Rozdział 37
Olivia
-Hmm… tu można by było potańczyć.- podszedł
do mnie.-ale nadaje się też do innych rzeczy.
-Tak? Do czego?- Zdziwiłam się.
Klęknął przede mną
-Do tego. Wyjdziesz za mnie?
Całkowicie zapomniałam co się mówi w
takiej sytuacji. Stałam przed nim nie potrafiąc wydobyć z siebie dźwięku.
-Przepraszam, że nie mam pierścionka,
ale to jest szybko przemyślana decyzja i nie wiedziałem, co jeszcze dziś się
stanie, ale wiem, że chcę tego. Chcę żebyś została moją żoną. Panią Horan i
matką moich dzieci. Chcę spędzić z tobą najpiękniejsze chwile mojego życia,
chociaż wiem, że będą też te gorsze. Po prostu chcę cię mieć przy sobie, a te
dwa tygodnie bez ciebie uświadomiły mi, że nie potrafię bez ciebie żyć.- Po ty
monologu, nadal klęcząc przede mną czekał na moją odpowiedź.
-Niall…- zaczęłam i pomogłam mu
wstać.- Wiesz, że cię kocham i chcę powiedzieć tak, ale nie mogę. Zrozum to.
Nie teraz.-Złapałam jego obie dłonie.
-Ale jak to?- zatkało go.
-Nie potrafię tego wszystkiego
zostawić. Przecież, nie wiem, czy moi rodzice cie zaakceptują, przynajmniej o
moją siostrę nie muszę się martwić. Ona cię uwielbia. Ale przecież jest jeszcze
szkoła.
-Rozumiem cię.
-Naprawdę?
- Nie chciałbym być w twojej sytuacji.
A do tego nie znasz jeszcze swojej przyszłej teściowej. Ta kobieta potrafi
zamęczyć człowieka na śmierć.- Chłopak rozładował napiętą atmosferę.
-Wiesz, może kiedyś spróbuję ją
poznać, ale najpierw musi nam się udać z moimi.- Uśmiechnęłam się do niego i
wtedy zegar wybił północ.
-To naprawdę jest już tak późno?-
zapytał blondyn.- nawet nie jestem zmęczony, a uwierz mi po koncertach zawsze
padam z nóg.
-O boże! A ja nie miałam późno wracać
do domu! Chodźmy, bo to nie ty będziesz się tłumaczył.- Złapałam go za rękę i
szybko pobiegliśmy w stronę rzeczywistości, prosto do domu.
Rano obudziłam się całkowicie spokojna
i wypoczęta, bo wiedziałam, że Nialler jest blisko i nadal mnie kocha. Wczoraj,
kiedy wróciłam do domu nie miałam żadnych problemów. Powiedziałam, że świetnie
się bawiłam i dlatego zostałam do końca, a poza tym Viktoria była ze mną.
Po chwili do mojego pokoju weszła Aga.
-Viki nie daje mi spokoju. Dzwoni na
mój telefon już od pół godziny, bo chce z tobą porozmawiać. Powiedz rodzicom,
żeby ci kupili nowy telefon, jak nie chcą oddać starego, bo jak nie to będę
zmuszona założyć ci kartę jak w bibliotece- siostra podała mi komórkę.
-No, hej… Agnieszka narzeka, że ciągle
dzwonie z jej telefonu…No dobra, zaraz będę. Ok.
Poszłam oddać mojej siostrze jej
własność i poszłam się ubrać. Viki miała dla mnie jakąś wiadomość nie cierpiącą
zwłoki i chciała się ze mną spotkać najszybciej jak tylko mogłam, więc pół
godziny później mogłam już wyjść. Kiedy doszłam w umówione miejsce moja
przyjaciółka już tam na mnie czekała. Kiedy podeszłam bliżej ona wstała ze
swojego miejsca, podbiegła do mnie i mocno mnie wyściskała cały czas strasznie
mocno się szczerząc.
-Dziewczyno, przystopuj trochę z tym
cukrem, bo długa tak nie pociągniesz.- powiedziałam odpychając ją lekko od
siebie.- co jest?
-Żebyś wiedziała co się wczoraj
stało!- zaczęła nadal nie tracąc uśmiechu z twarzy. Wtedy przypomniało mi się,
co wczoraj mi się przydarzyło.
-A żebyś wiedziała, co ja wczoraj
przeżywałam! Tego nie pobijesz na pewno.-Zaczęłam się chwalić.
-No, nie sądzę. Jak ja ci powiem swoją
historię, to ci szczęka opadnie!- Blondynka nie dała za wygraną
-To, powiedzmy razem.- zaproponowałam,
a ona się zgodziła.
Kiedy policzyłyśmy do trzech razem
powiedziałyśmy to, co chcieliśmy. Ja, że Niall poprosił mnie o rękę, a Viki, że
Harry spytał ja o to samo.
-Coś ty powiedziała?- Dziewczyna nie
mogła uwierzyć w moje słowa, z resztą tak samo jak ja w jej. -Zostaniesz panią
Horan!
-A ty panią Styles!- znów zaczęłyśmy
się ściskać i skakać.- Tylko, że ty
będziesz nią prędzej ode mnie.-powiedziałam.
-Jak to?
-Postanowiliśmy, że najpierw przekonam
do niego swoich rodziców.- Odpowiedziałam jej poważnym tonem.
-To jest moja Olivia. Zawsze chce,
żeby między wszystkimi było idealnie.
* * *
Wróciłam do domu po trzech godzinach.
Kiedy chciałam już wejść do środka ususzałam swoje imię dobiegające z
niedaleka. Kiedy się wróciłam i zobaczyłam kto to, zauważyłam mojego blondyna,
który lekko bujał się na huśtawce w pobliżu bloku. Pobiegłam do niego i dałam
mu buziaka na powitanie. W ręku trzymał jakieś pudełko. Było bardzo ładnie
udekorowane.
-To dla mnie?- Spytałam, kiedy mi je
wręczał.
-A myślisz, że dla kogo? Najchętniej
codziennie bym ci wręczał różne prezenty.
-Mówiłam ci, że jesteś kochany?
-Tak, ale tego też mogę słuchać
codziennie. No, otwórz.
Otworzyłam je, choć było tak ładnie
zapakowane, że aż żal było je otworzyć. Kiedy rozerwałam ozdobny papier nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. To był IPhon4s.
-Mam nadzieję, że ci się podoba.
-Żartujesz sobie, prawda? Oczywiście,
że mi się podoba! Ale ja nie mogę go wziąć.
-A to dlaczego? To jak się do mnie
dodzwonisz?- Nie wiedziałam co powiedzieć. On przecież był strasznie drogi, a
on chciał mi go jeszcze sprezentować!
-A co powiem rodzicom? Że rozdawali na
ulicy do przetestowania?
-Myślałem, że mi ich przedstawisz…
-Teraz?- spytałam, ale jego odpowiedź
była całkowicie do przewidzenia
Po chwili byliśmy już przed drzwiami
od mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka. Moja siostra,
która właśnie chciała gdzieś wyjść i stała na korytarzu zobaczyła Nialla. Na
jego widok zaczęła piszczeć jak opętana. Nawet nie wiem dlaczego. Przecież
wiedziała o nim. Pewnie i tak strasznie to przeżywała. Kiedy te wrzaski
usłyszała moja mama, która właśnie była w kuchni, szybko wybiegła z tam tond z
ręcznikiem i łyżką wazową w ręce. Na widok nieznanej jej postaci także
dołączyła do Agi i krzycząc zaczęła obkładać przestraszonego Irlandczyka tym,
co właśnie trzymała.
Musiałam jak najszybciej wkroczyć do
akcji. W końcu obie się uspokoiły, a Nialler trochę odetchnął.
-Mamo, wiesz, kogo właśnie pobiłaś tą łyżką?
To jest Niall Horan! Z tego zespołu, którego ciągle słucham.- wyjaśniła
Agnieszka.
-Ale on jest przecież Anglikiem. Co on
tu…-Coś wpadło jej do głowy. -To ty jesteś tym chłopakiem, którego poznała
Olivia?- zwróciła się do niego po Angielsku z całkowitym spokojem, co on
potwierdził.- A więc proszę za mną.- złapała go za rękaw i zaprowadziła do
pokoju obok, a następnie zamknęła drzwi.
Razem ze siostrą stanęłyśmy przed
drzwiami i przyłożyłyśmy uszy do nich.
-Jak mogłeś zrobić cokolwiek mojej
córce?- Zaczęła rozmowę na osobności.
-Ale ja ni…- oczywiście nie dała mu
dojść do słowa.
-Wiesz jakie to może mieć skutki? Ona
jest jeszcze młoda, został jej rok szkoły, pomyślałeś może, co inni o niej
powiedzą?- Czekała na jego odpowiedź.
-Tego wieczoru, była u nas, u mnie-
poprawił się- w domu, ponieważ Viktoria poszła na randkę z moim znajomym, a
kiedy na nich czekaliśmy, po prostu byliśmy zmęczeni i zasnęliśmy. Nic się nie
wydarzyło. Niech pani wybaczy, ale poznałem Olivię miesiąc temu, a znam ją bardziej niż państwo. Ona nigdy by do
niczego nie dopuściła.- wyjaśnił spokojnie- i ja naprawdę kocham ją i chciałbym
prosić panią o jej rękę.
Mojej mamie odebrało mowę. Po chwili
drzwi się otworzyły, a ja szybko oddaliłam się od nich, ale po spojrzeniu mamy
było widać, że wiedziała, że podsłuchiwałam. Podeszła do mnie i spojrzała na
mnie.
-Czy to jest ten jedyny?- spytała najspokojniej
niż kiedykolwiek.
-Tak.-odpowiedziałam bez wahania.
-No, to widzę, że nie mam innego
wyjścia niż przeprosić cię, że nie chciałam cię słuchać przedtem i dać wam
wolną rękę.- Powiedziała ze łzami w oczach.- pod warunkiem, że skończysz
najpierw szkołę, bo bez tego ani rusz.
-Nie miałam innego zamiaru.-też się
rozpłakałam i przytuliłam się do niej.
Po tych czułościach podeszła do
chłopaka.
-Witaj w rodzinie, Niall- Przytuliła
go, co on odwzajemnił
-Dziękuję, pani.
-Możesz mi mówić mamo, jeśli chcesz.
-Bardzo chętnie, mamo.-Niall nie wytrzymał. U niego
też zauważyłam łzę szczęścia.____________________________
-Z tego co pisałam niedawno 27 rozdział miał być ostatnim, ale trochę się przedłużyło i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca.:)
-Trochę nie podoba mi się zakończenie, ale i tak po wielu przeróbkach wychodził taki efekt, więc tak musi być.
-No i pytanie do was. Oglądaliście wczorajszego twitcama? Niall podszedł do komputera i zaczął czytać, to, co pisałyśmy i na głos powiedział come to Poland. Niby tylko przeczytał, ale strasznie się tym jaram. (Jak on to pięknie powiedział...<3)