monitora. - Bla, bla, bla... Kolejny członek One Direction zajęty? Tym razem nie chodzi nam o Liama i Danielle, lecz o Niall'a i... Właśnie? Kogo? Ostatnio widziano młodego gwiazdora w objęciach pewnej kobiety. Sytuacja, która została uchwycona na fotografi wyrzej jest dwuznaczna...
- Czyżby Niall Horan się zakochał? To jedyne zdjęcia, jakie udało nam się zrobić. Nic nie jest potwierdzone, ani nikt niczemu nie zaprzecza... - Dokończyłam za przyjaciółkę.
- A co o tym wszystkim myślą fanki Horana? Niedługo pewnie się dowiemy... Bla, bla, bla... - Viktoria przeczytała artykuł do końca. Ponownie przesunęłam na początek strony i jeszcze raz przyjżałam się fotografii. To było na tej imprezie u chłopaków. 
- Ja pierdole... - Zaklęłam pod nosem.
- No pięknie, pięknie. - Viki spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy. - Czyżby coś ten tego? - Westchnęłam głośno i zasadziłam przyjaciółce mocnego kuksańca w bok. Dziewczyna przejęła laptopa i zaczęła czytać na głos wszystkie komentarze.
- "W końcu Niall znalazł sobie dziewczynę. Ciekawe kim ona jest?" - Brzmiał jeden z wielu. - " Co to za kurwa? Jak tylko się dowiem kim ta suka jest chyba ją zabiję. Niall jest mój!" - Viki zrobiła wielkie oczy i ze strachem spojrzała na mnie. Zaschło mi w gardle. - Nie za dobrze się zaczyna...
Wstałam z miejsca i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem po pokoju.
- Spokojnie, Oli. To tylko zazdrosne fanki...
- Tak! Jasne, tylko zazdrosne fanki! - Spojrzałam na blondynkę. - To nic, że chcą mnie zabić. Pewnie, co tam... - Prychnęłam i wzruszyłam ramionami.
- Eh... No tak. To jest trochę chore. Powinnaś pogadać z nim o tym.
- Z kim?
- No z Niall'em. Albo chłopakami. - Odpowiedziała dziewczyna.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. - Po chwili wpatrywania się w Blondynkę usiadłam obok niej. - Miałyśmy ten dzień spędzić razem. Nie chcę go psuć.
- OK. - Viktoria uśmiechnęła się do mnie i westchnęła ciężko. - Ale powinnaś pogadać z Niall'em. - Dziewczyna spojrzała na zegarek. Ja odruchowo zrobiłam to samo. Dochodziła godzina 10:00. - Ile czasu zajmie nam zwiedzanie miasta?
- Hmm... - Zamyśliłam się. - Chyba do wieczora powinnyśmy się wyrobić.
- To super! Napisz do Blondaska, że chcesz się spotkać. Przecież dzień spędzimy razem, a wieczór możesz spędzić z Nim. Obgadacie te sprawy i w ogóle... - Z twarzy przyjaciółki nadal nie schodził uśmiech. Czego ona się tak cieszy?
- No dobra. Ale... - Zaczęłam kiwać głową i takim samym promiennym uśmiechem obdarowałam Viktorię. - Jak chłopcy zaproszą mnie do siebie, to idziesz ze mną!
- No oczywiście. - Niebieskooka zaczęła piszcześć i tanecznym krokiem wyszła z salonu.
Ja w tym czasie sięgnęłam po mój telefon, który leżał na stoliku przede mną. Napisałam krótką wiadomość: Cześć. Macie jakieś plany na wieczór? :)  Po niecałych 5 minutach przyszedł SMS.  Dzień dobry <3 Tak, mamy. Ty + Viki, 20:00, Loui po was przyjedzie. :)   Zaśmiałam się w duchu. Na samą myśl o tym, że kolejny wieczór spędzę z Niall'em, poczułam tysiące motylków w moim brzuchu. Zaczęłam wystukiwać literki na ekranie. OK. Do zobaczenia. <3. Wyślij.


- Boże! Patrz jakie buty! - Viki zaczęła szarpać mnie za nadgarstek ciągnąc w kierunku sklepu Vans. Przyjaciółka szarpnęła za drzwi i po chwili znalazłyśmy się w środku budynku. W okół było pełno koszulek, butów i różnych gadżetów. Viktoria podbiegła do pułki z kolorowymi butami i sięgnęła po miętowe. - Zajebiste nie?
- Taak. - Uśmiechnęłam się do niej. - A cena jeszcze lepsza!
- Oj tam, oj tam. Mam kasę. - Dziewczyna zaczęła przymieżać buty. Po 10 minutach namysłu, zdecydowała się na ich zakup.
Gdy wyszłyśmy ze sklepu skierowałyśmy się w kirunku baru Milkshake. Odkąd pamiętam, zawsze kochałam szejki. Zwłaszcza czekoladowe. Mniam... Zamówiłyśmy sobie z Viki szejki na wynos i ruszyłyśmy dalej. Podziwianie Big Ben'a na szczęście miałyśmy już za sobą. Po woli zaczęły boleć mnie stopy.
Usiadłyśmy więc na pobliskiej ławce i rozkoszowałyśmy smakiem czekoladowych napojów.
- Która godzina? - Zapytała niebieskooka. Powolnym ruchem spojrzałam na mój prawy nadgarstek.
- W pół do.
- W pół do której? - Dziewczyna westchnęła głośno.
- Grozisz mi? - Przymróżyłam delikatnie oczy i wpatrywałam się w przyjaciółkę. - W pół do szóstej.
- Serio? Jak ten czas szybko leci. - Viki wstała z miejsca. - Dalej, zbieramy się na chatę. Za 2 godziny przyjedzie Louis. - Wypowiadając te słowa Viki próbowała powstrzymać się od pisków.
Pół godziny zajęło nam dotarcie do mieszkania. Gdy weszłyśmy do środka rzuciłam się na kanapę i nie miałam zamiaru z niej wstawać.
- Wiesz co, Vikuśka? Wymęczyłaś mnie dzisiaj.
- Też Cię kocham! - Usłyszałam głos przyjaciółki z innego pomieszczenia. Po kilku minutach dało się usłyszeć szum wody spod prysznica.
Niechętnie wstałam z kanapy i skierowałam się do sypialni. Przez myśl przeszło mi, żeby uruchomić laptopa. Nie... Po co mam czytać te wszystkie bzdury? Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam to. Po chwili ruszyłam w stronę toalety. Miałam właśnie zapukać, gdy usłyszałam dziwne odgłosy.
- Baby you light up my world like nobody else... Na, na, na... Uuuu...
Próbowałam stłumić w sobie śmiech. Co jak co, ale Viki talentu muzycznego nie posiadała. Wyciągnęłam szybko telefon z kieszeni i wcisnęłam nagrywanie. Przez minutę nagrałam cały wykon mojej przyjaciółki. Odłorzyłam telefon na półkę i zapukałam do drzwi.
- Viktorio, wychodź z tamtą! - Krzyknęłam.
Po chwili zza drzwi wyłoniła się dziewczyna. Była owinięta ręcznikiem i promiennie się do mie uśmiechnęła. Wymieniłyśmy się w przejściu krótkimi spojrzeniami, po czym zabrałam się za kąpiel. Całe ogarnięcie się zajęło mi jakąś godzinkę. Wprostowałam włosy, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Ubrałam się w zaplanowany wcześniej komplet ubrań i wyszłam z łazienki.
- Olivia, chcesz coś do jedzenia? - Zajrzałam do kuchni, gdzie przy lodówce stała Viki. Była już ubrana i umalowana. Miała na sobie to, a makijaż był na prawdę delikatny.
- Jasne.
- Więc... Z racji tego, że nie posiadamy niczego sensownego do jedzenia, zrobię smaczne kanapki z pasztetem. - Dziewczyna uśmiechnęła się niechętnie.
- O nie! To ja nie chcę już nic. - Prychnęłam i posłałam przyjaciółce szeroki uśmiech.
- Jak chcesz. Ja tam pasztet zjem. - Viki wyciągnęła potrzebne składniki i zabrała się za robienie kanapek. - Co jak co, ale pasztet jest zajebisty. - Dziewczyna pakowała do ust kolejną kromkę chleba. Wybuchłam śmiechem i usiadłam na kanapie w salonie.
- Za chwilę przyjedzie Louis. Idź więc proszę umyj zęby, bo pasztetem od Ciebie zajeżdża. - Vikoria podeszła do mnie i specjalnie chuchnęła mi przed nosem. - Fuj!
- Sama jesteś fuj! - Blondynka pokazała mi język i zniknęła w toalecie. Po 10 minutach już wspólnie czekałyśmy na przyjazd jednego członka One Direction.
Dochodziła godzina 20:00. Punktualnie o tej godzinie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Ruszyłam się z miejsca i otworzyłam je. Przede mną stał Louis ubrany w niebieskie spodnie i białą koszulkę w poziome paski. On to te paski będzie już tak do końca życia nosił? 
- Cześć śliczna koleżanko Niall'a, który nie jest już tak śliczny jak ty. - Chłopak wyszczerzył się i przytulił mnie na powitanie.
- Cześć Lou. Jesteśmy już prawie...
- Gotowe! - Zza moich pleców wyłoniła się uśmiechnięta twarz Viktorii. Louis zagwizdał i przywitał się z dziewczyną.
Po minucie byliśmy już w dordze do mieszkania chłopaków. Wiedziałam już wcześniej, że mieszkają w hotelu więc zdziwiło mnie to, że coraz bardziej oddalamy się od centrum miasta. Po jakiś 20 minutach samochód stanął przed wielkim domem. Powoli wygramoliłam się z niego, po czym Viki zrobiła to samo. Wow... Ten dom jest na prawdę wielki. 
- Louis? - Spojrzałam na chłopaka.
- Mhm?
- Ja myślałam, że wy mieszkacie w hotelu.
- Taa... Ale postanowiliśmy kupić nowe mieszkanie. Stwierdziliśmy, że skoro i tak większość czasu spędzamy w Londynie, to nie warto przesiedzieć go w jakimś tam hotelu. A z racji tego, że z chłopakami chcieliśmy mieszkać razem, to kupiliśmy nowy dom. - Loui uśmiechnął się szeroko i zaprowadził nas do środka. Mieszkanie było ślicznie urządzone. Na ścianach wisaiały różne obrazy, a na końcu korytarza mieściły się wysokie schody.
- Chłopaki, jesteśmy! - Ciemnooki wydarł się najgłośniej jak chyba tylko potrafił. Zza prawych drzwi wyłonił się uśmiechnięty od ucha do ucha Niall. Na sam jego widok zrobiło mi się gorąco, a nogi miałam jak z waty. Zmierzał w naszym kierunku. Tylko spokojnie, Olivia. Spokojnie.
- Hej. - Blondasek odezwał się pierwszy i uściskał mnie na przywitanie, po czył złożył na moim policzku buziaka. Odpowiedziałam mu tym samym. Następnie przywitał się z Viką i zaprowadził nas w głąb mieszkania. - Rozgośćie się, a ja pójdę poszukać reszty chłopaków. - Niall znikną za drzwiami. Viki zaczęła bezgłośnie piszcześć.
- Przestań! - Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Okej, już będę grzeczna. - Dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech po czym usiadła na kanapie. Ja zrobiłam to samo. Na przeciwnej ścianie wisiał ogromny telewizor, a pod nim jakiś drogi sprzęrt. Czy to kino domowe?  Na stole było mnustwo przekąsek. Chipsy, napoje, alkohol, żelki, marchewki. Marchewki? Wzruszyłam tylko ramionami. Po chwili usłyszałam dziwne dźwięki dochodzące z góry. Viktoria najwyraźniej też musiała je usłyszeć, bo w tym samym momencie nasze spojrzenia zostały zawieszone na schodach. Ktoś właśnie z nich schodził.
- Ouuu... I'm sexy and I know it... Yeah... - Naszym oczom ukazał się Harry.
- O Boże... - Wybuchłam głośnym śmiechem.
Chłopak miał na sobie tylko różowe bokserki z wielkim napisem "I'm Big", a w ręce trzymał odtwarzacz MP3. Gdy był już na samym dole, dopiero nas zauważył. Zrobił przestraszoną minę i spłoną rumieńcem.
- Harry, tutaj jesteś. Wszędzie Cię szukałem... - Louis podszedł do pół nagiego Harolda. Jego wzrok przeniósł się na mnie i Viktorię. - Dziewczyny, zawstydziłyście Loczka. Oj nie ładnie, nie ładnie. - Chłopak zaczął kiwać głową. Harry stał jak wryty. Louis podszedł bliżej niego i przeżucił go sobie przez ramię. - Za chwilkę wracamy. - Posłał nam słodki uśmieszek i wraz z Loczkiem na plecach udał się na górę.
Wraz z Viktorią spojrzałyśmy po sobie po czym wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Z czego się tak śmiejecie? - Do salonu wszedł Zayn i Liam. Każdy przywitał się z nami po koleji po czym zasiedli obok nas na kanapie.
- Niech zgadnę... Widziałyście nagiego Styles'a? - Liam mierzył nas wzrokiem.
- Na nasze szczęście był w bokserkach. - Viktoria ciągle nie mogła przestać się śmiać.
- Miałyście szczęście. - Sprostował Zayn.
- To co robimy? - Po chwili dołączył do nas Nialler. Jak zawsze, uśmiechnięty. Podszedł do telwizora i pilotem włączył go. - Może film?
- Taaak! - Po schodach zbiegał Loui. Zaraz za nim Harry. Na szczęście w ubraniu. Był trochę zawstydzony tą całą sytuacją, ale przywitał się ze mną a później z Viktorią.
- OK. - Niall spojrzał na mnie. - Dziś wybór należy do dziewczyn. Więc, jaki film oglądamy dziś?
- Horror! - Wypalił Loui, kóry właśnie kładł się na podłodze przede mną.
- Od kiedy zmieniłeś płeć? - Zapytał go Harry.
- Ja... Ja... Zrobiłem to dla Ciebie... Wiedziałem, że wolisz kobiety, a związek z mężczyzną chyba nie bardzo by Ci odpowiadał. Teraz możemy być szczęśliwi! - Chłopak rzucił się na Loczka przygniatając go tym samym do dywanu.
- Louis, przestań! Bo marchewek nie dostaniesz!
Ciemnooki natychmiast się uspokoił i zasiadł spokojnie na podłodze w prostej pozycji. Niall tylko pokręcił głową i włączył pierwszy lepszy film. Zgasił światło i usiadł na drugiej kanapie. Po chwili wstał z miejsca i złapał mnie za nadgarstek ciągnąc tym samy w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział. Kątem oka spostrzegłam, że Harry siada obok Viktorii. Blondasek objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jak Ci dzień miną? - Zapytał swoim słodkim głosem. Po moich plecach przebiegł miły sreszcz.
- Bardzo dobrze. Byłyśmy z Viktorią w mieście. Trcohę się nachodziłyśmy, a teraz jestem strasznie zmęczona... - Starałam się mówić najciszej jak się da, by nie zakłucić pozostałym oglądania filmu. - A Tobie?
- OK. Dzisiaj oficjalnie wprowadziliśmy się z chłopakami do tego mieszkania. - Niebieskooki powiódł zrokiem po pokoju po czym zawiesił wzrok na ekranie telewizora. Przez godzinę oglądaliśmy film w skupieniu. Niekiedy, któryś z chłopaków skomentował coś jakimiś zboczonymi tekstami, na co wszyscy wybuchali śmiechem. Ziewnęłam w pewnym momencie i spojrzałam na Viktorię i Harrego. Czy oni śpią? 
- Niall? - Zapytałam.
- Tak? - Chłopak spojrzał na mnie i posłał czuły uśmiech.
- Chciałabym pogadać.
- Okej. To może wyjdźmy stąd... - Nialler wstał z miejsca i zaprowadził mnie do innego pomieszczenia. To chyba był jego pokój. Ładnie urządzony. Ściany w kolorze jasnego brązu i meble w podobnym odcienu. Usiadł na brzegu materaca i poklepał miejsce obok niego, które ja po chwili zajęłam. - Więc?
- Ehmm... - Nie wiedziałam jak zacząć. - Dzisiaj przeczytałam w Internecie coś... Emm... Po porostu był pewien artykół. Było tam Twoje zdjęcie, na którym ty mnie... No... Przytulasz.
- Tak. Widziałem to. - Niall spojrzał na mnie. Boże, jakie on ma śliczne oczy. Mogłabym w nich tonąć, co sprawiłoby mi niesamowitą przyjemność. 
- Te wszystkie komentarze... Niall, ja się boję.
- Przepraszam Cię. Nie chicałem Cię w to wszystko wpakować.
- I co o tym wszystkim myślisz? - Zapytałam niepewnie.
- Nie dam Cię nikomu skrzywdzić. To po prostu zazdrosne fanki... Ale mogą być niebezpieczne. - Chłopak westchnął głośno.
- Wiem, Niall. I dlatego się boję.
- Spokojnie... - Blondyn przysunął mnie do siebie i schował w swoich ramionach. Czułam doładnie zapach jego perfum. Słyszałam jak szybko bije jego cerce. Był taki ciepły... Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. - Olivia?
- Tak?
- Muszę Ci coś powiedzieć...






<3




niedziela, 27 maja 2012

Rozdział XIII

Rozdział 13
"Shut the door, turn the light off..."








Viktoria




To chyba jakiś sen, albo po prostu mam urojenia. Pięciu bogów stoi nade mną, a między nimi moja najlepsza przyjaciółka. Wszyscy się śmieją. Ze mnie? Boże... Oni śmieją się ze mnie. Moje policzki piekły od gorąca. Teraz siedziałam cała mokra na kanapie otoczona 'Nimi'. Tak... To musi mi się tylko wydawać. Dyskretnie uszczypnęłam się w rękę. To nie sen. Czyli... Oni są prawdziwi? Boże... Jak ja mogłam zemdleć przed One Direction. Jaki wstyd! Przecież zawsze mogłam wybuchnąć histerycznym śmiechem i wystraszyć ich moimi piskami czy coś. Ale nigdy nie spodziewałam się, że mogłabym zemdleć. Byłam w totalnym szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na Olivię, która uśmiechnęła się do mnie niewinnie. Chłopcy, widząc moje zakłopotanie, odsunęli się zostawiając mnie samą z przyjaciółką. Powoli wstałam z kanapy i podeszłam do Ciemnowłosej.
- Masz mi coś do powiedzenia? - Szepnęłam jej na ucho lekko drżącym głosem. Olivia przytaknęła i chwytając mnie za dłoń zaprowadziła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i posłała mi pełen tajemniczości uśmiech.
- Olivia, kochanie... - Podeszłam do niej kładąc dłonie na jej ramionach. - Czy ty wiesz... Wiesz kim oni są?! - Zaczęłam wymachiwać rękoma w każdą stronę.
- Mhm... - Dziewczyna próbowała być poważna, jednak nie wychodziło jej to zbyt dobrze. - To są...
- ... One Direction! - Krzyknęłam z podniecenia. - Jak tyś to zrobiła?!
- Magia. - Olivia wzruszyła ramionami i wybuchła śmiechem. - Ej, ja wiedziałam, że ty ich bardzo lubisz. Ale w ogóle nie spodziewałam się, że będziesz w takim szoku!
- Weź mi nawet nie mów. Jaki wstyd... Masakra. - Schowałam twarz w dłoniach i tupnęłam nogami. Przyjaciółka nadal się śmiała. Podeszła do mnie i mocno mnie wyściskała. W duchu piszczałam jak mała dziewczynka.








Olivia




Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Mina Viki była bezcenna. To zdziwienie na jej twarzy wypełnione szokiem, radością i czymś jeszcze. Oderwałam się od przyjaciółki i spojrzałam na nią.
- Już Ci lepiej? - Odezwałam się szturchając koleżankę w prawy bok.
- Lepiej? - Blondynka przewróciła rozmarzona oczyma. - Ja chyba już z tego pokoju nie wyjdę... - Cofnęła się kilka kroków do tyłu i złapała się za głowę. - Boże... Tam jest Harry Styles i w ogóle.
- Przestań. - Zaśmiałam się ironicznie. - Podczas gdy chłopcy z One Direction będą siedzieć w moim mieszkaniu na kanapie, ty zmarnujesz taką okazję chowając się w moim pokoju? - Spojrzałam na nią unosząc brwi ku górze.
- Niby masz rację... - Przyjaciółka opuściła bezradnie ręce. - Ale jak się znowu wygłupię czy coś? Nie chcę kolejny raz zemdleć.
- I nie zemdlejesz. W razie czego będę obok i... - Nie zdążyłam dokończyć ostatniego zdania, gdy ktoś zapukał do drzwi. - Tak? - Odezwałam się.
Moim oczom ukazał się Niall. Jak zwykle, doskonały.
- Wszystko Ok? - Zapytał nieśmiało patrząc raz na mnie, raz na moją przyjaciółkę.
- Tak, wszystko jest w jak... - Znowu mi przerwano. Zza pleców Blondaska wyłonił się Lou.
- Ktoś znowu zemdlał? Zrobić usta-usta? - Chłopak z ust zrobił dzióbek. Po chwili dostał mocnego kuksańca w bok od Niall'a. - Żartowałem przecież...
Kątem oka spojrzałam na Viktorię. Była lekko poddenerwowana, a na jej policzkach kwitły różowe, słodkie rumieńce.
- Okej chłopaki. Wracajcie do reszty, a my - Tutaj pokazałam na siebie i Viktorię. - dołączymy do was za chwilkę.
Horan posłał nam szeroki uśmiech i złapał Louisa za szelki. Pociągnął go w stronę wyjścia i po chwili zniknęli za drzwiami.
- Boże... To był Niall Horan i Louis Tomlinson. - Viki szeptała pod nosem. Roześmiałam się głośno i pociągnęłam koleżankę za rękę. Powoli zaczęłam kierować się ku drzwiom. - Nie... Ja nie idę! - Zaczęła protestować.
Wow. Co się z nią stało? Zazwyczaj pełna energii i otwarta dziewczyna zamieniła się w wystraszoną dziewczynkę.
- No proszę Cię, nie zachowuj się jak dziecko. - Westchnęłam. Kochana idiotka.
Po chwili udało mi się ją przekonać i razem skierowałyśmy się ku salonowi. Chłopcy rozmawiali między sobą, przy czym nie zauważyli nas. Stanęłyśmy w wejściu i uśmiechałyśmy się do siebie. Viki trochę nieśmiało, ale zaczynała się rozluźniać. Pierwszy spostrzegł nas Niall, który cicho odchrząkną. I w tym momencie spoglądało na nas pięć par oczu. Chłopcy wstali z miejsca i uśmiechnęli się szeroko. Nabrałam powietrza przez nos i odezwałam się.
- Chłopcy... Przedstawiam wam moją przyjaciółkę, Viktorię. - Spojrzałam na dziewczynę, która była nieco skrępowana. Różowe rumieńce nadal tkwiły na jej policzkach.
- Miło mi was poznać. - W końcu się odezwała. Loczek jako pierwszy podszedł do niej i wyciągną ku niej dłoń.
- Harry. - Viki nadal była w lekkim szoku. Po chwili uścisnęła jego dłoń, a on energicznie nią potrząsną, pokazując przy tym szereg białych ząbków. Zayn podszedł do Harolda i odepchnął go na bok przejmując dłoń dziewczyny.
- Zayn. - Chłopak puścił do niej oczko. Mam nadzieje, że nie zemdleje po raz kolejny... W jego ślady poszedł Liam, Louis i Nialler.
Dziewczyna posłała mi szczery uśmiech. Chyba już jej lepiej.
- Przepraszam was za moją wcześniejszą reakcję... Ale... No, nie wiem... - Dziewczyna zaczęła się tłumaczyć.
- Jasne, nie ma sprawy. - Louis rozsiadł się w fotelu. - Miałaś szczęście, że Harry Cię złapał. - Poruszył zabawnie brwiami. Viki spojrzała na mnie pytająco.
- Tak, Lou ma rację. Powinnaś podziękować swojemu bohaterowi. - Ruchem głowy wskazałam na Loczka. Ten stał dumnie przy ścianie i uśmiechał się zadziornie. Viktoria przeniosła wzrok na chłopaka i uśmiechnęła się do niego od ucha do ucha.
- Dziękuję. - Podziękowała grzecznie. Harry ukłonił się nisko i zasiadł na kanapie między Zayn'em a Liam'em. Popchnęłam przyjaciółkę na fotel. Wzrokiem próbowałam znaleźć jakieś wolne miejsce. Zatrzymałam się na Niall'u, obok którego nikt nie siedział. Niebieskooki poklepał miejsce obok uśmiechając się do mnie. Z chęcią zasiadłam obok niego.
- To... Macie ochotę na jakiś film? - Odezwałam się. Wszystkim spodobał się pomysł. Lou wstał z miejsca i podszedł do pułki z płytami. Po chwili poszukiwań, uniósł w górę jakąś płytę.
- Nie, Louis. Nie będziemy oglądać horrorów. Przecież dobrze wiesz, że... - Loczek ugryzł się w język.
- Że boisz się ich? - Chłopak zaśmiał się złowieszczo. Harry posłał mu zabójcze spojrzenie, lecz ten nawet nie zwrócił na to uwagi.
Podeszłam do Louisa i pomogłam mu uruchomić DVD. Zajęło nam to trochę czasu, gdyż urządzenie nie było podłączone to telewizora. Gdy w końcu na ekranie wyświetlił się film powróciliśmy na swoje miejsca. Jednak Louis zmienił swoje położenie - usiadł między Zaynem a Harrym, przez co Loczek znalazł się obok Viktorii. Chyba zbyt bardzo mu to nie przeszkadzało. Jej zresztą też.
Przez cały ten czas nie mogłam skupić się na filmie. Niall co jakiś czas mnie zagadywał, a dodatkowo byłam zatopiona w zapachu jego perfum.W pewnym momencie objął mnie ramieniem, co w żadnym wypadku mi nie przeszkadzało. Zauważyłam, że Harry rozmawia z Viktorią. Jej, w końcu jej marzenia się spełniły. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zayn i Liam śmiali się z momentów, w których normalny człowiek umarłby na zawał. Louis natomiast liczył paski na swojej koszulce.
Gdy film się skończył, wszyscy wyglądali na zmęczonych. Spojrzałam na Blondaska, który powoli przysypiał. Szturchnęłam go delikatnie, a ten momentalnie otworzył oczy. Wybuchłam głośnym śmiechem, przez co wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem.
- Okej ludzie! - Liam wstał z miejsca i przeciągnął się. Spojrzał na zegarek. - Jest już 24:00. Musimy wracać.
Reszta chłopaków niechętnie wstała z kanapy i zgodziła się z Liam'em. Wszyscy skierowaliśmy się ku drzwiom wyjściowym.
- Fajnie, że przyszliście. Było na prawdę miło. - Uśmiechnęłam się do każdego.
- Tak. Musimy to powtórzyć. Ale następnym razem to wy przychodzicie do nas. - Niall spojrzał na chłopaków, którzy jednocześnie przytaknęli.
- Okej.
- To do zobaczenia. - Harry ziewnął głośno, przez co dostał mocnego kuksańca w bok od Liam'a. - Viktoria... - Loczek spojrzał na moją przyjaciółkę. - Miło było Cię poznać.
- Mi również. - Odezwała się dziewczyna.
Każdy po kolei się pożegnał. Na końcu był Niall. Podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił.
- Dobranoc. - Szepnął mi na ucho. Poczułam gęsią skórkę na karku i falę gorąca oblewającą mnie od środka.
Gdy chłopcy wyszli z mieszkania spojrzałam na Viktorię. Nie odezwała się ani słowem. Stała tylko pod ścianą i uśmiechała się do mnie.
Godzinę później obie leżałyśmy już w moim łóżku. Wykąpane, zmęczone i na dodatek w świetnych nastrojach. Wiedziałam, że dla Viki to był niezapomniany dzień.
- I jak? - Zakłóciłam idealną ciszę.
- Boże... Skąd ty ich tutaj wzięłaś? Nie mogę w to uwierzyć. - Dziewczyna leżała na plecach wpatrując się w sufit. Po chwili przekręciła się na prawy bok spoglądając na mnie. - To było coś niesamowitego...
- Tak, wiem. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Opowiadaj, od początku.
Przez kolejną godzinę opowiadałam przyjaciółce jak poznałam chłopaków. Co jakiś czas przerywała mi głębokimi westchnięciami, albo cichymi piskami. Opowiedziałam jej o "ognisku", na które zaprosił mnie Harry. O moich relacjach z Niall'em także. Była w siódmym niebie.
- O czym tak rozmawiałaś z Harrym? - Zapytałam znienacka. Viktoria spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- Mamy naprawdę wiele wspólnego... Wcześniej znałam go tylko z telewizji czy gazet. Już w tedy wydawał mi się cudownym chłopakiem. Ale na żywo jest jeszcze bardziej... Cudowniejszy? - Obie zaczęłyśmy się śmiać. - On jest na prawdę taki słodki. I do tego ciasteczko. - Dziewczyna oblizała dolną wargę. Pokręciłam tylko głową i nie skomentowałam tego.
Po paru minutach ciszy usłyszałam chrapanie koleżanki. Zasnęła. Zamknęłam oczy i po chwili sama odpłynęłam.
Obudziłam się około godziny 11:00. W pokoju nie było już Viki. Pewnie szykowała coś do zjedzenia. Niechętnie wygramoliłam się z pościeli i ruszyłam w kierunku kuchni. Z daleka poczułam zapach robionej jajecznicy. Viktoria stała przy kuchence nucąc coś pod nosem. Na mój widok uśmiechnęła się promiennie, podeszła do mnie i uściskała na powitanie.
- Robię jajecznicę. Chcesz też?
- Pytanie... - Zaśmiałam się po czym usiadłam przy stole. Przyjaciółka nałożyła na talerze zawartość patelni, po czym zasiadła na przeciwko mnie.
- I jak pierwsza noc w Londynie? - Zapytałam, ładując kolejną porcję dania do buzi.
- Bardzo dobrze. Nie mogę doczekać się reszty dnia. - Dziewczyna była strasznie podekscytowana.
Śniadanie zjadłyśmy w spokoju. Żadna z nas się nie odzywała. Gdy skończyłyśmy jeść pomogłam Viktorii pozmywać, po czym udałam się do swojego pokoju. Ubrałam na siebie szare dresy i jasny podkoszulek. Gdy wróciłam do salonu, Viktoria stała przy oknie i wypatrywała czegoś. Podeszłam do niej kładąc przy tym dłoń na jej ramieniu.
- Coś się stało? - Zapytałam.
- Nie, ale... - Dziewczyna przerwała. - Mam jakieś dziwne przeczucia.
Viki wydawała się jakaś dziwna... Nie swoja. Patrzyła na mnie swoimi błękitnymi oczyma, które z każdą chwilą iskrzyły coraz bardziej. Zmrużyłam oczy i spojrzałam na przyjaciółkę pytająco. Ta jedynie wzruszyła ramionami i znów zaczęła wypatrywać przez okno. Dziwne... Odwróciłam się na pięcie, gdy nagle usłyszałam mocne walenie do drzwi. Ponownie spojrzałam na przyjaciółkę. Ona ciągle stała bezruchu. Ruszyłam w kierunku głośnych odgłosów i nacisnęłam klamkę. Drzwi się otworzyły, a przede mną stanął Zayn. Wyglądał jakoś dziwnie. Był zmęczony, oddychał tak szybko, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Czy on... Płakał? 
- Zayn. Co się stało? - Mierzyłam chłopaka wzrokiem. Serce podeszło mi do gardła.
- Ja... Znaczy, on... Boże, Olivia... - Malik krztusił się każdym wypowiadanym słowem.
- Zayn, do cholery, co się stało? - Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Nie wiedziałam o co chodzi, byłam przerażona. Położyłam dłoń na ramieniu Mulata. - Zayn?
- Olivia... - Zaczął. - Niall miał wypadek. - Po tych słowach łzy zaczęły spływać mu po policzkach. - Ja nie wiem... Czy on... - Serce prawie mi stanęło i zakręciło mi się w głowie. Poczułam na swoich policzkach coś mokrego. Dotknęłam go dłonią. To były łzy. Płakałam. - Olivia? - Zayn wpatrywał się we mnie. Z każdą chwilą był coraz dalej... Tak jakbym się od niego oddalała, ale przecież stałam w miejscu. - Olivia! Proszę Cię, zrób coś! - Chłopak krzyczał. Ja byłam coraz dalej i dalej. Po chwili przestałam już go słyszeć. Przed oczyma miałam pustkę. Nicość. Poczułam jak ktoś kładzie ręce na mojej talii. Powoli odwróciłam się.
- Dobranoc... - Niall nachylił się nade mną i musnął delikatnie ustami mój policzek. Uśmiechnął się do mnie niebiańsko i zaczął się rozpływać. Znikać...
- Nie! - Krzyknęłam i ruszyłam biegiem przed siebie.
Zalana łzami znalazłam się w pozycji siedzącej. To był sen... To był tylko zły sen. Moje serce łomotało i przez chwilę miałam wrażenie, że wyskoczy mi z piersi. Usłyszałam ciche jęknięcie Veroniki, która przewracała się na lewy bok. Odetchnęłam z wielką ulgą i przetarłam zapłakane oczy. Po paru minutach ponownie się położyłam. W myślach wciąż miałam obraz przestraszonego Zayn'a i uśmiechniętego Niall'a. Nie mogłam zasnąć. Dopiero po jakiejś godzinie udało mi się to.















sobota, 26 maja 2012

Rozdział XII



Rozdział 12
"if i'm louder would you see me..."



Przez następne cztery dni nie spotkałam chłopaków. Wiedziałam, że ich każdy dzień jest zarezerwowany dla fanów. Mimo tego Niall codziennie pisał SMS'y, a o godzinie 22:00 dzwonił. Zawsze robiło mi się cieplej na sercu gdy słyszałam jego głos. Czasami do rozmowy dołączali się Harry, Zayn lub Luis czy Liam. Choć nie znałam ich zbyt długo to wydawali się być naprawdę świetnymi chłopakami. W tym samym czasie udało mi się poznać Lisę, mamę Anie. Przyjechały do Londynu dwa dni temu. Szczerze, to bardzo ją polubiłam. Jest miłą i otwartą kobietą, podobną do mojej mamy. Razem z Anie i Lisą spędziłyśmy wspólnie wczorajszy dzień. Zakupy, rozmowy w kawiarni przy kawie i ciastkach, znów zakupy... O tym, że poznałam chłopców z One Direction wolałam im nie mówić. Sama nie wiem dlaczego. Postanowiłam, że jedynej osobie, której o tym opowiem będzie Viktoria. Ciekawe jak zareaguje? Ona przecież szaleje na punkcie tych wariatów, a w szczególności za Harrym.
Leżałam w swoim łóżku dłuższy czas rozmyślając o różnych sprawach. Był środek tygodnia - środa. Dzisiaj miała przylecieć Viki. Strasznie się cieszę, że po tak długim upływie czasu znów ją zobaczę. Brakowało mi jej uśmiechu i poczucia humoru. Mimo, że czasami wstydziłam się z nią wyjść gdzieś na ulicę to i tak ją kochałam. Różnimy się, ale to chyba dobrze. Ona jest wybuchową i pełną energii niebieskooką blondynką, a ja cichą i trochę nieśmiałą zielonooką brunetką. Rozumiemy się w każdej kwestii. Nie wiem co bym bez niej zrobiła...
Z racji tego, że Anie miała zajęty cały dzień, musiałam poprosić Lisę by zawiozła mnie po przyjaciółkę na lotnisko. Ta oczywiście się zgodziła, za co bardzo jej podziękowałam. O ile dobrze pamiętam, samolot z Warszawy miał lądować w Londynie około 17:30. Spojrzałam na zegarek w kuchni, który wskazywał godzinę 13:26. Mam jeszcze sporo czasu. Właściwie to nie miałam żadnych planów przez kolejne 4 godziny. Zrobienie śniadania zajęło mi jakieś 20 minut. Następnie wzięłam szybki prysznic i owinięta dokładnie ręcznikiem zajrzałam do wielkiej dwudrzwiowej szafy stojącej w rogu mojego pokoju. Wyciągnęłam z niej białą koszulkę z napisem "Welcome to London", którą kupiłam wczorajszego dnia na zakupach z Anie i Lisą, a do tego dobrałam kremowe rurki i żółte Convers'y. Szybko ubrałam się w naszykowane ubrania i zabrałam się za robienie makijażu. Delikatny róż na policzkach, cieniutkie kreski eyelinerem i błyszczyk na ustach. Wszystko to zajęło mi dosłownie chwilę. Spojrzałam w lusterko wiszące na ścianie w łazience. Czemu po prostu nie mogą być proste? Chwyciłam za szczotkę i próbowałam rozczesać włosy. Następnie w ruch poszła prostownica. Odkąd pamiętam nie wychodziłam z domu s niewyprostowanymi włosach. Po 20 minutach na ramiona opadały mi proste kosmyki. Wróciłam do pokoju i wyjrzałam przez okno. Pogoda jak zwykle dopisywała. Słońce świeciło, a na niebie ani jednej chmurki. Usiadłam na brzegu łóżka i dalej wypatrywałam przez okno. Nagle poczułam obok wibrację i cichy dźwięk przychodzącej wiadomości. Podniosłam rękę pod którą był mój telefon po czym spojrzałam na wyświetlacz. " 1 nieodebrana wiadomość od: Niall ( : ".


Hej  : ) Co słychać?

Uśmiechnęłam się sama do siebie i od razu zaczęłam wystukiwać literki na szklanym ekranie telefonu.

Cześć blondasku : ) Wszystko okej. Za chwilę jadę na lotnisko po Viktorię. A co u Ciebie i reszty gangu?

Wcześniej opowiadałam Niall'owi o tym, że moja przyjaciółka przylatuje do Londynu. Uprzedziłam go, że jest wielką fanką One Direction i poprosiłam by nie doprowadził ją do zawału. Zresztą tak samo jak reszta chłopców. Po chwili przyszedł kolejny SMS.

Właśnie jedziemy na spotkanie z fanami. : ) Hmm, to już dzisiaj twoja koleżanka przyjeżdża? 


Tak. Ona bardzo chciała by was poznać. 

Da się zrobić. Akurat tak się składa, że mamy wolny wieczór. Możemy wpaść? 

O Boże. Viki jak nic dostanie zawału. 

Jasne. Około 20:00? : ) 


OK. Muszę już kończyć. Do zobaczenia. <3



Dochodziła godzina 17:00. Postanowiłam więc, że pójdę do Lisy. Wzięłam ze sobą torebkę i zamykając za sobą drzwi na klucz wyszłam na ganek. Lisa i Anie mieszkały na przeciwko więc szybko znalazłam się przed ich domem. Zadzwoniłam do drzwi i po chwili stanęła w nich szczupła kobieta o jasnych włosach sięgających jej do ramion.
- Ooo, Olivia. - Kobieta uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na zegarek. - Punktualnie.
- Jak zawsze. - Zaśmiałam się wesoło.
Po 5 minutach siedziałyśmy już w aucie Lisy. Droga na lotnisko zajęła nam jakieś 20 minut. Siedząc na ławce z ciekawością obserwowałyśmy lądujący samolot. Jeju, tam jest Viki. Po chwili już wylądował. Wstałam z miejsca i udałam się w kierunku tłumu, który opuszczał pokład maszyny. Wyczekiwałam z niecierpliwością przyjaciółki i starałam się wychwycić ją wzrokiem. Gdy ludzie zaczynali się rozchodzić na wszystkie strony, w tłumie ujrzałam znajomą mi twarz.
- Viktoria! - Krzyknęłam głośno w kierunku dziewczyny. Ta natomiast odwróciła głowę i spoglądała na mnie z odległości kilkunastu metrów. Podbiegłam do przyjaciółki i obie wtuliłyśmy się w siebie.
- Olivia. - Zaczęła. - Tak strasznie za Tobą tęskniłam. - Dziewczyna patrzyła na mnie swoimi błękitnymi oczyma.
- Ja tak samo! Cieszę się, że w końcu Cię widzę.
Obie, pełne szczęścia i pozytywnej energii, udałyśmy się do auta Lisy. Przedstawiłam je sobie i ruszyłyśmy do mojego mieszkania. W trakcie jazdy obie z Viktorią byłyśmy bardzo podekscytowane. Co chwila któraś z nas wybuchała głośnym śmiechem albo po prostu obie piszczałyśmy ze szczęścia, na co Lisa tylko kiwała głową. Gdy dojechałyśmy na miejsce pomogłam przyjaciółce wnieść jej walizki do mieszkania.
- No... Nieźle się tutaj urządziłaś. - Viktoria zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. Zaglądała do każdego pomieszczenia przy tym komentując je. Gdy weszła do mojego pokoju rzuciła się na łóżko. - Jejku, jak tu fajnie.
- Mhm. - Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się Viki. Po chwili położyłam się obok niej. - Cieszę się, że mogłaś przyjechać. Jestem bardzo wdzięczna Twojej mamie, że Ci na to pozwoliła.
- Właśnie. - Viki uśmiechała się od ucha do ucha.
Gadałyśmy dobre dwie godziny. Ani słowem nie wspomniałam o One Direction. Zostawię to na później... Viki była strasznie podekscytowana Londynem. Mówiła,  że nigdy wcześniej nie była w tak pięknym mieście. Nie dziwiłam się jej. W końcu ja miałam tak samo.
Dochodziła godzina 19:30.
- To co jutro robimy? - Zapytała Viki.
- Hmm, jakieś propozycje? - Spojrzałam na przyjaciółkę, która rozpakowywała wszystkie ubrania z walizek. Miała ich naprawdę sporo. Gdzie ona to wszystko zmieści? 
- Może pójdziemy na miasto? Chciałabym zwiedzić parę miejsc, a przy okazji może spotkamy jakieś ciasteczka... - Dziewczyna zafalowała w zabawny sposób brwiami.
- Ja już poznałam ... "jakieś ciasteczka". - Posłałam Viktorii tajemnicze spojrzenie. Dziewczyna znalazła się przy mnie w mgnieniu oka.
- Jakich? - O nie... I zacznie się. - Przystojni? Zostawiłaś jakiegoś dla mnie?
- Spokojnie, Vikuś. Zostawiłam jednego, takiego specjalnego. - Tutaj puściłam do niej lewe oczko.
- Masz szczęście. - Blondynka pokiwała mi przed nosem palcem. - Przystojny chociaż? Jak ma na imię?
- Taak, ciasteczko.  A o imię to się sama zapytasz. - Posłałam jej szczery uśmiech.  Spojrzałam kątem oka na zegarek. - Co powiesz na to, że właśnie zaprosiłam te "ciasteczka" na wieczór?
- Dzisiaj? Jak? Kiedy? - Viki podeszła do wielkiej szafy, po czym spiorunowała mnie spojrzeniem. - Nie...
- Ale dlaczego? - Niech zgadnę ... Nie ma się w co ubrać? 
- Nie mam się w co ubrać! - Dziewczyna nie odrywała ode mnie wzroku.
- Jejku, Viktoria. Masz całą szafę rzeczy. - Przewróciłam oczyma. - Na pewno coś znajdziesz. Chłopaki przyjdą o 20:00. Masz więc pół godziny. - Uśmiechnęłam się do niej. - Ja idę wziąć prysznic.
Dziewczyna usiadła na brzegu materaca i długo się nad czymś zastanawiała. Ja w tym czasie wyciągnęłam z szuflady świeżą bieliznę, a z szafy różowe szorty i białą koszulkę na długi rękaw. Kąpiel zajęła mi jakieś 10 minut. Zrobiłam świeży makijaż i spięłam długie włosy w niesfornego kucyka. Gdy wyszłam z toalety skierowałam się ku sypialni.
- Olivia! Może być tak? - Viktoria stała przed wielkim lustrem i oglądała się z każdej strony. Miała na sobie czerwone rurki i jasnoróżową bluzkę na ramiączkach. Jak zwykle wyglądała świetnie. Długie blond włosy miała uplecione w warkocza, który nieco się zepsuł.
- Kochanie, wyglądasz świetnie. - Uśmiechnęłam się do koleżanki po czym podeszłam do niej i mocno ją wyściskałam. Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Ty też wyglądasz ślicznie. - Viktoria zmierzyła mnie wzrokiem.
Weszłyśmy do salonu. Dziewczyna zasiadła na kanapie i włączyła TV na programie MTV. Ja w tym czasie wsypywałam do misek chipsy, po czym zaniosłam je do salonu i położyłam na stole obok butelek z napojami. Spojrzałam na zegarek. 19:57. Usiadłam obok przyjaciółki na kanapie.
- Ej, a fajni są? - Dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha.
- Sama ocenisz. - Pokazałam jej koniuszek języka po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
Po paru minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Viki spojrzała na mnie z przerażoną miną. To pewnie chłopcy. Nawet nie zdążyłam wstać z miejsca, gdy nagle ktoś wpadł do salonu.
- Przepraszam! Już nigdy tego nie zrobię! - Usłyszałam krzyk jednego z chłopaków. To był Lou. Podbiegł szybko do mnie i próbował skryć się za moimi plecami. - Olivia, proszę Cię. Weź go ode mnie... - Prosił błagalnym głosem. Odwróciłam głowę i spojrzałam na przestraszonego chłopaka pytająco. - O nie! On tu idzie!
Louis oderwał się ode mnie i schował się za fotelem. Zza drzwi wyłonił się Harry.
- Gdzie są moje żelki?! Louis! - Loczek miał wściekłą minę. Kątem oka spojrzałam na Viktorię. Była zdezorientowana, w ogóle nie wiedziała co się dzieje. Tak samo jak ja.
- Ej, chłopaki! Co wy wyprawiacie? - Krzyknęłam w stronę Loczka.
- Cześć Olivia. - Zielonooki nabrał powietrza i powoli opanował nerwy. - Przepraszam Cię, ale jestem zdenerwowany. - Podszedł do stołu, nabrał garść chipsów w rękę po czym włożył ją całą do buzi. Odetchnął z ulgą.
- Co to ma zna... - Nie zdążyłam dokończyć, gdy w drzwiach pojawiła się reszta zespołu.
- Przepraszam Cię za nich. - Odezwał się Liam, po czym podszedł do mnie i przywitał się. W jego ślady poszedł Zayn. - Louis, wyłaź stamtąd! - Chłopak podszedł do fotela i pociągnął Lou za szelki.
- Sorry, to przez Harrego. - Tomlinson podrapał się z zakłopotaniem po głowie, po czym uśmiechnął się w moim kierunku. Pokręciłam tylko głową.
Nagle poczułam na swoim ramieniu czyiś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam uroczego Blondaska.
- Hej. - Posłał mi swój słodki uśmiech i przytulił mnie delikatnie. Odpowiedziałam mu tym samym.
- Zawsze macie takie wejście? - Ruchem głowy wskazałam na chłopaków, którzy siedzieli przy wielkim stole. Niall wzruszył przepraszająco ramionami po czym spiorunował Harrego i Louisa wzrokiem. Obejrzałam się za siebie by zobaczyć reakcję Viktorii. Dziewczyna stała jak wryta przy ścianie z rozdziawionymi ustami. Podeszłam do niej powoli i pomachałam jej przed nosem ręką.
- Viki. Żyjesz? - Uśmiechnęłam się do niej.
- To są... Oni... To jest... - Blondynka nie umiała się wysłowić. Po chwili obok mnie stali One Direction.
- Hej. - Wszyscy razem powitali dziewczynę.
- Cze... Ść. Ja... To znaczy... - Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i odleciała.
Na szczęście Loczek zdążył ją złapać. Ja tylko przytknęłam dłonie do ust i spojrzałam na resztę chłopaków.
- Fanka? - Odezwał się Mulat.
- Uprzedzałam was...
Harold położył Viktorię na kanapie, a ja kucnęłam przy niej. Złapałam ją za ramiona i lekko potrząsnęłam.
- Viki. - Zaczęłam potrząsać nią jeszcze mocniej. Dziewczyna nadal była nieprzytomna. Podeszłam do zlewu i nalałam kubek zimnej wody. Wróciłam do dziewczyny, przy której chłopcy zrobili małe kółko. Przepraszam, ale muszę... Wylałam na dziewczynę zawartość kubka. Ta momentalnie znalazła się w pozycji siedzącej.
- Ej! - Krzyknęła. Wszyscy zaczęli się śmiać. - Co ty zrobiłaś!
- Raczej co ty zrobiłaś... - Nie mogłam przestać się śmiać.
- Coo ?
- Zemdlałaś. - Loczek uśmiechnął się do Niebieskookiej.












piątek, 25 maja 2012

Rozdział XI


Rozdział 11







Olivia




Mimo, że impreza nie trwała jeszcze zbyt długo, to w okół kręciło się pełno nawalonych osób. Ja osobiście nigdy nie przepadałam za alkoholem. Chyba byłam tam jedyną trzeźwą osobą. Co chwila ktoś ocierała się o mnie albo zaczepiał różnymi chamskimi tekstami. Zaczęło mnie to nieźle denerwować. Parę minut temu zgubiłam gdzieś chłopaków. Właściwie to zostałam sama jak palec w tłumie naćpanych imprezowiczów. Spięłam się na palcach i próbowałam wzrokiem odnaleźć gdzieś Niall'a lub któregoś z członków zespołu. Błądziłam spojrzeniem po różnych twarzach, jednak ani jedna nie była mi znana. Cholera. Odwróciłam się na pięcie chcąc uwolnić się z tłumu. I w tym właśnie momencie wpadłam na jakiegoś faceta. Był dużo wyższy ode mnie i bardzo dobrze zbudowany. W ciemności nie mogłam ujrzeć jego twarzy.
- Cześć słoneczko. - Wiedziałam, że nie obejdzie się bez komentarza. Mężczyzna położył dłonie na moich biodrach i zaczął bujać się w rytmie szybkiej muzyki. Waliło od niego alkoholem. Był nieźle nagrzany. Powoli zaczynałam panikować, bałam się, że może mi coś zrobić. 
- Spadaj! - Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać. Po chwili udało mi się. 
Zrobiłam kilka kroków w tył. Widząc, że facet nie rusza się z miejsca odwróciłam się szybko do niego tyłem i ruszyłam szybkim krokiem przed siebie. Strasznie trzęsły mi się ręce. Boże... Jaki on był straszny. Powoli oddalałam się od wszystkich ludzi, aż doszłam do małej drewnianej chatki. Praktycznie nikt się w okół niej nie kręcił, więc mogłam tam spokojnie odetchnąć. Podeszłam bliżej i po drewnianych schodkach weszłam na ganek. Usiadłam na ostatnim stopniu i dla upewnienia, że nikogo tutaj nie ma, obejrzałam się za siebie. Miałam rację. Cisza i spokój. Lekki wiaterek muskał moją twarz przy tym rozwiewając moje ciemne włosy do tyłu. Podciągnęłam kolana pod brodę i oparłam ją na nich. Z tego miejsca było dokładnie widać bawiących się gości. Wszyscy świetnie się bawili. Tańczyli, śmiali się i pili. Byłam trochę zła na chłopaków za to, że zostawili mnie samą. Oczywiście rozumiałam, że musieli zająć się także innymi gośćmi, ale to trochę nie ładnie z ich strony. Westchnęłam głośno i wyciągnęłam z torebki telefon. Odblokowałam klawiaturę, a jasne światło zaślepiło mi oczy. Po chwili jednak przyzwyczaiłam wzrok do sztucznego światłą. " 1 nieodebrana wiadomość od: Viktoria : * ". Wcisnęłam przycisk Pokaż i na ekranie pojawił się krótki tekst:

Hej. Co u Ciebie? 

Od razu postanowiłam odpisać przyjaciółce. 

Cześć : * U mnie ok, a u Ciebie? Już nie mogę się doczekać twojego przyjazdu!

Po chwili mój telefon się zaśmiał.

U mnie wszystko dobrze : ) Ja tak samo nie mogę się doczekać. Już we wtorek będziemy znowu razem! 

Tak, w końcu. : *

< 3 Przepraszam Cię, ale muszę już kończyć. Ojciec zaprosił mnie i mamę na kolację w strasznie drogiej restauracji. Wydaje mi się, że chce wszystko naprawić. Trzymaj się. Pa. : * 

Powodzenia Kochanie. Cześć. : )

Wow. Dopiero co jej rodzice byli w okropnej sytuacji. A tutaj taka niespodzianka? Hmm, może rzeczywiście ludzie się zmieniają? Strasznie było mi przykro z powodu Viki, że musiała to wszystko znosić. Mam nadzieje, że nasze wspólne wakacje dadzą jej odpoczynek od rodziny. Strasznie się cieszę, że jej  mama pozwoliła jej przylecieć do Londynu. Najlepsze co może być, to wspólne wakacje z przyjaciółką w wielkim mieście. 
Rozmyślałam tak jeszcze sporo czasu. Po upływie paru lub może nawet parunastu minut usłyszałam za sobą czyjeś kroki. 
- Oo, tutaj jesteś. Wszędzie cię szukałem. - Niall. Wszędzie mogłabym rozpoznać ten głos. Był taki ciepły no i... Ach. Zmieszana odwróciłam głowę w jego stronę. Przysunęłam się bliżej krawędzi, tak by zrobić miejsce chłopakowi. On korzystając z okazji usiadł obok mnie na zimnym stopniu. Przeszedł mnie dreszcz. Znów poczułam zapach jego perfum. 
- Ehm, musiałam trochę odetchnąć... - Zaczęłam. - Tutaj jest spokojniej. 
- Ach, no tak. Czyli impreza Ci się nie podoba? 
- Nie, nie. Jest świetnie, serio. Tylko, że zrobiło się gorąco więc przyszłam tutaj żeby ochłonąć. - Posłałam mu szczery uśmiech. 
- Przepraszam, że zostawiłem Cię samą. Pewnie czułaś się zagubiona. Ale musiałem zająć się też innymi gośćmi. 
- Jasne, rozumiem. Nic się nie stało.
- Na pewno? 
- Tak, na pewno. - Tym razem niebieskooki obdarował mnie swoim uroczym uśmiechem, od którego zrobiło mi się jeszcze bardziej goręcej. 
- Masz może ochotę się przejść? - Popatrzył na mnie. - Odkąd tutaj przyjechałaś nie zdążyliśmy pogadać. 
- Masz rację. 
Chłopak wstał i podał mi rękę. Chwyciłam jego rozgrzaną dłoń i sama wstałam z miejsca. Otrzepałam tył sukienki i po chwili już oboje spacerowaliśmy  po piaszczystej dróżce. Co jakiś czas potykałam się o wystające korzenie lub o coś innego. Sama nie wiedziałam o co. W tych momentach Niall gotów był mnie złapać. Jednak nie było takiej potrzeby. Rozmawialiśmy o różnych sprawach. Pogoda, impreza, zespół... Blondyn dużo mi opowiedział o swoim rodzinnym mieście - Mullingar. Jest bardzo dumny z tego, że pochodzi z Irlandii. Oprócz tego mówił wiele o swojej rodzinie. 
- Mam starszego brata Greg'a. Gdy jestem zdołowany zawsze do niego dzwonię. Odkąd pamiętam byliśmy ze sobą bardzo blisko. Mimo wszystkich kłótni zawsze potrafiliśmy się dogadać. 
- Tęsknisz za nim?
- Tak, bardzo. Z resztą za całą rodziną tęsknię. Zawsze się cieszę, gdy mam okazję się z nią spotkać. Ostatni raz widziałem ich miesiąc temu. Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy. - Niall uśmiechnął się do mnie. Widać było, że jest bardzo zżyty z całą swoją rodziną. - A ty? 
- Co ja?
- Jakie są twoje relacje rodzinne? 
- Chyba dobre. - Odpowiedziałam. - Znaczy... Jak już wiesz pochodzę z Polski. Przyjechałam do Londynu na wakacje. Nie mam tu żadnej rodziny ani znajomych. Jednak niedługo się to zmieni gdyż moja najlepsza przyjaciółka przyleci do UK. Moja mama pracuje w małej firmie zajmującej się projektowaniem ubrać. Tata natomiast jest jej właścicielem. Można by powiedzieć... Taki rodzinny biznes. Rodzice są bardzo opiekuńczy. Może dlatego, że jestem ich jedynym dzieckiem. Nie mam rodzeństwa, choć bardzo bym chciała. Ale chyba już za późno. - Zaśmiałam się. - Szczerze mówiąc to nie narzekam. Mam cudowną rodzinę i cieszę się bardzo, że tak mi się w życiu poszczęściło.
- I mądrze. Niektórzy nie mają tyle szczęścia. - Niall spojrzał na mnie.
- Chodzi Ci o kogoś konkretnego?
- Luois. Jego rodzice się rozeszli. Teraz ze wszystkich sił stara się pomagać mamie i wspierać ją w trudnych chwilach. Czasami jest to trudne, gdyż zespół zajmuje mu sporo czasu. 
- Eh, tak to już czasami jest.
Szliśmy tak jeszcze rozmawiając jakieś pół godziny. Zanim się zorientowaliśmy byliśmy już przy drewnianej chatce. Wyciągnęłam z torebki telefon. Dochodziła 24:00. Jakoś nie miałam ochoty na dalszą zabawę. 
- Niall, ja już chyba powinnam iść. - Spojrzałam na chłopaka, który stał przede mną. 
- No szkoda. - Odezwał się. - To poczekaj chwilkę. Wezmę tylko kluczyki od auta Harrego i odwiozę Cię do domu.
Nie protestowałam, gdyż wiedziałam że do mojego mieszkania jest spory kawałek.
- Pożegnaj za mnie chłopaków. 
- Okej. 
 Blondyn przeszedł obok drewnianego domku i zniknął za nim. Po paru minutach wrócił trzymając w ręku klucze od auta. Pomógł mi wsiąść, a sam zasiadł przy kierownicy. Odpalił silnik i powoli wycofywał się z podjazdu. 
- Harry zabije mnie jak mu auto zniszczę. - Niebieskooki zaśmiał się zarażając śmiechem i mnie.
Przez całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Nie przeszkadzało mi to. Najwidoczniej Niall'owi też nie. Po 30 minutach dojechaliśmy pod moje mieszkanie. Wysiadłam z auta, a chłopak zrobił to samo. Obszedł samochód i stanął obok mnie. 
- Dzięki za podwózkę.
- Nie mógłbym inaczej. - Horan obdarował mnie swoim uroczym uśmiechem. - Jeszcze jedno małe pytanko. 
- Tak? - Spojrzałam na niego.
- Dałabyś mi swój numer telefonu? - Chłopak zafalował brwiami i wyciągnął z kieszeni spodni komórkę. Bez mniejszego zastanowienia wzięłam ją do ręki i wpisałam swój numer. Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i schował sprzęt  z powrotem na swoje miejsce. 
- To... Do zobaczenia. - Niepewnie zrobiłam krok w tył.
- Tak. Do zobaczenia. - Niall podszedł do mnie bliżej i przytulił mnie na pożegnanie. Jeju, jak on cudownie pachnie. Po chwili oderwał się ode mnie i otworzył drzwi auta. - Śpij dobrze. - Po tych słowach wszedł do środka i z piskiem opon odjechał. 
Nie mogłam zasnąć. Gdy tak leżałam w łóżku ciągle przed oczami miałam twarz Blondaska. Dopiero po dobrej godzinne odpłynęłam. 








Niall



- Ej, gdzie są wszyscy? - Spojrzałem na Harrego pytająco.
W miejscu gdzie jeszcze jakiś czas temu był tłum ludzi, teraz nie było nikogo. Loczek patrzył na mnie nietrzeźwym wzrokiem. Po chwili się odezwał.
- Będziesz moją dziewczyną? - Uśmiechnął się do mnie głupkowato stojąc na uginających się kolanach. - Lubię blondynki. 
- Jak możesz?! - Louis zbliżył się do nas. I też też nawalony? - To koniec naszego związku! 
- O nie. Lou, marcheweczko, poczekaj! - Louis zaczął biec w jakimś kierunku, a Harold za nim. 
Pokiwałem z załamaniem głową i spojrzałem na Liam'a. Wiedziałem, że to jedyna osoba z którą mogę trzeźwo pogadać. 
- Więc... gdzie są wszyscy? 
- Poszli już. Umówiliśmy się przecież, że zabawa będzie do 24:00. Dobrze wiesz, że musimy jutro wcześnie wstać. Mamy spotkanie z fanami w Chelmsford. 
- Tak, wiem. - Przeniosłem wzrok na Harrego i Louisa, którzy gonili się po parceli. - Ale te głupki są nieźle nawalone. Jutro rano będą zdychać. 
- Trudno. Ich sprawa. - Liam wzruszył ramionami.
- A gdzie Zayn? - Zapytałem nagle. 
- W aucie. Przeniosłem go tam, bo zasnął na stole. 
- Aha, dobrze wiedzieć. - Przewróciłem oczyma. - To ja idę po Larrego Stylinsona i wracamy do hotelu. 
Przyjaciel tylko przytaknął głową i udał się do auta zasiadając na miejscu kierowcy. Podszedłem do Harrego i Louisa, po czym zaprowadziłem ich do auta. Przez całą drogę do hotelu kłócili się. A Zayn jak spał tak spał. Gdy dojechaliśmy na miejsce pomogłem Liamowi wnieść ciemnowłosego kolegę do mieszkania. Loczek i Lou zdążyli wejść już pierwsi. Byłem strasznie zmęczony. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Chłopaki zasnęli w salonie. 
I znowu widzę ją. Olivię. Zawsze ją widzę przed zaśnięciem. Jeszcze nigdy nie miałem tak z żadną dziewczyną. Ona jest taka... Inna. Taka cudowna i niepowtarzalna. Nie znam jej zbyt długo, więc dziwię się sobie, że tak szybko ją polubiłem. 
Po chwili oczy same zaczęły mi się zamykać. Nie wiedzieć kiedy, zasnąłem. 



< 3


























 < 3












wtorek, 22 maja 2012

Rozdział X




Rozdział 10






Jak to drugie miejsce? Kto zgarnął im pierwsze?! Wierciłam się ze złości oglądając Top Tygodnia Największych Hitów na MTV. Pod fotelem słyszałam ciche skrzypnięcia. Podwinęłam kolana do siebie i włorzyłam ostatni kawałek kanapki do ust. Zatopiłam usta w ciepłej i słodkiej Nutelli. To niemożliwe, żeby moja najukochańsza piosenka na świecie zajęła drugie miejsce! Przez długi czas utrzymywała się na prowadzeniu, a tu... Z niecierpliwością wyczekiwałam klipu, który miał się za moment pojawić na ekranie. Po chwili ukazała się kolorowa postać w jasnym bikini tańcząca na plaży. Nicki Minaj na pierwszym miejscu?  Zrobiłam wielkie oczy i wstałam z miejsca.
- Pff. - Posłałam ostre spojrzenie w ekran. Tak jakbym chciała żeby Nicki to zauwarzyła.
Wzięłam pusty tależ po kanapkach i skierowałam się do kuchni. Odłorzyłam go do zlewu i opadłam bezwładnie na krzesło przy wyspie. Oparłam brodę na ręce i spoglądałam w okno. Nagle moją uwagę przykuła gazeta leżąca na parapecie. Zapomniałam o niej całkiem. 
 Mimowolnie wstałam i sięgnęłam po nią. Spojrzałam na okładkę. Para niebieskich oczu spoglądała prosto na mnie... Uśmiechnięta twarz a nad nią wielki napis: Niall Horan - zajęty czy wciąż do wzięcia?. Moje serce tak jakby przyspieszyło co zwiększyło tępo moich oddechów. Ręką dotknęłam śliskiej okładki. Otworzyłam czasopismo na stronie 32 i zaczęłam czytać. Na samym początku dowiedziałam się, że artukuł został napisany przez Caroline Flack. Nie znałam tej kobiety, choć nieraz o niej słyszałam. Na samym środku strony było zdięcie Niall'a z jakąś dziewczyną, którą obejmował ramieniem. Domyśliłam się, że zdięcie musiało być zrobione przed paru lat gdyż Niall miał dłuższe włosy, a z wyglądu przypominał 12-latka. Pod fotografią było napisane drobnym druczkiem:

"Czyżby wybranką Niallera była dziewczyna na zdjęciu wyżej? Nie. "Z Katy jesteśmy dobrymi znajomymi. Kumplujemy się już od czasów podstawówki." - twierdzi artysta. Jednak podczas wywiadu w Londynie, przyjaciel z zespołu, Zayn Malik (l. 19) przypadkowo wyjawił, że w ten sam dzień Niall spotkał się z jakąś dziewczyną przez co spóźnił się na umówione spotkanie. Nic na ten temat nam nie wiadomo. 
Kim może być tajemnicza dziewczyna? Czyżby Niall się zakochał?"


Zaraz... Spojrzałam na datę wywiadu. Przecież w ten sam dzień Niall był u mnie. W tedy gdy zadzwonił jego telefon... To musiał być któryś z chłopaków z zespołu. To przeze mnie spóźnił się na to spotkanie. Czyli tajemnicza dziewczyna to ja? Wszystko by się zgadzało. W tym momencie nie wiedziałam co myśleć. Tak właściwie to ja go prawie nie znam. Nikt przecież się nie dowie, że w tedy Niall spotkał się ze mną. Mam nadzieję... Odłożyłam gazetę na swoje poprzednie miejsce i udałam się do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na Skeyp'a. Miałam nadzieję, że Viki też będzie. Niestety, nie było jej. Sięgnełam po telefon i napisałam krótką wiadomość: "Wejdź na skayp'a". Po 5 minutach przyjaciółka pojawiła się na ekranie. Pomachałam do niej i posłałam ciepły uśmiech.
- Hej kochanie. - Viktoria puściła całuska w moją stronę.
- Strasznie za Tobą tęsknię. - Zaczęłam. - Ale niedługo się to zmieni! Skarbie, tak się cieszę, że do mnie przyjeżdżasz.
- Ja mam tak samo. To będzie dopiero przygoda. - Koleżanka opadła na łóżko i podparła brodę na łokciach. - Mamy tyle do obgadania.
- Mhm. Jak przyjedziesz musimy pogadać. Mam Ci coś do powiedzenia.
- Mam się bać? - Viki zrobiła wielkie oczy po czym zaśmiała się wesoło.
- Właściwie to chyba nie. - Puściłam do niej lewe oczko i po chwili śmiałam się razem z nią.
Zawsze lubiłam jej uśmiech. Nie widziałam się z nią już od tygodnia. Zawsze byłyśmy nierozłąćzne. No może nie zawsze... Kiedyś nie byłyśmy sobie tak bliskie jak teraz. Można by powiedzieć, że byłyśmy wrogami. Sama nie mogę w to uwierzyć jakie byłyśmy głupie. Dopiero w pierwszej klasie gimnazjum poznałam ją lepiej. Teraz diękuję Pani Dyrektor, że przydzieliła ją do tej samej klasy ze mną. Viki zawsze umie mnie pocieszyć. Jest jedyną osobą, którą darzę niezwykłym zaufaniem. Mogę jej powiedzieć wszystko.
- Ej, Olivia. - przyglądałam się uśmiechniętej twarzy przyjaciółki.
- No co? - Posłałam jej taki sam szczery uśmiech.
- Pokazać ci coś fajnego? Tylko się za bardzo nie podnieć czy coś.
- Haha. Dawaj. - Zatarłam ręce z ciekawości.
Widziałam jak Viktoria wstaje z miejsca i sięga po coś, co leżało na półce obok. To chyba był jakiś plakat. Nagle na ekranie mojego laptopa pojawiła się grupka chłopaków. Usłyszałam pisk Vikii, ktra powoli wyłaniała się zza plakatu. Gdy zauwarzyłam dokładniej kogo mam przed oczyma wybuchłam głośnym śmiechem. Przyjaciółka zmierzyła mnie ostrym spojrzeniem.
- Co Cię tak śmieszy? - Nadal nie mogłam powtrzymać napadu. - Przestań się śmiać, małpo!
- Prze... pra... szam. Ale... No nie mogę. - Jąkałam się jak idiotka. Po chwili jednak opanowałam emocje i cała czerwona siedziałam już wyprostowana przed laptopem. - Sorrki.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. Tylko... No przypomniało mi się coś.
- Aha? No mniejsza z tym. - Przyjaciółka machnęła prawą dłonią i nabrała powietrza. - Czyż oni nie są słodcy? - Na ekranie ponownie zagościły uśmiechnięte mordki One Direction.
- Mhm , ciasteczka. - Oblizałam dolną warkę po czym uśmiechnełam się do koleżanki.
- Ej ej. Jak by co to ja już sobie jednego wybrałam. - Viki poruszyła w zabawny sposób brwiami i wskazała palcem na Loczka.
- Harry Styles? - Zapytałam.
- To ty ich znasz?
- No pewnie. Jak bym mogła ich nie znać. - Przewróciłam znacząco oczyma. - Skoro ty zajęłaś już Styles'a to ja zamawiam Horana.
- Uff, już myślałam, że będę musiała o niego walczyć. - Zaczęłyśmy się śmiać.
Nasza rozmowa trwała jeszcze około godziny. Gdy wyłączyłam laptopa spojrzałam kątem oka na zegarek. Dochodziła 18:00. Z tego co pamiętam Harry miał zjawić się po mnie o 19:00. Sama nie wiem czy powinnam pójść na to ognisko. Ja ich tak na prawdę nie znam, przez co trochę się obawiam. Choć z drugiej strony nie chciałam spędzić kolejnego wieczoru sama w Londynie. Anie była wciąż w Berlinie. Podobno ma wrócić następnego dnia. Zrobiłam głęboki wdech. Raz się żyje...
Wstałam z łóżka i stanęłam przed wielką dwudrzwiową szafą. Otwarłam ją szeroko i sjarzałam do środka. Wow, prawie ja Narnia. Pzeglądałam każdą rzecz z osobna. W co ja mam się ubrać? Po chwili wyciągnęłam pewien zestaw. Kupiłam go w dzień przyjazdu do Londynu, gdy byłam na zakupach razem z Anie. Rozłożyłam ubrania przed sobą. Postanowiłam, że właśnie w tym pojadę do chłopaków. Wyciągnełam jeszcze świeżą bieliznę i poszłam wciąć prysznic. Po 20 minutach kąpieli zabrałam się za układanie włosów. Przez to, że z natury miałam kręcone włosy postanowiłam, że wyprostuje je. Po 10 mintach były gotowe. Założyłam ciuchy i wyszłam z łazienki. Była godzina 18:28. Miałam więc jeszcze jakieś pół godzinki. Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam malować paznokcie na miętowy kolor. Wyschnięcie ich zajęło jakieś 5 minut. Poszłam do sypialni i spakowałam do torebki błyszczyk, telefon, małe lusterko i paczkę miętowych gum. Dochodziła godzina 19:00. Poprawiłam nieco makijaż i usiadłam w kuchni przy stole. Z niecierpliwością wyczekiwałam Harrego. Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Powoli skierowałam się ku nim i otworzyłam je. Przede mną stał Styles. Miał na sobie ciemne spodnie i jasno zieloną koszulkę.
- Hej. - Posłał mi swój uśmiech.
- Cześś. - Spojrzałam na zegarek. - Punktualnie 19:00. - Uśmiechnęłam sie do niego.
- Mhm. - Harry był widocznie z siebie zadowolony. - Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. - Poczułam, że moje policzka robią się czerwone.
- To jak? Idziemy już?
- Tak, jasne.
Wyszłam na zewnątrz zabierając ze sobą torebkę i zamknęłam drzwi na klucz. Ruszyłam za chłopakiem w kirunku jego auta. Nie wiedziałam co to za marka. Nie znam się na samochodach. Harold pomógł mi wejść do środka i po chwili siedział już obok mnie przy kierownicy. Ruszyliśmy. Podczas jazdy rozmawialiśmy głównie o dzisiejszym dniu. Zielonooki uprzedził mnie, że chłopacy zaprosili dużo osób na ognisko. Trochę byłam zdenerwowana, ponieważ nie znałam tam nikogo. Samego Harrego znałam zaledwie jeden dzień. To samo mogłam powiedzieć o Niall'u. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Gdy wysiadłam z auta przede mną stała niewielka chatka z drewna. Obok mnie stał już Harry. Połorzył dłoń na moich plecach i poprowadził przed siebie. Omineliśmy domek i dotarliśmy na miejsce. Rzeczywiście... Ludzi było dużo. I oni wszyscy byli ich znajomymi? Obróciłam się w stronę Harrego i ujrzałam chłopaka, który zbliżał się do nas.
- Niall, przyprowadziłem Ci towarzystwo. - Loczek uśmiechnął się do mnie po czym przywitał się z kolegą.
Niall na mój widok uśmiechnął się od ucha do ucha ukazując swój aparat. Podszedł do mnie i przytulił delikatnie. Przez moment poczułam zapach jego perfum. Boże, jak on ślicznie pachnie...
- Hej Olivia. Fajnie, że przyszłaś. - Odezwał się po chwili.
- Dzięki za zaproszenie. - W tym momencie spojrzałam na Harrego.
- Dobra. To ja was zostawiam i idę się przywitać z resztą gości. - Harold posłał nam krótkie spojrzenie i tanecznym krokiem oddalił się od nas.
- Ślicznie wyglądasz. - Niall mierzył mnie wzrokiem przez co zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. - To może chciałabyś przywitać się z chłopakami?
- Jasne. - Odpowiedziałam.
Blondyn poprowadził mnie przez tłum ludzi do nieiwelkiego barku, za którym stał chłopak w bluzce w paski. Poznałam go, jednak nie mogłam przypomnieć sobie jego imienia. Na mój widok uśmiechnął się szeroko.
- Hej! - Krzykną.
- Cześć. - Odpowiedziałam mu uśmiechnięta. Chłopak wyciągnął ku mnie dłoń po czym uścisnęłam ją.
- Masz może ochotę na drinka? - Zaproponował.
- Spokojnie Louis. To dopiero początek zabawy, a ty próbujesz już ją upić? - Za moimi plecami usłyszałam czyiść głos.
- Spadaj Zayn. Chcę poczestować koleżankę tym co jeszcze jest. Sam przecież tego pić nie będziesz. - Louis pokiwał palcem i zabrał się za robienie drinków. Ciemnoskóry chłopak staną przede mną z zadziornym uśmiechem na twarzy.
- Cześć.
- Hej.
- Jeżeli z barku zniknie cały alkohol to nie patrzcie na mnie. - Zayn uniósł ręce ku górze.
- Jasne, jasne. - Niall kiwał głową i śmiał się z kolegi.
- Chłopaki, pamiętajcie. Z głową mi tu! Ja za was nie będę ciągle odpowiedzialny. - Podszedł do nas ostatni członek zespołu. - O... Cześć. - Zwrócił się do mnie. - Liam, jeżeli nie pamiętasz.
- Olivia. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Lepiej na nich uważaj. Dla nich przygoda z alkoholem jest jak jeden dzień w Disneylanddzie dla Louisa czy wielki karton pizzy dla Nialla. - Zaśmiał się.
- Okej. Zapamiętam to. - Sprostowałam którko.
Louis postawił na barku 5 szklanek z kolorowym napojem, a jedną trzymał w ręku. Każdy z chłopaków wziął szklankę do ręki. Niall podał mi swoją. Po chwili dołączył do nas Loczek, który zabrał głos.
- Za dobrą imprezę.
Każdy wziął łyka i odłorzył szklankę na blat.  Nagle poczułam jak Niall nachyla się nade mną i cicho szepce mi coś na ucho.
- Przepraszam, że nie mogłem dzisiaj do Ciebie wpaść. Organizacja ogniska trochę mi zajęła...
- Jasne, nie ma sprawy. - Posłałam mu szeroki uśmiech. On odzwdzięczył mi się tym samym.







poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział IX


Rozdział 9            

                                  




 Olivia 


Usłyszałam jakieś dziwne dźwięki dochodzące z prawego kąta pokoju. To mój telefon wibrował w rytm "Halo" Beyonce. Nie miałam ochoty ruszać się z miejsca i odebrać go. Tak wygodnie mi się leżało. Nagle dźwięk ucichł. Przetarłam dłońmi zmęczone i zaspane powieki i usiadłam na brzegu materaca. Mój telefon znów zaczął wibrować. Ziewnęłam głośno i wstałam, by po chwili odebrać komórkę.
- Halo?
- Cześć Kochanie. - Po drugiej stronie usłyszałam radosny głos Viki.
- Jejku, jak ja się za Tobą stęskniłam. - Wykrzyczałam prosto do słuchawki. - Czemu się nie odzywałaś? Myślałam już, że o mnie zapomniałaś.
- Jak mogłaś tak pomyśleć w ogóle? - Viktoria wypowiadała każde słowo powoli.
- No nie wiem właśnie. - Zaśmiałam się. - To opowiadaj. Co u Ciebie słychać?
- Wszystko okej... - Przyjaciółka ściszyła głos.
- Na pewno?
- Właściwie to nie... Olivia, bardzo bym chciała żebyś była teraz ze mną. Moja sytuacja rodzinna się pogarsza. Rodzice coraz częściej się kłucą. To może być już koniec ich małżeństwa. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony będzie mi brakowało tej rodzinnej atmosfery... Choć czasami mam już dosyć ojca. Zachowuje się jak dziecko. Wypomina mojej mamie wszystkie błędy, które kiedyś popełniła.
- Ojej, kochanie. Przykro mi strasznie... To nie jest nic łatwego pogodzić się z rozwodem rodziców.
- Tak, wiem. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze.
- Też mam taką nadzieję. - Pocieszałam koleżankę najbardziej jak tylko umiałam. Nie byłam w tym za dobra. Nigdy nie przytrafiła mi się taka sytuacja. Strasznie było mi przykro na wiadomość o tym, że rodzice Viki planują się rozejść.
- Okej, już nie rozmawiajmy o tym... Teraz mam dla Ciebie świetną wiadomość. - Głos przyjaciółki stał się weselszy.
- No, dawaj. - Uśmiechałam się sama do siebie.
- Nie uwierzysz co moja mama powiedziała! - Viki krzyczała z podekscytowania do słuchawki. Odruchowo oddaliłam telefon od ucha i zaczęłam się śmiać.
- No pewiedz w końcu!
- Więc... - Viki spoważniała, choć w jej głosie dało wyczuć się podniecenie. - Lepiej rób miejsce w mieszkanku, bo oto nadchodzi Viktoria!
- Aaaa ... ! - Obie zaczęłyśmy piszczeć do słuchawiki.
Nie spodziewałam się w ogóle takiego obrotu sytuacji. Nie mogłam uwierzyć w to, że moja najlpesza przyjaciółka przylatuje do Londynu. Przylatuje tu dla mnie. O Boże... Jej ojciec chyba oszalał, albo o niczym nie wie. Zawsze był dla niej surowy i stanowczy. Zabraniał jej nawet spotykania się z paczką znajomych. Wow.
Po rozmowie z przyjaciółką, która trwała jeszcze około 30 minut, postanowiłam coś zjeść. Udałam się do kuchni i zajżałam do lodówki. No pięknie... Już na samo powitanie świeciła pustkami. Muszę zrobić jakieś zakupy. Mogłabym przecież poprosić o to Anie. Jednak to nie wchodziło w grę, gdyż zadzwoniła ona do mnie wczoraj i uprzedziła, że nie będzie mogła do mnie wpaść gdyż jedzie po swoją mamę do Berlina, która załatwiała tam jakieś sprawy służbowe. No cóż... Zostałam w obcym kraju sama. Nawet nie wiem gdzie jest jakiś najbliższy sklep. Jedynym miejscem, do którego mogłam trafić w Londynie sama, było centrum handlowe. O samej wzmiance o niej poczółam lekkie drzeszcze. Przypomniało mi się to niemiłe "spotkanie" z chłopakami z 1D. Hej, właśnie! Spojrzałam w dół kierując spojrzenie na prawą stopę. Od samego rana byłam tak podekscytowana telefonem od Vicki, że całkowicie zapomniałam o mojej skręconej kostce. Skręconej? No chyba już nie. Ból miną, tak samo jak opuchlizna. Tak szybko? W końcu mogę normalnie funkcjonować. Cieszyłam się jak małe dziecko. Jednak mój brzuch wciąż dawał znaki, że potrzebóje jedzenia. Weszłam szybko do swojego pokoju i wybrałam ubranie na dzisiejszy dzień. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w to. Wyszłam z łazienki i wyjrzałam przez okno. Pogoda była taka sama jak dnia poprzedniego. Zabrałam ze sobą torebkę i wyszłam z mieszkania. Stanęłam na chodniku i przez jakiś czas próbowała przypomnieć sobie drogę do centrum. Kilka metrów dalej stała taksówka. Postanowiłam więc, że do galerii dojadę autem. Podeszłam do żółtego pojazu i zapukałam delikatnie w szybę. Mężczyzna siedzący za kierownicą gestem głowy zaprosił mnie do środka. Usiadłam na miejscu pasażera i podałam Panu cel mojej drogi. Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Grzecznie podziękowałąm taksówkarzowi i zapłaciłam za drgoę. Wysiadłam z auta i skierowałam się ku wielkim obrotowym drzwiom propwadzącym do środka budynku. Moim celem było kupienie czegoś dobrego do jedzenia. Nie chciałam kożystać z Mc'Donalda czy innych FastFood'ów więc ruszyłam w kierunku TESCO. Zabrałam ze sobą wóżek i ruszyłam pomiędzy półkami. Na samym początku wybrałam Nutellę, którą kochałam niesamowicie. Następną rzeczą były bułki razowe i sok pomarańczowy. Podeszłam do stojaka z różnymi gazetami. Mój wzrok przykuła kolorowa okładka na której widniał wielki napis "Niall Horan - zajety czy wciąż do wzięcia?", a obok jego zdjęcie. Hmm... Przymrużyłam oczy i chwyciłam gazetę po czym schowałam ją do wóżka. Tłum robił się coraz większy, co utrudniało mi przedostanie się między pułkami. Już miałam ruszyć w stronę kasy, gdy ktoś uderzył w mój wózek. Przedemną stał chłopak ubrany w jasne rurki i czekoladowy T-Shirt. Skąd ja go znam?
- Przepraszam nie zauważy... - Nieznajomy spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami. - Hej, to ty! - Uśmiechnął się do mnie.
No tak... Skąd ja go mogłam znać. Przytaknęłam mu i przewróciłam oczyma.
- Olivia, co nie?  - Uśmiech wciąż nie schodził mu z twarz.
- Mhm. A ty, Harry? - Próbowałam trafić w jego imię. Chłopak pokiwał głową.
- Widzę, że z nogą już wszystko ok?
- Właśnie... Jakimś cudem przestało boleć. - Mimowolnie posłałam chłopakowi uśmiech.
- To świetnie. Niall się ucieszy. Bardzo chciał pokazać Ci miasto. - Serio? - A, właśnie. Skoro już o nim mówimy... Słyszałem, że miał się dzisiaj z Tobą spotkać?
Cholera, zapomniałam. 
- Mhm.
- Właśnie... Tylko, że on nie da rady. Chciał Ci sam o tym powiedzieć, ale nie wiedział jak sie z Tobą skontaktować. Dobrze, że Cię tu spotkałem. - Chłopak rozejrzał się dookoła.
- Ehm, no szkoda... - Uśmiechnęłam się do Harrego, który szukał czegoś wzrokiem.
- No... Ej, widziałaś gdzieś może marchewki? Lou mnie zabije jeżeli wrócę do domu bez marchewek. - W oczach Harrego ukazała się panika. - Proszę, pomóż mi ich szukać.
- Hahaha, jasne. - Zaczęłam się śmiać zarażając tym samym kolegę.
Ruszyliśmy przez sklep. Doszliśmy do półkek na którcyh roiło się od warzyw i owoców. Chwyciłam do rąk marchewkę i krzyknęłam do Harrego.
- Znalazłam! - Uśmiechnęłam się triumfalnie. - Będziesz żył.
- Dziękuję Ci.
Harry podszedł do mnie i włorzył do koszyka kilka marchewek. Oprócz tego zabrał ze sobą 2 paczki żelek i wodę niegazowaną. Razem ruszyliśmy do kasy. Gdy wyszliśmy ze sklepu Loczek zwrócił się do mnie:
- Może Cię odwieść do domu? - Czy właśnie Harry Styles zaproponował mi podwózkę?
- Jasne, jeżeli to nie problem...
- Z miłą chęcią to zrobię. W końcu uratowałaś mnie przed śmiercą. Gdy Louisowi we krwi brakuje marchwi, robi się dziki...  - Wybuchliśmy śmiechem.
Harry zaprowadził mnie do swojego auta po czym pomógł mi wejść do środka. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Dużo czasu zajęła nam korespondencja na temat "Kwaśne żelki vs. nutella". Harry stawiał na to pierwsze, ja jednak nie zgadzałam się z nim. Kłutnia trwała tak długo, aż nie dojechaliśmy pod moje mieszkanie.
- Dzięki.
- Nie ma za co. - Styles posłał mi swój uroczy uśmiech. Miałam właśnie wyjść z auta gdy usłyszałam za sobą głos. - Poczekaj. Miałabyś może ochotę wpaść do nas na ognisko? Jedna osoba bardzo by się ucieszyła... - Loczek poruszył zabawnie brwiami.
- No nie wiem. A jak do was dotrę skoro nie wiem gdzie mieszkacie? - Zapytałam.
- To nie problem. Przyjadę po Ciebie. Właściwie to mieszkamy w hotelu na jakiś czas. A to ognisko mamy zamiar zrobić w naszym ulubionym miejscu...
- Okej.
- Świetnie. Bądź gotowa na 19:00. - Harry ciągle się uśmiechał.
- Mhm. Dzięki za zaporszenie.
Pożegnałam się z kolegą i weszłam do domu. Odłorzyłam zakupy na blat kuchenny i zabrałam się za robienie kanapek z Nutellą. Ha! To i tak lepsze niż żelki! 


____________________________________________________________



I jest kolejny rozdział. Miał on pojawić się wczoraj, jednak nie miałam czasu. : ] 
Dziękuję za poprzednie komentarze, które dają mi motywację aby pisać dalej. <3





piątek, 18 maja 2012

Rozdział VIII

Rozdział 8


Z perspektywy Niall'a :


No pięknie. Spóźniłem się.
Harry był nieźle wkurzony gdy do mnie zadzwonił. No sorry, to nie moja wina, że zagadałem się z NIĄ. Gdyby nie wywiad z Caroline mógłbym poznać Olivię bliżej. Poznawałem ją stopniowo i nie chciałem tego przerywać. Nigdy wcześniej nie rozmawiałem tak z jakąkolwiek dziewczyną. Szczerze mówiąc, jedynymi osobami, z którymi rozmawiam o moich prywatnych sprawach byli chłopaki. Harry umiał pomóc z dziewczynami, Lou pocieszyć po złamanym sercu, Zayn doradził jak się ubrać, a Liam...Był po prostu podporą w trudnościach życia codziennego. Gdyby nie oni, to nie wiem co bym zrobił. Są dla mnie jak bracia. Bardzo się cieszę, że poznałem Olivię. Chociaż jestem na siebie cholernie zły za to, że to przeze mnie skręciła kostkę. Ale gdyby nie ten wypadek nie poznałbym jej. Z nią czułem się.. Swobodnie? Tak, to chyba właściwe stwierdzenie. Co ja tak właściwie mówię? Przecież ja jej prawie nie znam. Kurwa...
Całą drogę dzielącą mieszkanie Olivii a hotelem, w którym mieszkałem razem z chłopakami, pokonałem w 20 minut. Po drodze zaczepiało mnie mnóstwo fanek, prosząc o zdjęcie czy autograf. Nie miałem jednak ochoty ani czasu by poświęcić im choć chwilę. Nie powiem, że tego nie lubiłem. Wręcz przeciwnie. Zawszę cieszę się na spotkanie z fanami. Są dla mnie na prawdę ważni. Jednak teraz nie mogłem...
Gdy dotarłem na miejsce wszedłem do wielkiego budynku. Windą wjechałem na 5 piętro i otworzyłem drzwi od mieszkania kartą wstępu. Wszedłem do środka. Panował w nim niezły chaos. Chłopaki biegali po całym domu. Nieogarnięci, nieubrani... Wszystko naraz.
- Stary, gdzieś ty był do cholery? Wiedziałeś przecież, że mamy spotkanie. - Harry, który właśnie ubierał na siebie zieloną koszulę staną przede mną.
- Dalej, ubieraj się i jedziemy. - Liam też się niecierpliwił. W pośpiechu jadł płatki w swojej ulubionej misce.
Powiedziałem tylko bezgłośnie "Sorry" i wparowałem do swojego pokoju. Założyłem ciemne dżinsy, białą koszulkę i buty nike. Spojrzałem w lustro i szybkim ruchem ręki przeczesałem włosy. Na głowę włożyłem czerwoną czapkę z daszkiem. Zajęło mi to nie więcej niż 5 minut. Gdy wszedłem do salonu nikogo już nie było. Wiedziałem, że reszta zespołu czeka na mnie w vanie. Ruszyłem w kierunku drzwi wyjściowych. Jednak po chwili zawróciłem i szybko wbiegłem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki dwie parówki i wyszedłem z mieszkania. Zjechałem windą na parter i popędziłem do samochodu. Usiadłem na sowim ulubionym miejscu między Harrym a Louisem.
- No nieźle stary. Caroline będzie strasznie wkurzona. Mam nadzieje, że nie będziemy mieli przez to żadnych kłopotów. - Louis kierował te słowa prosto we mnie. Reszta chłopaków tylko potakiwała.
- No sorry, zapomniałem się. - Uniosłem ręce w geście przegranej. Rozpakowałem parówki z folii i włożyłem jedną do ust.
Podczas jazdy zauważyłem , że Harry dziwnie mi się przygląda. Spojrzałem na niego pytająco. On wymówił tylko bezgłośnie " Olivia?". Na sam dźwięk jej wypowiedzianego imienia zalała mnie fala gorąca, a na policzkach pokazały się czerwone rumieńce. Moje zachowanie mówiło samo za siebie. Przyjaciel posłał mi szczery uśmiech, od którego mdleją miliony dziewczyn.
Gdy dojechaliśmy na miejsce momentalnie znaleźliśmy się przed wejściem do niewielkiej kafejki. To tam mieliśmy umówione spotkanie z Caroline Flack. Mimo tego, że spóźniliśmy się bite 2 godziny, to ona nadal tam czekała. Podeszliśmy do stolika przy którym siedziała kobieta. Obok niej było wolnych jeszcze 5 miejsc. Ja usiadłem obok Harrego, który zajął miejsce  przy Caroline. Obok mnie zasiadł Louis, a tuż obok niego Zayn i Liam. Przeprosiliśmy grzecznie za spóźnienie i zaczęliśmy nasz wywiad.Padały przeciętne pytania. Jak przygotowania do trasy koncertowej; jak mają się nasze relacje z fanami , również jak dogadujemy się między sobą. Itp...
- No dobrze chłopcy. To może jeszcze ostatnie pytanie... - Caroline spojrzała prosto na mnie i uśmiechnęła się tajemniczo. Wszystkie spojrzenia skierowane zostały na mnie. - Niall?
- Tak Caroline? - Posłałem jej swój uśmiech numer 3.
- Słyszałam, że to przez Ciebie spóźniliście się na mój wywiad? To prawda?
- No tak, ale... - Zacząłem. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Sam nie wiem dlaczego.
- To przez nową koleżankę. - Dokończył za mnie Zayn. Zmierzyłem go morderczym spojrzeniem i wyciągnąłem w jego kierunku dłonie zaciśnięte w pięść. Gdyby nie reakcja Louisa, który siedział między nami, pewnie ta piękna twarz Zayna nie byłaby już taka piękna.
- Spokojnie chłopcy. - Uspakajała nas Flack. Zayn ciągle się śmiał.
- Nie wypowiadam się na ten temat. Po prostu zagadałem się z koleżanką i jakoś tak wyszło... Przeprosiłem już przecież. - Uspokoiłem się. Przewróciłem jeszcze tylko oczami i założyłem ręce na klatce piersiowej. - Koniec tematu.
- Okej. - Wszyscy się zgodzili.
Caroline zaczęła pakować swoje notatki do zielonej teczki. Podziękowała nam za spotkanie i wszyscy razem wyszliśmy z budynku. Kobieta odjechała swoim srebrnym BMW, a my wsiedliśmy do czarnego vana.
- Ej, nie zaczynajcie z tą dziewczyną. Wiecie sami, że dziennikarze będą chcieli dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Nie chcę pakować jej w żadne kłopoty... - Spojrzałem na chłopaków. Ruszyliśmy z podjazdu i skierowaliśmy się w stornę hotelu.
- Jasne stary. Gdy wszystkie fanki dowiedzą się, że Niall Horan spotyka się z jakąś laską od razu będą chciały ją zabić. A tego chyba nie chcemy co? - Zayn uśmiechną się do mnie. Nie bawiły mnie te jego żarty. Gdy zobaczył, że nie jest mi do śmiechu, spoważniał. - Olivie dopiero co poznałem. Przez jakieś głupie komentarze nie chcę tak szybko zakończyć tej znajomości...
Po jakimś czasie jazdy Harry nachylił się nade mną i powiedział cicho "Chcesz o tym pogadać?". Pokiwałem tylko głową. Hazza zawsze umiał mi pomóc w sprawach związanych z dziewczynami. Sam był niezłym podrywaczem... Po 20 minutach odjechaliśmy na miejsce.
- Zajmuję łazienkę! - Lou wypadł z wozu jak poparzony na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Zayn po chwili wybiegł za nim krzycząc coś w stylu, że nie pozwoli mu zasmrodzić całej łazienki. Liam wyszedł następny. Staną na uboczu i wyciągną telefon. Wybrał czyiś numer. Pewnie Danielle. Ona i Liam byli przykładną parą. Naprawdę do siebie pasowali. Wydawałoby się, że nic nie może ich rozdzielić. I tak, to była prawda. Ja i Harry wyszliśmy ostatni. Skierowałem się powoli w kierunku hotelu. Nagle usłyszałem za sobą głos przyjaciela.
- Chyba chciałeś pogadać, co ?
- Mhm. - Odparłem tylko.
- Chodź. Przejdziemy się.
Ruszyliśmy powoli chodnikiem. Włożyłem ręce do kieszeni, a Harry czarne okulary. Nie chcieliśmy żeby ktokolwiek nas rozpoznał. Przez jakiś czas szliśmy w ciszy. Nie wiem jak długo to trwało. 5, 10... Może 15 minut. Nie wiem. Jednak po tym czasie Harry odezwał się pierwszy.
- To jak z tą Olivią? Dobrze mówię, nie? - Spojrzał na mnie.
- Tak. Olivia.- Uśmiechnąłem się sam do siebie. - Kostka nadal ją boli. Kurde, jestem taki zły na siebie. To przeze mnie ją teraz boli... - Skrzywiłem się nieco.
Opowiedziałem Harremu trochę o Olivi. To, że przyjechała na wakacje do Londynu. Że pochodzi z Polski. Byłem zdziwiony, bo naprawdę mówiła dobrze po angielsku. Wyznałem też, że otworzyłem się przed nią. Opowiedziałem jej o swoim życiu prywatnym. Harry był w lekkim szoku, gdyż ja nigdy nie otwieram się przed dziewczynami. Jednak ona była inna. Nie wiedziałem jeszcze jaka, ale na pewno inna. Pozytywnie inna. Znałem ją niecałe 24 h... Jednak wydawało mi się jakbym znał ją całe życie.
Po godzinie rozmowy wróciliśmy do hotelu. Reszta chłopaków czekała na nas z wielką pizzą.
- Gdzie wyście byli? - Odezwał się Lou.- Niall... Mamy tu coś dla Ciebie. - Zayn podszedł do mnie z wielkim talerzem pizzy.
- Wiemy, że taką lubisz najbardziej.
Mieli rację. Kochałem  żarcie. Złapałem do ręki kawałek pizzy i od razu wpakowałem go do ust.
Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu TV i wygłupianiu się. Gdy dochodziła godzina 00:00 postanowiłem, że pójdę już spać. Harry zasną wcześniej. Tak samo jak Liam i Zayn. Tylko Louis siedział na kanapie i zajadał marchewki. Odświeżyłem się w toalecie po czym wszedłem do swojego pokoju i ułożyłem się na łóżku. Nie mogłem zasnąć. Przed oczyma miałem Olivię. Jutro muszę ją odwiedzić. Bardzo chciałbym pokazać jej miasto... Ale ona nie może. Kostka. Kurde no... Wszystko przeze mnie. Przez jakąś godzinę rozmyślałem na różne tematy. Olivia, rodzina, szkoła, Olivia, chłopaki, Irlandia, Olivia, Olivia, Olivia. Jednak w końcu zasnąłem.



_________________________________________________


Kolejny rozdział. : )
Jakoś mi się nie podoba. Może dlatego, że nie bardzo miałam czasu aby go napisać. : / Przepraszam...

Kolejny powinien pojawić się w niedzielę. : )

Dziękuję za wszystkie komentarze. Za te miłe, i te mniej. : ) < 33