piątek, 31 sierpnia 2012

XXXVII


 Rozdział 37


Olivia




-Hmm… tu można by było potańczyć.- podszedł do mnie.-ale nadaje się też do innych rzeczy.
-Tak? Do czego?- Zdziwiłam się.
Klęknął przede mną
-Do tego. Wyjdziesz za mnie?
Całkowicie zapomniałam co się mówi w takiej sytuacji. Stałam przed nim nie potrafiąc wydobyć z siebie dźwięku.
-Przepraszam, że nie mam pierścionka, ale to jest szybko przemyślana decyzja i nie wiedziałem, co jeszcze dziś się stanie, ale wiem, że chcę tego. Chcę żebyś została moją żoną. Panią Horan i matką moich dzieci. Chcę spędzić z tobą najpiękniejsze chwile mojego życia, chociaż wiem, że będą też te gorsze. Po prostu chcę cię mieć przy sobie, a te dwa tygodnie bez ciebie uświadomiły mi, że nie potrafię bez ciebie żyć.- Po ty monologu, nadal klęcząc przede mną czekał na moją odpowiedź.
-Niall…- zaczęłam i pomogłam mu wstać.- Wiesz, że cię kocham i chcę powiedzieć tak, ale nie mogę. Zrozum to. Nie teraz.-Złapałam jego obie dłonie.
-Ale jak to?- zatkało go.
-Nie potrafię tego wszystkiego zostawić. Przecież, nie wiem, czy moi rodzice cie zaakceptują, przynajmniej o moją siostrę nie muszę się martwić. Ona cię uwielbia. Ale przecież jest jeszcze szkoła.
-Rozumiem cię.
-Naprawdę?
- Nie chciałbym być w twojej sytuacji. A do tego nie znasz jeszcze swojej przyszłej teściowej. Ta kobieta potrafi zamęczyć człowieka na śmierć.- Chłopak rozładował napiętą atmosferę.
-Wiesz, może kiedyś spróbuję ją poznać, ale najpierw musi nam się udać z moimi.- Uśmiechnęłam się do niego i wtedy zegar wybił północ.
-To naprawdę jest już tak późno?- zapytał blondyn.- nawet nie jestem zmęczony, a uwierz mi po koncertach zawsze padam z nóg.
-O boże! A ja nie miałam późno wracać do domu! Chodźmy, bo to nie ty będziesz się tłumaczył.- Złapałam go za rękę i szybko pobiegliśmy w stronę rzeczywistości, prosto do domu.

Rano obudziłam się całkowicie spokojna i wypoczęta, bo wiedziałam, że Nialler jest blisko i nadal mnie kocha. Wczoraj, kiedy wróciłam do domu nie miałam żadnych problemów. Powiedziałam, że świetnie się bawiłam i dlatego zostałam do końca, a poza tym Viktoria była ze mną.
Po chwili do mojego pokoju weszła Aga.
-Viki nie daje mi spokoju. Dzwoni na mój telefon już od pół godziny, bo chce z tobą porozmawiać. Powiedz rodzicom, żeby ci kupili nowy telefon, jak nie chcą oddać starego, bo jak nie to będę zmuszona założyć ci kartę jak w bibliotece- siostra podała mi komórkę.
-No, hej… Agnieszka narzeka, że ciągle dzwonie z jej telefonu…No dobra, zaraz będę. Ok.
Poszłam oddać mojej siostrze jej własność i poszłam się ubrać. Viki miała dla mnie jakąś wiadomość nie cierpiącą zwłoki i chciała się ze mną spotkać najszybciej jak tylko mogłam, więc pół godziny później mogłam już wyjść. Kiedy doszłam w umówione miejsce moja przyjaciółka już tam na mnie czekała. Kiedy podeszłam bliżej ona wstała ze swojego miejsca, podbiegła do mnie i mocno mnie wyściskała cały czas strasznie mocno się szczerząc.
-Dziewczyno, przystopuj trochę z tym cukrem, bo długa tak nie pociągniesz.- powiedziałam odpychając ją lekko od siebie.- co jest?
-Żebyś wiedziała co się wczoraj stało!- zaczęła nadal nie tracąc uśmiechu z twarzy. Wtedy przypomniało mi się, co wczoraj mi się przydarzyło.
-A żebyś wiedziała, co ja wczoraj przeżywałam! Tego nie pobijesz na pewno.-Zaczęłam się chwalić.
-No, nie sądzę. Jak ja ci powiem swoją historię, to ci szczęka opadnie!- Blondynka nie dała za wygraną
-To, powiedzmy razem.- zaproponowałam, a ona się zgodziła.
Kiedy policzyłyśmy do trzech razem powiedziałyśmy to, co chcieliśmy. Ja, że Niall poprosił mnie o rękę, a Viki, że Harry spytał ja o to samo.
-Coś ty powiedziała?- Dziewczyna nie mogła uwierzyć w moje słowa, z resztą tak samo jak ja w jej. -Zostaniesz panią Horan!
-A ty panią Styles!- znów zaczęłyśmy się ściskać  i skakać.- Tylko, że ty będziesz nią prędzej ode mnie.-powiedziałam.
-Jak to?
-Postanowiliśmy, że najpierw przekonam do niego swoich rodziców.- Odpowiedziałam jej poważnym tonem.
-To jest moja Olivia. Zawsze chce, żeby między wszystkimi było idealnie.


                                   * * *


Wróciłam do domu po trzech godzinach. Kiedy chciałam już wejść do środka ususzałam swoje imię dobiegające z niedaleka. Kiedy się wróciłam i zobaczyłam kto to, zauważyłam mojego blondyna, który lekko bujał się na huśtawce w pobliżu bloku. Pobiegłam do niego i dałam mu buziaka na powitanie. W ręku trzymał jakieś pudełko. Było bardzo ładnie udekorowane.
-To dla mnie?- Spytałam, kiedy mi je wręczał.
-A myślisz, że dla kogo? Najchętniej codziennie bym ci wręczał różne prezenty.
-Mówiłam ci, że jesteś kochany?
-Tak, ale tego też mogę słuchać codziennie. No, otwórz.
Otworzyłam je, choć było tak ładnie zapakowane, że aż żal było je otworzyć. Kiedy rozerwałam ozdobny papier nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To był IPhon4s.
-Mam nadzieję, że ci się podoba.
-Żartujesz sobie, prawda? Oczywiście, że mi się podoba! Ale ja nie mogę go wziąć.
-A to dlaczego? To jak się do mnie dodzwonisz?- Nie wiedziałam co powiedzieć. On przecież był strasznie drogi, a on chciał mi go jeszcze sprezentować!
-A co powiem rodzicom? Że rozdawali na ulicy do przetestowania?
-Myślałem, że mi ich przedstawisz…
-Teraz?- spytałam, ale jego odpowiedź była całkowicie do przewidzenia
Po chwili byliśmy już przed drzwiami od mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka. Moja siostra, która właśnie chciała gdzieś wyjść i stała na korytarzu zobaczyła Nialla. Na jego widok zaczęła piszczeć jak opętana. Nawet nie wiem dlaczego. Przecież wiedziała o nim. Pewnie i tak strasznie to przeżywała. Kiedy te wrzaski usłyszała moja mama, która właśnie była w kuchni, szybko wybiegła z tam tond z ręcznikiem i łyżką wazową w ręce. Na widok nieznanej jej postaci także dołączyła do Agi i krzycząc zaczęła obkładać przestraszonego Irlandczyka tym, co właśnie trzymała.
Musiałam jak najszybciej wkroczyć do akcji. W końcu obie się uspokoiły, a Nialler trochę odetchnął.
 -Mamo, wiesz, kogo właśnie pobiłaś tą łyżką? To jest Niall Horan! Z tego zespołu, którego ciągle słucham.- wyjaśniła Agnieszka.
-Ale on jest przecież Anglikiem. Co on tu…-Coś wpadło jej do głowy. -To ty jesteś tym chłopakiem, którego poznała Olivia?- zwróciła się do niego po Angielsku z całkowitym spokojem, co on potwierdził.- A więc proszę za mną.- złapała go za rękaw i zaprowadziła do pokoju obok, a następnie zamknęła drzwi.
Razem ze siostrą stanęłyśmy przed drzwiami i przyłożyłyśmy uszy do nich.
-Jak mogłeś zrobić cokolwiek mojej córce?- Zaczęła rozmowę na osobności.
-Ale ja ni…- oczywiście nie dała mu dojść do słowa.
-Wiesz jakie to może mieć skutki? Ona jest jeszcze młoda, został jej rok szkoły, pomyślałeś może, co inni o niej powiedzą?- Czekała na jego odpowiedź.
-Tego wieczoru, była u nas, u mnie- poprawił się- w domu, ponieważ Viktoria poszła na randkę z moim znajomym, a kiedy na nich czekaliśmy, po prostu byliśmy zmęczeni i zasnęliśmy. Nic się nie wydarzyło. Niech pani wybaczy, ale poznałem Olivię miesiąc temu, a  znam ją bardziej niż państwo. Ona nigdy by do niczego nie dopuściła.- wyjaśnił spokojnie- i ja naprawdę kocham ją i chciałbym prosić panią o jej rękę.
Mojej mamie odebrało mowę. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja szybko oddaliłam się od nich, ale po spojrzeniu mamy było widać, że wiedziała, że podsłuchiwałam. Podeszła do mnie i spojrzała na mnie.
-Czy to jest ten jedyny?- spytała najspokojniej niż kiedykolwiek.
-Tak.-odpowiedziałam bez wahania.
-No, to widzę, że nie mam innego wyjścia niż przeprosić cię, że nie chciałam cię słuchać przedtem i dać wam wolną rękę.- Powiedziała ze łzami w oczach.- pod warunkiem, że skończysz najpierw szkołę, bo bez tego ani rusz.
-Nie miałam innego zamiaru.-też się rozpłakałam i przytuliłam się do niej.
Po tych czułościach podeszła do chłopaka.
-Witaj w rodzinie, Niall- Przytuliła go, co on odwzajemnił
-Dziękuję, pani.
-Możesz mi mówić mamo, jeśli chcesz.
-Bardzo chętnie, mamo.-Niall nie wytrzymał. U niego też zauważyłam łzę szczęścia.

____________________________
-Z tego co pisałam niedawno 27 rozdział miał być ostatnim, ale trochę się przedłużyło i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca.:)
-Trochę nie podoba mi się zakończenie, ale i tak po wielu przeróbkach wychodził taki efekt, więc tak musi być.
-No i pytanie do was. Oglądaliście wczorajszego twitcama? Niall podszedł do komputera i zaczął czytać, to, co pisałyśmy i na głos powiedział come to Poland. Niby tylko przeczytał, ale strasznie się tym jaram. (Jak on to pięknie powiedział...<3) 
                                                                   (2min. 17sek)

środa, 29 sierpnia 2012

XXXVI


Rozdział 36


Olivia




Po  locie samolotem byliśmy już w Polsce. W domu. To była najgorsza podróż w moim życiu. W prawdzie dziś mieliśmy lecieć samolotem, ale całkiem w inne miejsce i w całkiem innym towarzystwie. Wszystko zapowiadało się tak pięknie. Nie tylko dzień, ale i całe wakacje. A teraz? Bumm i nic nie ma.
Na lotnisku czekała na nas moja mama i siostra. Ona nie ma prawa jazdy dlatego Viki rodzice też już tam byli, przez co jej humor jeszcze się pogorszył. Ona nadal miała do nich żal, że ciągle się kłócili. Z wielkim grymasem podeszłam do mojej rodzicielki. Na jej twarzy nie było ani trochę złości. Było tylko zmartwienie. Co ta jej córka robiła przez ten miesiąc z dala od niej? Pewnie tata wszystko jej już powiedział. Oczywiście wszyscy teraz znają jego wersje. Że zamiast wracać na noc do domu byłam u jakichś chłopaków w domu. Czemu akurat dziś musiał przyjechać i zniszczyć nasze wszystkie plany?
-Kochanie! Martwiłam się o ciebie.- powiedziała ze łzami w oczach.- Dobrze cię widzieć.
-Mi ciebie też, ale chciałabym teraz  być w Anglii.
-Tak ci się tam podobało? No, właśnie. Jak tam inny świat? Byłaś na placu Piccadilly? Widziałaś Big Bena?- wypytywała.
-A byłaś na tej karuzeli?- dodała moja młodsza siostra Agnieszka. Razem z mamą nie dały dojść mi do słowa, a te wszystkie miejsca przypominały mi Nialla.
-Tak. Widziałam to wszystko i było wspaniałe, ale musiałam już wracać, ponieważ ktoś wymyślił jakieś niepotrzebne historie!- wreszcie doszłam do głosu.- Mamo, z tym chłopakiem nie było tak jak tata mówił.- Nastała cisza. No, tak ona na pewno myśli, że spędziłam z nim noc, a im o nikim nie wspomniałam, kiedy dzwoniłam do nich.
-Chodźmy, już późno, a ty pewnie jesteś głodna.- zmieniła temat.
W szóstkę wcisnęliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do domu. Podjechaliśmy pod nasz blok i pożegnaliśmy się z państwem Rogasz, którzy nas podwieźli. Biedna Viktoria. Ona jest w takiej samej sytuacji jak ja, tylko tyle, że ona przez miesiąc nawet się nie odezwała.
Weszliśmy do środka i zapaliłam światło na korytarzu. Zostawiłam tam walizki i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, a po chwili do środka weszła Aga.
-Hej, ostatnio jak dzwoniłaś, mówiłaś, że zdobyłaś autograf Nialla. Masz go? Na prawdę?- dosiadła się do mnie.
-A jeśli bym skłamała i bym go nie miała?
-Zniszczyłabyś marzenia szesnastolatki, która myślała o tym od tygodnia. To masz go czy nie?
-Nie.- już chciałam jej powiedzieć, kim był dla mnie Niall, zresztą nadal jest, ale ona rzuciła coś w stylu „Hmm, wiedziałam.” I wyszła z pokoju.


                           
                    * * * 2 tygodnie później * * *



Odkąd wróciłam do polski minęło już czternaście dni – dwa tygodnie bez Nialla i reszty chłopaków. Mój ojciec już wrócił z Anglii, ale telefonu nadal mi nie oddał. Powiedział, że lepiej będzie kupić mi nowy, niż oddać mi stary, bym od razu do niego zadzwoniła. No, a gdy ja zaczynam temat Nialla, nikt nie chce mnie słuchać. Tak więc nikt nie wie, że jest on moim chłopakiem, że poznałam całe One Direction, a mój tata swoim przyjazdem wszystko zniszczył. Wysłuchała mnie jedynie Agnieszka i teraz ona pomaga mi w każdej sytuacji, bym mogła skontaktować się z moim blondaskiem.
Moim? A może on już o mnie zapomniał? Przecież wtedy wyjechałam tak bez pożegnania i bez wszystkiego, a on nawet nie wie gdzie mnie szukać, przecież nie mówiłam mu na dokładnie na której ulicy mieszkam. Może znalazł sobie jakąś nową dziewczynę. Może stwierdził, że nie będzie na mnie czekać przez całe życie...
Rozpłakałam się na samą myśl o nim i o tym, że nie będziemy już razem. Podobnie przeżywa to Viktoria. Z tym, że ona musi jeszcze znosić kazania swoich rodziców o tym, że nie można wyjeżdżać tak bez uprzedzenia, że się o nią martwili i w ogóle. Biedaczka musi tego wszystkiego wysłuchiwać. Dlatego większość czasu spędza w moim domu. Razem jakoś dajemy radę. Dzisiaj postanowiłyśmy z Viktorią wybrać się do miasta na jakieś małe zakupy na poprawę humoru. Wyszłyśmy na zewnątrz i ruszyłyśmy do naszych ulubionych sklepów. W pewnym momencie zauważyłam trójkę dziewczyn w naszym wieku, które stały nad kolorowym plakatem.
-Na pewno zdobędę autograf One Direction!- piszczała jedna.
-Po co mi autograf. Ja zdobędę Nialla!- powiedziała druga.
-Nie mogę uwierzyć, że to już dziś! Cały tydzień czekałam!
Kiedy to usłyszałyśmy, a mówiły głośno spojrzałyśmy na siebie nawzajem i popędziłyśmy w stronę zawieszonej kartki.
One Direction 15.08.2012! 19.00
W naszym mieście koncert sławnego zespołu! Po raz pierwszy w Polsce!
Wstęp wolny. Zapraszamy!
-Myślisz o tym co ja?- spytała blondynka, znając odpowiedź
-Przyjechali tu dla nas!- wykrzyknęłam, a ludzie zgromadzeni wokół plakatu i przechodzący dziwnie się na mnie spojrzeli.
Moje życie znów nabrało kolorów. Teraz liczyło się tylko to, że kocha mnie i przygotował to wszystko dla mnie. Teraz jedynym problemem będzie dostać się do nich, ponieważ wokół nich będzie mnóstwo dziewczyn.
Do całkowitego rozpoczęcia mieliśmy trzy godziny, a więc bardzo mało czasu. Szybko popędziłyśmy do domu ja do siebie, a Viki do siebie i umówiłyśmy się u mnie za półtorej godziny.
Wyjęłam z szafy moją białą bokserkę, a na nią założyłam czerwony sweterek. Potem wybrałam moje niebieskie jeansy. Zanim się obejrzałam przede mną stała  moja przyjaciółka, która już była gotowa.
-Wyglądasz rewelacyjnie- pochwaliłam ją.
-Ty też, ale czegoś ci brakuje.- Zaczęła przeszukiwać moją biżuterię i po chwili wyjęła mój naszyjnik w kształcie zegarka i zawiesiła mi na szyi.- Teraz jest idealnie.
Viki także wyglądała bardzo dobrze. Różowa bluzka świetnie wyglądała z butami tego samego koloru i niebieskimi spodniami. Wszystko dopełniał naszyjnik z napisem „believe”. Teraz został do zrobienia lekki makijaż i można było wyjść.
-Mamo, wychodzimy.- zawołałam biorąc do ręki torebkę.
-A gdzie idziecie?- usłyszałam.
-Jest jakiś koncert.
-Dobrze, ale nie wracajcie późno
-Jasne.- odpowiedziałam i razem z Viki poszłyśmy w stronę, miejsca w którym odbywał się koncert. Nie mogłam doczekać się, kiedy znowu usłyszę ten cudowny głos. Na żywo. Ani się obejrzałam, a już byłyśmy na miejscu. Było tam już mnóstwo ludzi, w większości dziewczyny, więc nie za bardzo się tam wyróżniałyśmy, lecz i tak wierzyłam, że Niall mnie zauważy. Nie udało nam się dojść, całkowicie do sceny, ale byłyśmy dość blisko. Spojrzałam na zegarek – 18.55 Jeszcze pięć minut do rozpoczęcia. Jedyne co na razie było słychać to krzyki, piski i dużo więcej dziwnych okrzyków. W pewnym momencie na scenę weszli chłopcy.
Zaczęli oczywiście od What makes you beautiful a potem zaśpiewali inne swoje piosenki. Świetnie się bawiłam tak samo jak i Viktoria, ale nas obchodziło tylko to, co będzie potem. Całość zakończyli Everything about you.
-Słuchajcie, poszukujemy dwóch tancerek. Jedna musi być blondynką, druga brunetką. Zgłaszajcie się po zakończeniu.- ogłosił Harry. Potem wszyscy się pożegnali i wyszli.
-Słyszałaś?- powiedziałam
-Wiesz, myślę, że powinnyśmy się zgłosić- zażartowała.
-Jak chcesz. Myślę, że mamy małe szanse, żeby nas wybrali, ale jak chcesz…- odpowiedziałam jej żartem i poszłyśmy się ustawić w kolejkę, która już była niemała.





Niall




Ostatni raz widziałem Olivię dwa tygodnie temu. Przychodziłem pod jej dom w Londynie, ale się nie pojawiła. Od jej Ojca dowiedziałem się, że wróciła do Polski, a od niej dowiedziałem się gdzie mieszka. Niestety nie podała mi nigdy adresu, więc przede mną było niełatwe zadanie. Byłem załamany tak samo jak i Harry, który niedawno co odzyskał swoją dziewczynę. To on wpadł na pomysł, aby zrobić tam koncert. Kiedy byliśmy w rodzinnym mieście dziewczyn minął już tydzień rozłąki. Teraz trzeba było wszystko załatwić i nieco to rozgłosić. Tak, żeby one się dowiedziały. Odczekaliśmy tydzień, który trwał wieczność. 
Dziś był wielki dzień. Mogliśmy odzyskać nasze dziewczyny, ale przed tym musieliśmy obejrzeć dziwaczne tańce fanek, które chociaż nie potrafiły tańczyć, zgłosiły się, aby nas zobaczyć.
-Dziękuję, zostaw numer, to może oddzwonimy.- Mówiłem po raz setny.
-Jak chcesz, to możesz zadzwonić, nawet jeśli wybierzecie kogoś innego, albo jak będzie ktoś chciał pogadać, znaleźć sobie dziewczynę czy coś.- zaproponowała jakaś dziewczyna.
-Słyszeliście? Jak chcecie znaleźć sobie dziewczynę, to możecie zadzwonić.-Zaśmiałem się kiedy tamta wyszła.- Zayn ciebie to się tyczy.
- Kiedyś na Twitterze ktoś napisał tak: Zayn, u mnie jest 3 nad ranem i nie mogę spać, może zaprosiłbyś mnie do siebie?
-I co odpisałeś?- Zaśmiał się Louis.
-Że jest dziwna. No bo prawda.- wybuchliśmy śmiechem i wtedy otworzyły się drzwi. Do środka weszły te osoby, na które czekaliśmy.
Wszyscy wstaliśmy miejsc i pobiegliśmy w ich stronę. Cieszyłem się jak dziecko. Najpierw uściskaliśmy je wszyscy razem, a potem podszedłem i podniosłem do góry moją Olivię. Po chwili postawiłem z powrotem na ziemię, ale nadal nie wypuszczałem jej z objęć.
-Myślałem, że cię już nie zobaczę!- zacząłem i ją ucałowałem.
-Wiesz, że jakoś nudno było bez was?
-Chłopaki, te się chyba nadają, prawda?
-Słyszysz, Viki? Dostaliśmy się! A ja jakoś w to nie wierzyłam, że będziemy im odpowiadać.- Zażartowała Oli i dała mi buziaka.
-To był wielki fuks. Te dwie przed wami były całkiem niezłe.- Powiedziałem.
-No, i do tego Zaynowi się podobały- dodał Hazza
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne.-Powiedział oburzony mulat.
-To może my już was zostawimy.- Powiedział Liam, który po chwili wyszedł razem z Louisem i Zaynem.
-Teraz to ja jestem u ciebie i mam nadzieję, że teraz to ty pokażesz mi swoje miasto?- Powiedziałem, kiedy zostaliśmy prawie sami.
-No, wiesz, to może nam trochę zająć, bo tu jest naprawdę dużo do pokazania.- uśmiechnęła się i zawiesiła mi się na szyi.- Może nawet więcej niż u ciebie.- Podarowała mi całusa. Jednego z takich, których mi brakowało.
-Ja bym chciał zobaczyć jakieś spokojne miejsce, gdzie teraz nie ma dużo ludzi.
-Znam takie jedno.- złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
 Założyłem okulary i czapkę i wyszliśmy. Szliśmy jakieś piętnaście minut. Było już dość późno, więc na zewnątrz było już ciemno. Całe szczęście nikt za nami nie szedł. Wreszcie doszliśmy do jakiegoś parku wyglądał raczej zwyczajnie, ale po chwili zamienił się w las. Jedynie co jakichś kawałek stała lampa. Alejka była dość długa, ale było warto. Na samym jej końcu stała Dobrze oświetlona, stara altanka.
-I co? Czegoś takiego w Londynie nie macie, prawda?
-No, nie takiego czegoś nie mamy.- przyznałem
Poszedłem do przodu i weszłam pod altanę.
-Hmm… Tu można by było potańczyć.- podszedłem do brunetki.- ale nadaje się też do innych rzeczy.
-Tak? Do czego?- zdziwiła się.
Klęknąłem przed nią.
-Do tego. Wyjdziesz za mnie?



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

XXXV


Rozdział 35

Olivia




Leniwie otworzyłam zaspane jeszcze oczy i przeciągnęłam się na łóżku. Dopiero wtedy spostrzegłam, że nie leże we własnym pokoju i łóżku, a w dodatku obok mnie słodko śpi, cicho pochrapując Niall.
No tak! Przecież wczoraj tu zasnęłam, podczas mojej niezbyt udanej lekcji gry na gitarze.
Uśmiechnęłam się lekko na samą myśl o tym. Jeszcze raz spojrzałam na Irlandczyka i po cichutku, by go przypadkowo nie obudzić wstałam z łóżka. Niestety jakoś mi to nie wyszło ponieważ, kiedy już podnosiłam się, on szybkim ruchem objął mnie w tali i rzucił powrotem na łóżko.
-Już chciałaś ode mnie iść?- zrobił smutną minkę. –Tak słodko wyglądałaś podczas snu…
-To raczej ty słodko wyglądałeś jeszcze w dodatku chrapałeś.
-Ja chrapałem?- udał oburzonego. –Niemożliwe.
-Tak, dosłownie przed chwilą.
-Aaaa, wtedy gdy udawałem, że śpię?- zaśmiał się.
-Ha! Oszust! –Rzuciłam się na niego i zaczęłam go gilgotać, ale jego nawet to nie wzruszyło i już po chwili role się odwróciły. –Ni-Niall! Prze- Przestań!- wydobyłam z siebie podczas nieopanowanej fali śmiechu.
-A co za to dostanę?- zapytał i na chwilę przerwał łaskotki.
-Hmmm. No nie wiem… zawsze za coś musisz dostać coś innego?- spytałam, a on potwierdził.- No, to chyba nie mam wyjścia.- Przybliżyłam się do niego i lekko cmoknęłam go w policzek.
-Wiesz, nie o takim czymś myślałem.- teraz to on zbliżył się w moją stronę i jego usta dotknęły moich warg łącząc się w długim, niezapomnianym pocałunku. Nie do końca długim, ponieważ do pokoju wszedł Liam.
-Rozkaz od dowódcy: dziś jedziemy z dziewczynami nad morze.- dopiero kiedy to powiedział spojrzał się na nas, a następnie trochę zawstydzony wyszedł.
-Słyszałaś? Rozkaz od dowódcy.
-Tak, ale po pierwsze nie mam tu stroju, a po drugie gdzie jest Viki? Przecież ja mam klucz od domu!- Na myśl o przyjaciółce zerwałam się z miejsca.
-Spokojnie, Harry przywiózł ją tutaj, a o nic się nie martw: Zjecie śniadanie i podjedziemy do was. Weźmiecie wszystko co potrzebne i jedziemy.- Uspokoił mnie.
-No, dobrze, ale najpierw idę do łazienki.
Weszłam do środka, ale po chwili wróciłam z prośbą o jakąś czystą koszulkę Nialla, bo moja po całym dniu i nocy nienadawana się zupełnie. Dostałam jeszcze ręcznik i tak mogłam ruszyć pod prysznic. Szybko się odświeżyłam i już byłam gotowa, aby pójść coś zjeść przed całym dniem atrakcji. Pół godziny później dołączyłam do wszystkich, którzy byli zajęci konsumowaniem posiłku. Następnie zaczęło się pakowanie potrzebnych rzeczy w czasie wycieczki i około 13. mogliśmy wreszcie wyjść.
-A ile to jest kilometrów? Przecież sama podróż zajmie nam cały dzień.- Zauważyłam, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.
-Kto powiedział, że tam pojedziemy?- zażartował Lou.
-Przecież zawsze możemy polecieć.- Oznajmił Harry tak radośnie, że nam też to się udzieliło.
Z tego, co powiedzieli chłopacy, dowiedziałam się, że jechaliśmy na lotnisko, ale najpierw musieliśmy podjechać do nas, żebyśmy też się spakowały. Louis podjechał pod dom i razem z Viktorią szybko poszłyśmy zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i się przebrać. Przecież ja byłam w męskiej koszulce! Schyliłam się do torebki, żeby wyjąć klucz, ale kiedy podniosłam wzrok moje oczy powiększyły się ze zdziwienia.
-Tata? Co ty tutaj robisz?
-Pracuję. A przy okazji dowiaduję się strasznych rzeczy.- zdążyłam tylko wtrącić „co”, bo ciągnął dalej.- Co moja córka wyprawia! Wysłałem cię na wakacje. Żebyś poznała świat, a ty co? Poznajesz sypialnie?- Teraz, kiedy skończył monolog parzył na mnie zdenerwowany.
-Jak możesz tak o mnie myśleć? Viktoria była ze mną, a to są nasi znajomi.
-A ja jestem twoim ojcem, a to jest mój dom do którego nie mogłem wejść, kiedy chciałem. Wytłumaczysz mi to?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że akurat dziś spałam razem z Niallem. Przecież on nie wiedział, że tylko zasnęłam ze zmęczenia i tak wyszło, a poza tym on go w ogóle nie znał… Po chwili poczułam jak mój blondyn złapał mnie za ramie.
-A pan może czegoś tu szuka?- Wtrącił się.
-Tak. Mojej córki, ale kiedy przyjechałeś od razu jakimś cudem się znalazła.- Powiedział oburzony
-Niall, to mój tata- Wytłumaczyłam spokojnie.
-Oj, strasznie przepraszam- sprostował szybko swoje poprzednie słowa.- w takim razie miło mi poznać. Jestem Niall Horan.- chłopak wyciągnął dłoń ku mojemu tacie.
-Ale mi nie jest miło i nie życzę sobie, żeby Olivia przebywała w twoim towarzystwie.
-Co?- powiedziałam równo z Irlandczykiem.
-Żegnam pana.- Nialler nie wiedział co powiedzieć tak samo jak i ja.
-Ale my dziś mieliśmy jechać nad morze!- wreszcie powiedziałam.
-Wrócisz do polski, ja skończę, co muszę tu zrobić i pojedziemy nad morze. Nad nasze bałtyckie i z rodziną, a nie z jakimiś Anglikami- spojrzał na mojego chłopaka.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia do domu. Potem wrócił po Viktorię.
-Twoi rodzice na pewno też nie chcieliby cię widzieć w takim towarzystwie.-Zwrócił się do dziewczyny.
Zakluczył za sobą drzwi i już nie było wyjścia.
-Czy ty wiesz kogo właśnie wyrzuciłeś?- zaczęłam rozmowę w środku.
-To chyba ta chwila, w której mi to wytłumaczysz. No, zamieniam się w słuch.
-To byli chłopcy z one Direction, nasi znajomi, no i  mój chłopak. Nie dałeś mi nawet szansy, żebym mogła ci to powiedzieć.
-Kochana, ty też nie dałaś nam szansy, żebyśmy się dowiedzieli. Tyle razy dzwoniłaś i nawet nie wspomniałaś…- Zaczął się uspokajać.
-A jak byś zareagował z mamą?- Nie odpowiedział.
Poszłam do swojego pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam blondaska, który trzymał telefon w ręce. Spojrzałam na swój.
Nowa wiadomość od: Niall
On mnie chyba nie lubi. Powiedz mu coś, bo nasze plany będą na nic.

Czekajcie, zaraz przyjdziemy
Wyślij do: Niall

 Postanowiłam nie zmieniać planów. Powiedziałam przyjaciółce, żeby spakowała swoje rzeczy, które chce zabrać, a ja zrobiłam to samo. Postanowiłyśmy wyjść przez okno i zanim ktokolwiek się obejrzy my będziemy w drodze na plaże. Niall nadal stał pod oknem i pomagał nam przenosić nasze torby przez okno. Kiedy zaczęłyśmy je przekładać do pokoju wszedł tatuś i niestety zauważył chłopaka.
-Wy tu jeszcze jesteście?- Wybuchł znowu.- Za minutę ma was nie być, bo wezwę policję!
-Lepiej idźcie. Coś wymyśle i zadzwonię.- powiedziałam do blondyna, a on strasznie posmutniał i z wielką niechęcią wsiadł do samochodu i pokiwał mi na pożegnanie. Odprowadziłam ich wzrokiem i już po chwili straciłam z pola widzenia.
Po całej tej akcji nastała cisza. Po chwili rozgniewany tata powiedział coś, co wstrząsnęło mną i Viktorią. Kazał oddać nam swoje telefony, a potem oznajmił, że idzie nam zarezerwować bilety na najbliższy lot do domu. Po kilkugodzinnej kłótni niechętnie, ze łzami w oczach spakowałyśmy walizki. Niedługo po tym nadszedł czas, aby pojechać na lotnisko. Podeszliśmy po odbiór biletów. Teraz nie mogliśmy się już wycofać mama wiedziała, że wracamy, a jej nie chciałam denerwować. Dalej poszliśmy na odprawę. Po 45 minutach siedzieliśmy już w samolocie. 
Teraz wszystko się skończy. Nie mam jak odezwać się do nich. Nie dam żadnej odznaki życia. 
Wakacje się zaczęły, a teraz się kończą. 
Znalazłam miłość, a teraz ją gubię. 
Zostają tylko wspomnienia. 
Wracam do rzeczywistości. Do szarego życia i nic tego nie zmieni.
 Żegnaj Londynie!
_______________________
Wiem, krótki ten rozdział, ale chciałam wam w nim tylko opisać, to bo jest już to jakaś część do końcówki. Tak sobie ustaliłam i tak ma być. Postaram się by następny był dłuższy. Następny, a może i przedostatni...
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i za ogromną liczbę wyświetleń - 12389 !! Uwielbiam was!

środa, 22 sierpnia 2012

XXXIV




Rozdział 34


Olivia


Stałam i patrzyłam się na moją przyjaciółkę. Nie mogłam uwierzyć, że jest zdolna powiedzieć coś takiego! Przecież mówiła mi, że go kocha i to jeszcze dziś. A teraz? Wyzwała go i wyrzuciła. Przecież on nie będzie do końca życia tego wysłuchiwał! Za tydzień, albo dwa znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę. Dla niego to nie problem. Byłam zła na Viki, że w taki sposób się nim bawi.
-Dziewczyno, co ty mu nagadałaś?- zaczęłam, kiedy chłopcy się oddalili.- myślałam, że będzie już wszystko w porządku, a ty nagle wyskakujesz z czymś o Marcie!
-Tylko nie mów, że go bronisz.-Wtrącił się Oliver
-Tak, bo to jest druga połówka mojej przyjaciółki i wiesz co? Ona ma nogi i może sobie pójść i już nie wrócić.
Byłam wściekła. Viki nie chciała wybaczyć biednemu Harremu, a Oliverowi widocznie było to na rękę i chciał się do niej zbliżyć. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam za wchodzącym do samochodu loczku. Na szczęście w ostatnim momencie ich złapałam. Załamany  brunet spojrzał na mnie pytająco.
-Jeśli teraz nic nie zrobisz, ona wyląduje w objęciach naszego sąsiada- powiedziałam ostrzegawczym tonem.
-Wiem, właśnie to martwi mnie najbardziej…- chłopak spojrzał na swoją Viktorię z oddali, którą właśnie próbował „jakoś pocieszyć”  Oli.
-A może dla niej przepraszam nie wystarczy? Zdradzę ci sekret.- powiedziałam półgłosem.- Ona jest straszną romantyczką. Zabierz ją gdzieś.- zaproponowałam.
-Fajny pomysł. Tylko tak myślę, że ona nigdzie ze mną nie pójdzie…- posmutniał.
-O to się nie martw. Jak coś wymyślisz, to daj znać. Ja wszystko załatwię.- puściłam do niego oko i uśmiechnęłam się do obojgu.
-Wiesz, że jesteś wspaniała?- Niall podszedł do mnie i mnie objął.-Martwisz się o wszystko!
-Aha. Muszę być wspaniała, bo inaczej bym na ciebie nie zasługiwała.- wspięłam się na palcach i podarowałam blondynowi słodkiego buziaka.
-A może jak Harry i Viki będą na wspaniałej randce, to my będziemy spędzać razem wspaniały wieczór? Co ty na to?- spytał.
-Hmmm. Wspaniale.- zaśmiałam się, a on cmoknął mnie w policzek.- No, to do wieczora.
-Oczywiście, proszę pani.- wsiadając do pojazdu pokiwał mi na pożegnanie.
-Pamiętaj.- Zwróciłam się do drugiego.- Dwie godziny prędzej napisz gdzie chcesz, się spotkać, a ja zaprowadzę tam Viktorię.
-Nie ma sprawy, szefowo.- chłopak zasalutował mi i po chwili odjechali.
Mój plan musiał się powieść. Od niego zależał los mojej przyjaciółki. Teraz jedynie musiałam nie spuszczać z niej wzroku i czekać na wskazówki od Hazzy.
Wróciłam do  tamtych i próbowałam zmienić temat, tak, aby on się do siebie ani nie zbliżyli, ani nie oddalili.
-Ufff… Jak dzisiaj jest gorąco! Vikuś, przyniesiesz, coś do picia?- spytałam.
-Zaczekajcie, zaraz wam przyniosę.- zadeklarował się chłopak, a ja w głębi duszy cieszyłam się z tej odpowiedzi.
Po co jeszcze do niego biegłaś?- wybuchła Viki, kiedy on poszedł po napoje.
-Poszłam za nim, bo ty tego nie zrobiłaś, a do tego musiałam pożegnać się z Niallem.
-I co powiedział?- spytała zaciekawiona.
-Jak to co? Ma cię dość. Nie chcę mu się dzień w dzień przepraszać cię na kolanach i przy okazji być wyzywany od jakiś kolesi, którzy się do ciebie zbliżyli.
-Co? Mówisz o Oliverze? On i ja?- chyba udawała zdziwiona na te słowa.- Myślisz, że jest zazdrosny?
-Oto wasze napoje życia! Ten, kto je wypije nie będzie spragniony w ten upalny, lipcowy dzień.- właśnie wszedł, niosąc szklanki z sokiem wiśniowym, niosąc je prawie nad głową.
Postarał się. Naczynia były pięknie ozdobione słomką, plasterkiem pomarańczy i parasolką, Ale to wszystko pewnie na pokaz. Była strasznie zauroczony długowłosą blondynką, która siedziała naprzeciw mnie. Jeszcze nikt z nas nie dopił swojej zawartości kubka, kiedy mama Anie wołała na obiad swojego bratanka. Odetchnęłam z ulgą, kiedy wreszcie wstał i sobie poszedł. Wcale nie dla tego, że atmosfera była niemiła. Wręcz przeciwnie. Cały czas było wesoło i pewnie nikomu nie daje się nudzić i pewnie bym go polubiła, ale czułam, że w pewnym sensie też przez niego mogą zniszczyć się plany dwóch, osób, bardzo ważnych dla mnie.
           *  *  *

Minęły dwie i pół godziny od powstania mojego szatańsko dobrego planu, a mój telefon nawet nie mignął. Siedziałam jak na szpilkach, ale nie dałam tego po sobie poznać. Siedziałyśmy obie przed telewizorem zajadając paluszki.
-A wiesz, że ty chyba naprawdę podobasz się Oliverowi?- zaczęłam rozmowę
-Myślisz?- dziewczyna spojrzała na mnie, a jej usta nieświadomie ułożyły się w szeroki uśmiech.
-Yhy.- na chwilę przymilkłyśmy i właśnie wtedy doszedł do mnie sms, ale na moje szczęście Viki nawet nie zareagowała na sygnał.- Zaraz wrócę. Idę do łazienki- oznajmiłam.
Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę korytarza, ale zamiast do kibelka, szybko pobiegłam do pokoju.
Na prędzej już przygotowanej kartce wypisałam miejsce spotkania i autora liściku. Następnie położyłam ją przy wyjściowych drzwiach i po chwili byłam już na swoim miejscu przez telewizorem. Ponownie wyjęłam komorkę z kieszeni i zaczęłam się nim bawić
-O, nie! Zostawiłam swój telefon na dworzu!- niemal podskoczyła z miejsca Viki. Pewnie zauważyła jak ja trzymam swój, ona pomyślała o swoim. Po chwili już nie było jej w pomieszczeniu.
-Olivia, chodź tu. Jakaś kartka leży pod drzwiami.
-Co? Gdzie?- zerwałam się z miejsca i popędziłam w stronę małej karteczki, która leżała przed wyjściem. Nie myślałam, że tak szybko ją znajdzie.
- To, to jest do mnie. Od Olivera…
-Od niego? Widzisz? Mówiłam, że mu się podobasz.- próbowałam jakoś ukryć moje rozbawienie. W końcu to nie od niego, tylko ode mnie.- I co pisze?
-Chce się ze mną spotkać dziś o 19. W Marconi*.
-A ty chcesz się z nim spotkać?- zaczęłam się wypytywać.
-Powiem ci prawdę. On mi się też podoba i chcę.-powiedziała stanowczo.
-Bardziej od Harrego?- Teraz to ja się zdziwiłam.
-Jakoś nie potrafię wybić go sobie z głowy, ale jak mi się to uda, to Oliver będzie numerem jeden.
Ucieszyłam się na myśl, że choć zaprzecza, cały czas kocha tylko Harrego. Z tą myślą pomogłam jej się ubrać, uczesać i umalować, tak, że była gotowa na czas. Kiedy musiała już wyjść, zaproponowałam jej, że odprowadzę ją na miejsce. Wzięłam moją bluzę na wypadek, gdyby Niallowi wpadło do głowy chodzić po dworzu i wyszłyśmy. Na razie było jeszcze jasno, ale za półtorej godziny będzie już ciemno. Szłyśmy sobie wolno mijając ludzi, aż w pewnym momencie zatrzymały nas dwie dziewczyny. Miały może szesnaście lat i bardzo przypominały nas. Nierozłączne przyjaciółki. Zrobiły coś, co bardzo mnie zdziwiło. Rozpoznały mnie i poprosiły mnie o wspólne zdjęcie. Ze mną- dziewczyną sławnego chłopaka, która jeszcze miesiąc temu w niczym się nie wyróżniała. Były bardzo miłe, ale chwilę potem już ruszyłyśmy w dalszą drogę. Na razie było miło, ale co będzie, kiedy na miejscu zastaniemy Harrego?
Wreszcie miało to nastąpić.
-No to idę.- Viki się uśmiechnęła.
-Idź, na spotkanie ze swoim księciem- odwzajemniłam uśmiech i popchnęłam ją w stronę wejścia.
Kiedy nie wyszła z tam tond przez jakiś czas pomyślałam, że mój plan się udał. Po chwili poczułam jak ktoś od tyłu mocno mnie przytulił. Trochę się przestraszyłam, ale w kiedy się odwróciłam zauważyłam, że to był on. Mój Irlandczyk strasznie zadowolony, że mnie widzi.
-Ktoś podobno chciał spędzić ze mną miły wieczór.-Zaczęłam rozmowę.
-Ktoś podobno się zgodził spędzić go ze mną.-powiedział i podał mi rękę.- Chłopacy wyjechali, więc mamy wolny dom. Ale  najpierw zamknij oczy.- posłusznie zrobiłam to, co kazał.- Ale nie podglądaj.
Machnął ręką nad moją twarzą, aby sprawdzić, czy rzeczywiście miałam zamknięte. Wtedy chwycił moją dłoń i kiedy coś wsuwał na mój palec otworzyłam oczy. Był to złoty pierścionek z kokardką.
-O boże! Niall.- Zaniemówiłam.
-To znaczy, że ci się podoba?
-Jeszcze się pytasz?- cała w skowronkach zawiesiłam mu się na szyi.- Jest prześliczny. Dziękuję.
-Chodź, bo zaraz nas obejdą ze wszystkich stron.- powiedział.
Po kilku minutach byliśmy już w samochodzie, a po następnych kilku staliśmy już przed domem. Weszliśmy do środka i zapaliliśmy światło.
-No, to mamy spokój, ciszę…
-To co proponujesz?- zapytałam, a następnie drzwi wejściowe otworzyły się. Do środka weszli trzej przyjaciele – Louis, Zayn i Liam.
-Co wy tu robicie?- zdziwił się Nialler. –Miało was nie być.
-Ale jesteśmy. Josha nie było w domu, to wróciliśmy.- Oznajmił Louis
-Josha? Kto to?- spojrzałam na chłopaków.
-Nasz perkusista i oni mieli teraz u niego być tyle, że nie było go w domu.- blondyn objął mnie ramieniem.- No, to jak jesteśmy w piątkę, to ja proponuję jakiś film.
-Ostatnio coś wypożyczyłem. Zaraz znajdę- zadeklarował się Zayn.
Wszyscy rozsialiśmy się przed telewizorem, Irlandczyk poszedł zrobić popcorn. Po kilku minutach wrócił i ktoś wcisnął play. Zaczęło się ciekawie, ale dalej nie było żadnej akcji i kiedy skończyło się jedzenie każdy przewracał się z boku na bok i nie wiedział jak siedzieć.  Ja położyłam głowę na ramieniu mojego chłopaka, tak że po chwili oboje prawie zasnęliśmy. Po kilku bardzo długich minutach niespodziewanie telewizor zgasł. Spojrzałam się po wszystkich w tym pomieszczeniu, szukając kto wyłączył film. Mój wzrok utkwił na Zaynie, który siedział z pilotem w ręku.
-Doba, przyznać się. Kto to oglądał?- W pomieszczeniu nastała cisza.
Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu i Lou wskazał na śpiącego Liama. Roześmiał się szatańsko i zatarł ręce.
-Myślicie o tym co ja?- spytał, a reszta przytaknęła.
-A ty o czym myślałeś?- spytał mulat.
-Pomalujemy mu twarz- wyjaśnił.
Ze szuflady wyjął czarnego markera i podszedł do Li.
-To, może ja się lepiej w to nie mieszam…- skrzywiłam minę, patrząc na to co wyrabiali właśnie chłopcy. Wszyscy byli tym tak zafascynowali, że nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Rozciągnęłam się na sofie i głośne ziewnęłam, by choć trochę wzruszyć na siebie uwagę, ale także na nic.
Właśnie kończyli swoje „arcydzieło” i dopiero teraz ktoś zauważył, że nadal tu jestem i na mnie spojrzał.
-To jak podoba ci się?- Zayn zrobił krok do tyłu, by odsłonić mi twarz Liama. Gdy ją zobaczyłam zaśmiałam się tak głośno, że musiałam zasłonić buzię ręką, by przypadkiem nie obudzić naszego śpiocha, ale niestety, zrobiłam to troszkę za późno, bo właśnie zaczął otwierać oczy.
-Chować się!- krzyknął Louis, na co wszyscy porozbiegaliśmy się po całym domu. Niall wziął mnie za rękę i razem uciekliśmy do kuchni pod stół. Byliśmy bardzo dobrze schowani, ponieważ ze wszystkich stron stały krzesła, a obrus był na nasze szczęście, wystarczająco długi i zasłaniał przestrzeń nad krzesłami. Nastała cisza, a po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia. Widzieliśmy tylko nogi, ale po zachowaniu można było poznać, że to był Liam nadal całkowicie nieświadomy swojej sytuacji.
Otworzył lodówkę, coś wyjął i zamknął.
-Proszę szeroki uśmiech- zwrócił się do niego Lou, który właśnie stanął w progu z telefonem w ręku.
Całkowicie zdezorientowany chłopak z parówką w ręku zrobił wielkie oczy.
 -Co za seksowne pozy- Zawołał roześmiany Niall, który właśnie wychodził z kryjówki
-Myślałem, że gdzieś wyszliście…-tłumaczył się, a wszyscy co chwilę wybuchali głośnym śmiechem.- No, co?
-Zayn, pożycz koledze lusterko.- poprosił Niall.
Brunet wziął je do ręki, przejrzał się w nim, a następnie powoli odłożył.
-Dobra, kto to zrobił?!- wykrzyknął, a potem jego wzrok powędrował prosto na Louisa. Po chwili ruszył za nim w pościg.
Po chwili mój chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę swojego pokoju.
-Louis, idioto oddaj mi ten telefon- Słychać było głosy zdenerwowanego Li.
-Chciałbyś. Zaraz wszystko będzie na twisterze!
Wreszcie weszliśmy do sypialni.
-Tu będziemy mieli spokój, bo tam na razie go nie będzie.
-Zawsze chciałam nauczyć się grać, ale nigdy mi to nie wychodziło.- Chwyciłam jego gitarę.
-Jeśli chcesz, mogę cie nauczyć.- Zaproponował.
-Ale wiesz, to może być trudne- ostrzegłam go.
Usiedliśmy na jego łóżku, a on zaczął mi pokazywać, jak zagrać poszczególne chwyty. Nawet nauczyłam się kilku. Po prawie godzinnej lekcji udało mi się coś zagrać. Według mnie wcale mi nie  wyszło, ale Niall twierdził inaczej. Wreszcie odłożyłam instrument i położyłam się na łóżku, a on po chwili zrobił to samo.
-Która to jest godzina?- spytałam.
-Wpół do dziesiątej.
-A.- powiedziałam krótko i wtuliłam się w Nialla. Zamknęłam oczy i po chwili znużył mnie głęboki i przyjemny sen.